Boom emigracyjny zaskoczył wszystkich – mówi prof. Krystyna Iglicka, ekspert do spraw demografii Centrum Stosunków Międzynarodowych. Gość Kontrapunktu RMF FM zaznacza: Nie spodziewaliśmy się, że tak dużo młodych ludzi wyjedzie.
Konrad Piasecki: Profesor Krystyna Iglicka – ekonomistka, ekspert do spraw demografii Centrum Stosunków Międzynarodowych. Dzień dobry. Witam.
Krystyna Iglicka:: Dzień dobry.
Konrad Piasecki: Miały być dziesiątki tysięcy - są miliony? Zaskoczył panią ten polski boom emigracyjny?
Krystyna Iglicka: Tak, zaskoczył. Myśmy tego się nie spodziewaliśmy, a przede wszystkim nie spodziewaliśmy się, że tak dużo młodych ludzi wyjedzie. Myśleliśmy przed rokiem 2004, że koszty społeczne przeważą; jednak po prostu przeważyła ekonomia. Wysokie płace tam, no i problemy z naszą demografią.
Konrad Piasecki: Możemy dzisiaj oszacować liczbę tych, którzy wyjechali, bo to różne szacunki się pojawiają, milion, półtora miliona, dwa, nawet trzy miliony?
Krystyna Iglicka: Nie, trzy miliony na pewno nie. Ja szacuję i według mnie to jest bezpieczna liczba, chociaż rzeczywiście przy takim dynamicznym zjawisku, jakim są imigracje, trudno mówić o jednej konkretnej liczbie, ale około półtora miliona to będziemy w pobliżu tej liczby, którzy wyjechali.
Konrad Piasecki: Gdybyśmy mieli namalować obraz takiego emigracyjnego polskiego przeciętniaka, to jakby on wyglądał?
Krystyna Iglicka: Są dwa typy. Pierwszy typ to wykształcony młody człowiek, pochodzący z małego miasteczka, bądź nawet ze wsi, który skończył wyższą uczelnię w dużym mieście i pracuje tam poniżej swoich kwalifikacji - w pubie, hotelu, generalnie w gastronomii, w hotelarstwie. Drugi typ, to nisko i średnio wykwalifikowany robotnik, murarz, hydraulik, kierowca autobusu, który pracuje tam zgodnie ze swoimi kwalifikacjami.
Konrad Piasecki: Czy oni wyjeżdżają dlatego, że szukają pracy, jakiejkolwiek pracy, czy dlatego ,że szukają większych zarobków, bo w Polsce też by tą pracę mogli znaleźć?
Krystyna Iglicka: Młodzi ludzie, którzy tutaj pokończyli wyższe uczelnie, które wyspecjalizowały ich w takich specjalizacjach jak na przykład: administracja, zarządzanie, marketing, nie są potrzebni polskiemu rynkowi pracy. Bezrobocie wśród absolwentów było dramatyczne i oni po prostu szukają pracy. Ten drugi typ, ten robotnik, szuka po prostu wysokich zarobków.
Konrad Piasecki: Na ile to jest tak, że oni - wyjeżdżając - myślą sobie, to chwilowe, przejściowe, dorobię się, wrócę, a na ile snują plany pozostania tam na stałe?
Krystyna Iglicka: Wyniki badań są smutne, oczywiście to nie są badania reprezentacyjne, więc nie możemy generalizować, natomiast były niedawno badania prowadzone na przeszło 1000-osobowej próbie młodych Polaków, którzy twierdzili, że jeżeli wrócą to najwcześniej za pięć do dziesięciu lat. Badania brytyjskie też pokazują, że oni odkładają decyzję o powrocie, to ciągle nie jest jeszcze ten moment.
Konrad Piasecki: A na ile oni wsiąkają w te metropolie, czy w te kraje, do których wyjeżdżają, w Anglię, Hiszpanię, Irlandię, Włochy?. Na ile to jest tak, że oni tam budują sobie egzystencję, myślą już o jakiś drobnych inwestycjach, rodzą dzieci, żenią się, wychodzą za mąż? A na ile to jest tak, że to jest takie życie na walizkach.?
