Moim zdaniem z kontekstu wcale nie wynika, że „pierwszy” to musi być prezydent. Różnie go nazywają, niekoniecznie pierwszy – powiedział gość RMF Piotr Niemczyk, były zastępca dyrektora wywiadu, po ujawnieniu notatek zrobionych po spotkaniu Kulczyk - Ałganow.
Konrad Piasecki: Rozczarowany, zaskoczony, zaintrygowany?
Piotr Niemczyk: Trochę rozczarowany, trochę zaskoczony, trochę zaintrygowany, ale powiem szczerze, to co mnie najbardziej zaniepokoiło, to w gruncie rzeczy, że treść tych notatek była znana przed ich ujawnieniem. Ja fragmenty tych notatek czytałem już w gazetach albo przynajmniej ich dosyć szczegółowe omówienie. Mało tego, plotki o tym, jakoby minister Kaczmarek wziął 5 milionów dolarów łapówki i że równie dziwne transakcje działy się przy okazji prywatyzacji polskiego sektora naftowego, chodziły grubo wcześniej.
Konrad Piasecki: No tak, ale źródłem tych plotek był nawet sam Wiesław Kaczmarek, który w kuluarach Sejmu mówił o tym od czasu do czasu. Taki jest ten świat, że jak o czymś wie pięć osób, to za chwilę wie 500. A jak wie 500, to już wie cały świat.
Piotr Niemczyk: Właśnie to jest jednym z moich rozczarowań. Jeżeli jest jakaś sprawa za którą kryje się tajne przedsięwzięcie służb, to jeżeli gada o tym pół miasta, to jest to całkowicie niedopuszczalne. Tych notatek nie powinno być wcześniej w gazetach – to mnie najbardziej martwi – to świadczy najgorzej o polskich służbach.
Konrad Piasecki: Teraz są nie tylko w gazetach, ale także w naszych rękach. Który z tych dwóch dokumentów jest dla Pana bardziej wiarygodny?
Piotr Niemczyk: Jako były oficer wywiadu oczywiście uważam, że najważniejsze i najbardziej wiarygodne są własne źródła wywiadowcze - czyli jednak notatka oficerów wywiadu sporządzona przez w samym wywiadzie. Zawsze bardziej wiarygodny jest przeszkolony oficer, który oceni właściwie jakość źródła i całą dokumentację, która posłużyła do przygotowania notatki.
Konrad Piasecki: Ale przeszkolony oficer również może się opierać na niewiarygodnym źródle, bo tutaj, jak wiadomo, w tym spotkaniu uczestniczyło 5 osób. Skoro oficer wywiadu opisał na podstawie – jak rozumiem – rozmów z którąś z tych pięciu osób notatkę, to znaczy, że musiał się opierać na jednym z tych źródeł. A nim mógł być na przykład Władimir Ałganow.
Piotr Niemczyk: To prawda, że w tej notatce jest napisane, że jest to jednoźródłowa informacja, a taka informacja zawsze w służbach jest traktowana bardzo ostrożnie. Tym bardziej, że nie mamy oceny wiarygodności źródła. Jednak w większości notatek pisze się, że jest to jednoźródłowa informacja, ale źródło jest wiarygodne albo mniej wiarygodne. Nie mniej jednak zakładam, że oficer wywiadu wykonał niezłą robotę. Nie widzę tu żadnych sensacji.
Konrad Piasecki: Ten oficer wywiadu pisze, że Kulczyk w rozmowie z Ałganowem miał przy tym nie wprost powoływać się na poparcie Prezydenta RP, używając w rozmowie sformułowania „pierwszy”. To było chyba to zdanie, które było najbardziej dyskutowane, kiedy mówiono o tej notatce. Pana zdaniem jest jednoznaczne?
Piotr Niemczyk: Dla mnie to nie jest jednoznaczne. Ja bym uwierzył o kogo chodziło, gdybym był przy tej rozmowie. Moim zdaniem z kontekstu wcale nie wynika, że to musi być prezydent. Ja nawet popytałem się znajomych, jak w plotkach nazywa się prezydenta Kwaśniewskiego. Różnie go nazywają, niekoniecznie pierwszy.
Konrad Piasecki: Ale pierwszy również?
Piotr Niemczyk: Zdarza się, ale najczęściej – jak słyszałem – nazywają go Olek. Moim zdaniem, nie jest to oczywiste, że pierwszy. Jeżeli oficer wiedział na pewno, że chodzi o prezydenta Kwaśniewskiego, to słusznie to napisał. Jeżeli żaden inny kontekst tego nie potwierdza, to wcale nie musi być to prezydent.
Konrad Piasecki: A gdyby do Pana ktoś przyszedł i mówił o pierwszym w dzisiejszej Polsce, to jakie by było Pana pierwsze skojarzenie?
Piotr Niemczyk: Pomyślałbym o człowieku, który ma realnie największą władzę. W Polsce jest to pewnie premier, a za czasów Leszka Millera na pewno był to premier.
Konrad Piasecki: To jest jeszcze jeden wątek, który wzbudził w tych pierwszych godzinach po ujawnieniu notatek spore zainteresowanie – watek dotyczący Gromosława Czempińskiego. Skąd on się pojawia w całej tej historii?
Piotr Niemczyk: Czempiński, po odejściu ze służby, rzeczywiście zaczął pracować w biznesie, był konsultantem w różnych przedsięwzięciach. Mówi się, że był konsultantem przy prywatyzacji Telekomunikacji Polskiej. Wcale się temu nie dziwię – oficerowie po odejściu ze służby z czegoś muszą żyć. Polskie służby w ogóle nie interesują się byłymi oficerami. To, że współpracował z Janem Kulczykiem, to też nie jest żadna tajemnica, dlatego nie dziwię się specjalnie. Jeżeli coś mnie w tym zaniepokoiło to suma, o której się mówi, jako potencjalne wynagrodzenie dla pana Czempińskiego – milion dolarów. Ja się obawiam, że takie sumy wchodzą w grę wtedy, kiedy jakieś pieniądze idą pod stołem. Nie chcę tu nikogo o nic posądzać, bo po prostu zgaduję.
Konrad Piasecki: Rozumiem, że Pan miliona dolarów za doradzanie komuś nie bierze?
Piotr Niemczyk: Nie biorę. Nigdy w życiu nie widziałem takich pieniędzy. A chciałbym.