Kibice Ruchu Chorzów, którzy w środowe popołudnie tłumnie zgromadzili się na trybunach Stadionu Śląskiego, przeżyli prawdziwy zawód. "Niebiescy" w półfinale Pucharu Polski zostali zdeklasowani przez Legię Warszawa - przegrali aż 0:5. Podopieczni Goncalo Feio w majowym finale na PGE Narodowym zmierzą się z Pogonią Szczecin.

Gospodarze po spadku do pierwszej ligi, walczą w tym sezonie o awans. Sęk w tym, że przed meczem półfinałowym Pucharu Polski wypadli poza strefę barażową. Legia Warszawa z kolei gra o czołowe pozycje w ekstraklasie, a w kwietniu czeka ją ćwierćfinałowa rywalizacja w Lidze Konferencji z Chelsea.

Kibiców na Stadion Śląski na pewno przyciągnęła stawka spotkania, atutem była też prawdziwie wiosenna pogoda. "Niebiescy" w tym roku nie wygrali jeszcze meczu w pierwszej lidze, zatem oczywistym faworytem była ekipa ze stolicy, tym niemniej miejscowi fani głośno domagali się zwycięstwa.

Tymczasem drużyna trenera Goncalo Feio szybko "ustawiła" sobie spotkanie. Już w 5. minucie goście objęli prowadzenie - Bartosz Kapustka przejął piłkę na połowie chorzowian, dokładnie podał do wbiegającego z prawej strony na pole karne Kacpra Chodyny, który strzałem w "długi róg" nie dał szans bramkarzowi.

Gospodarze nie potrafili się przedostać w pobliże bramki przeciwników. Legioniści byli "konkretniejsi". Co prawda po lekkim uderzeniu Chodyny z kilku metrów piłkę z linii bramkowej wybił Szymon Karasiński, ale w 28. minucie było 0:2. Marc Gual zdecydował się na strzał zza pola karnego i Martin Turk skapitulował po raz drugi.

Przed przerwą zespół żywo reagującego przy linii bocznej trenera Dawida Szulczka odpowiedział tylko dwoma obronionymi przez Kacpra Tobiasza uderzeniami Mo Mezghraniego z daleka.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

W drugiej połowie nadal warunki gry dyktowali przyjezdni. Nie pozwalali rywalom na stworzenie zagrożenia pod własną bramką, a sami kilka razy "zamieszali" na polu karnym Ruchu Chorzów. Efektem tej przewagi był trzeci gol zdobyty z ostrego kąta przez Pawła Wszołka i około dwutysięczna grupa kibiców Legii miała powodu do radości.

"Niebiescy" próbowali zdobyć kontaktowego gola, ale nie mieli ku temu zbyt wielu okazji. Uderzenie Somy Novothy'ego bez problemu obronił golkiper warszawskiej drużyny.

Ostatecznie pognębili chorzowian Ryoya Morishita i rezerwowy napastnik Ilia Szkurin. Japończyk miał trochę swobody na polu karnym rywali, przymierzył przy słupku i golkiper gospodarzy nie miał nic do powiedzenia. Wynik ustalił w 84. minucie głową Białorusin, trafiając z najbliższej odległości.

Puchar jest nasz - skandowali po końcowym gwizdku zadowoleni sympatycy Legii Warszawa. Ich ulubieńcy muszą zrobić jeszcze jednak jeden krok - wygrać 2 maja na PGE Narodowym z Pogonią Szczecin, która we wtorek pokonała na wyjeździe 3:0 Puszczę Niepołomice.

Ruch Chorzów - Legia Warszawa 0:5 (0:2)

Awans: Legia Warszawa.

Bramki: 0:1 Kacper Chodyna (5.), 0:2 Marc Gual (28.), 0:3 Paweł Wszołek (56.), 0:4 Ryoya Morishita (79.), 0:5 Ilia Szkurin (84.).

Żółte kartki: Ruch Chorzów - Filip Borowski, Szymon Szymański, Mo Mezghrani; Legia Warszawa - Steve Kapuadi, Radovan Pankov.

Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław).

Widzów: 25 496.

Ruch Chorzów: Martin Turk - Szymon Szymański, Andrej Lukic, Szymon Karasiński, Dominik Preisler (84. Jakub Sobeczko)- Filip Borowski (57. Miłosz Kozak), Mo Mezghrani, Mateusz Szwoch, Jehor Cykało (57. Filip Starzyński), Łukasz Moneta (63. Bartłomiej Barański) - Daniel Szczepan (63. Soma Novothny).

Legia Warszawa: Kacper Tobiasz - Paweł Wszołek, Radovan Pankov, Steve Kapuadi (46. Jan Ziółkowski), Ruben Vinagre (78. Patryk Kun)- Bartosz Kapustka (66  Luquinhas) , Juergen Elitim, Wojciech Urbański (46. Rafał Augustyniak) - Kacper Chodyna, Marc Gual(57. Ilia Szkurin), Ryoya Morishita.