Krystyna Iglicka: To nie jest życie na walizkach, bo na przykład statystyki pokazujące liczbę urodzeń dzieci mówią, że tak jak w 2005 r. urodziło się 65 dzieci emigrantów polskich, to w 2006 r. już ta liczba była przeszło 1200 narodzin. Więc rzeczywiście jest tam pewnego rodzaju poszukiwanie osiedlenia się. Z drugiej strony badania brytyjskie pokazywały, na przykład było pytanie do Brytyjczyków: „Kogo byś zaprosił do domu i z kim spędził wieczór?” Brytyjczycy spędziliby wieczór z Francuzem, Włochem, ale nie z Polakiem. Natomiast są zachwyceni pracą Polaków, więc jesteśmy - ktoś dobrze to skomentował - w tym salonie europejskim, ale niestety jeszcze na poziomie korytarza; sprzątającego.
Konrad Piasecki: Jeśli teraz jest półtora miliona, to ile będzie w szczycie tego emigracyjnego boomu. Czy to jest tak, że ten szczyt już jest za nami, czy dopiero przed nami?
Krystyna Iglicka: W pewnym sensie szczyt jest za nami. Szczyt tych, którzy wyjechali w poszukiwaniu pracy. Teraz jest kolejna fali emigracji, jak gdyby łączenia rodzin, tzn. ci, którzy już tam są przez te trzy lata, usadowili się, znaleźli dobrą pracę, dobre zarobki, no i ściągają, czy to rodziców, czy to partnera, czy partnerkę.
Konrad Piasecki: To ile z tego półtora miliona wróci do Polski?
Krystyna Iglicka: To jest wróżenie z fusów. Wiemy, że w latach 80. około miliona Polaków wyjechało i szacunki mówiły, że w dekadzie lata 90. sześćset tysięcy powróciło. Jeżeli to byłby ten poziom to bylibyśmy bardzo szczęśliwi.
Konrad Piasecki: Czyli to byłoby około 800-900 tysięcy, które wrócą i około 600 tysięcy, które już na stałe zostaną za granicą?
Krystyna Iglicka: No niestety, zawsze emigracja sezonowa, czy taka właśnie wahadłowa kończy się osiedleniem.
Konrad Piasecki: Czy pani zdaniem rozbijemy się kiedyś o mur realnego problemu jakiejś branży gospodarki, czy też życia publicznego, że tak naprawdę realnie zabraknie ludzi? Służba zdrowia, rynek budowlany? Czy będzie taki syndrom, że już będziemy kompletnie bezradni?
Krystyna Iglicka: Tak jak w każdym kraju zawsze jest ten sektor tych zawodów, których nie chce podejmować się lokalna siła robocza. To są te tak zwane podrzędne zawody - budownictwo, opieka nad dziećmi, opieka nad ludźmi starszymi, rolnictwo. To są zawody, które w każdej społeczności wykonują emigranci. Więc prędzej czy później, już w tej chwili są niedobory w budownictwie, już są prośby pracodawców o Chińczyków, Hindusów, bo nie są sobie w stanie radzić. To będzie się nasilać.
Konrad Piasecki: Czy rzeczywiście w którymś momencie ten problem rozwiążą w Polsce emigranci?
Krystyna Iglicka: Będą musieli, bo nawet jak wrócą ci nasi, nawet jeżeli nam się uda ściągnąć etnicznych Polaków z całego świata, bo też są takie projekty, to jednak wraz z rozwojem gospodarczym ludzie, lokalna siła robocza nie lubi podejmować się takich prac, które uważane są za gorsze.
Konrad Piasecki: No to skąd w takim razie będzie tam emigracja? Czy to będą Białorusini, Ukraińcy, czy raczej Chińczycy, Hindusi czy Wietnamczycy?
Krystyna Iglicka: Myślę, że w pierwszym rzucie to jednak nasze najbliższe sąsiedztwo, czyli Ukraina, Białoruś. Oczywiście rosną płace już w tej chwili, będą rosły. Za pięć lat osiągniemy poziom – miejmy nadzieję - Hiszpanii, Portugalii, więc staniemy się krajem atrakcyjniejszym dla dalekiej Azji.
Konrad Piasecki: Rzeczywiście wróży pani, że tutaj, setki tysięcy, miliony Wietnamczyków, Chińczyków, Hindusów zamieszkają?
Krystyna Iglicka: To w tej chwili wydaje się nierzeczywiste.
Konrad Piasecki: Absolutnie nierzeczywiste.
Krystyna Iglicka: Ale w 80. latach to samo było nierzeczywiste w przypadku Hiszpanii, Portugalii, Grecji. Skandynawia - tam byli sami biali blondyni - w tej chwili są dzielnice w Oslo, Sztokholmie, gdzie by pan myślał, że jesteśmy w Indiach.
Konrad Piasecki: Profesor Krystyna Iglicka. Dziękuję bardzo.
Krystyna Iglicka: Dziękuję.