"W komisji ds. Pegasusa chciałbym po pierwsze zweryfikować, czy faktycznie w sposób bezprawny podsłuchiwano w Polsce obywateli w ostatnich 8 latach i dlaczego to było możliwe" - zapowiadał wiceszef tej sejmowej komisji śledczej Przemysław Wipler. Poseł Konfederacji był dziś Gościem Krzysztofa Ziemca w RMF FM. "Zajmujemy się nie tylko Pegasusem, zajmujemy się nielegalną inwigilacją wszystkimi możliwymi metodami i co zrobić, żeby obywatele mieli większą kontrolę nad tym" - tłumaczył.
Moim zdaniem ta komisja jest po to, żeby dać po łapach służbom. Próba skupienia się tylko i wyłącznie na zemście politycznej jest czymś słabym. Jeżeli raz służby specjalne zobaczą, że ich funkcjonariusze mogą być rozliczeni z tego, co robią, to przy kolejnej władzy oni będą się stawiać i będą mówili: tak nie wolno, na to nie ma procedur. Jeżeli politycy chcą naginać prawo, to ludzie ze służb powinni mieć tryb, w ramach którego poinformują o tym parlament, opinię publiczną, obywateli - ocenił Przemysław Wipler.
Jego zdaniem osoby, którym ktoś chciałby stawiać zarzuty, powinny być przesłuchiwane na końcu. Spodziewam się, że kluczowe będą osoby z wewnątrz systemu, które chcą zeznawać, powiedzieć na komisji, co się działo. I są takie osoby, zgłaszają się - zapewnił poseł Konfederacji.
Z całą pewnością będą przesłuchiwani wszyscy politycy, którzy dokonywali wydatków budżetowych na zakup tej infrastruktury szpiegowskiej, tych wszystkich programów, instalacji - to są bardzo drogie rzeczy - stwierdził Wipler. Podkreślił, że powinno to mieć uzasadnienie budżetowe.
To jest oczywiste - tak Przemysław Wipler odpowiadał na pytanie, czy przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa powinni stanąć Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik. Tworzyli oni kierownictwo MSWiA, a Kamiński nadzorował służby specjalne. Jako komisja śledcza mamy funkcje prokuratorskie, działamy w ramach kodeksu postępowania karnego - przypomniał.
Chciałbym, żeby po tej komisji nielegalne podsłuchiwanie przedsiębiorców, obywateli i polityków opozycji przez władzę było trudniejsze, a najlepiej niemożliwe - tłumaczył Wipler.
Nie można tego wykluczyć, że (Kamiński i Wąsik - przyp. red.) dostaną zarzuty. Nie można wykluczyć, że sąd uzna je za zasadne, ponieważ jest głębokie przeświadczenie - w samym otoczeniu PiS, ale nie tylko - że stosowanie tego rodzaju nowinek, tego rodzaju rozwiązań jest powodem, dla którego wybuchła ta afera - mówił Wipler dodając, że wyobraża sobie, że tych dwóch polityków może ponownie trafić do więzienia. To zależy od tego, co zobaczy opinia publiczna w wyniku prac komisji, czy będą Polacy rozumieli, dlaczego to się wydarzyło - dodał.
Sytuacja, że jakiś polityk przychodzi do pracy przed funkcjonariuszami CBA i dwie godziny słucha cudzych rozmów telefonicznych i oni przychodzą do pracy i widzą, że minister, który ich nadzoruje już siedzi dwie godziny i słucha różnych nagrań, jeżeli dowiadujemy się, że ministrowie bezpośrednio funkcjonariuszom prowadzącym postępowania wydawali polecenia albo zalecenia, albo ich odsłuchiwali, na jakim etapie jest postępowanie z pominięciem łańcucha dowodzenia, czyli ich przełożonych prowadzących operacje specjalne, to jest patologia - mówił wiceprzewodniczący komisji śledczej ds. Pegasusa. To jest naruszanie procedur i wykorzystywanie faktycznego zwierzchnictwa, to jest polityka: mogę, bo kto mi zabroni; ten, kto mi fiknie, wyleci, będzie skasowany, będzie miał wilczy bilet, jeszcze jemu zrobimy postępowanie, bo na każdego coś w tej firmie znajdziemy - dodał.
Ciekaw jestem, czy będziemy mieli dostęp do maili tych osób, które będziemy wzywać. Będziemy ich pytać, w jaki sposób się komunikowano, w jaki sposób dokonywano zakupów, czy w jakikolwiek sposób politycy przekazywali, w ramach nadzoru nad służbami, informacje pozyskane z podsłuchów innym politykom - mówił jak wyobraża sobie prace komisji. Pytanie jest takie: czy Polską rządzą obywatele i wybrani przez nich ludzie, czy służby. Czy mamy głębokie państwo (deep state - przyp. red.), czy mamy ludzi, którzy - nieważne kto wygrał wybory, oni i tak kręcą pewnymi tematami? - pytał.
Przypomniał też, że, jego zdaniem, "duża część afer z okresu rządów PiS była z udziałem funkcjonariuszy poważnych służb specjalnych, zwłaszcza ludzi z Agencji Wywiadu. Sprawa zakupu respiratorów, sprawa Antonowa z maseczkami, sprawa wizowa - to wszystko tematy, w których byli zaangażowani funkcjonariusze obecni i byli, mający swoje interesy i biznesy, służb polskich".
Krzysztof Ziemiec pytał swojego gościa także o słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, że Sejm nie istnieje. Sejm jest, Sejm pracuje, Sejm istnieje. Prezes miał niejedną projekcję, która nie okazała się być później rzeczywistością. Sejm istnieje, a jeżeli nie istnieje, to pytanie, czy Jarosław Kaczyński pobrał pensję za zeszły miesiąc, czy odesłał od nieistniejącego Sejmu nieistniejące pieniądze, które weszły na prawdziwe konta - zauważył Wipler.
Mam nadzieję, że prędzej czy później dojdzie do przesilenia - mówił poseł Konfederacji, zwracając uwagę, że chaos, polaryzacja i wojna nie jest w interesie Trzeciej Drogi, która jest centrowym koalicjantem. Zdaniem Wiplera, polaryzacja, na której od 18 lat wygrywają dwie siły - PiS i PO - szkodzi Trzeciej Drodze, Szymonowi Hołowni jako kandydatowi na prezydenta i Konfederacji. Cała reszta z lewej i z prawej strony bierze udział w wojnie, im na rękę jest polaryzacja - stwierdził.
Zdaniem posła Konfederacji ta polaryzacja szkodzi również Lewicy, "bo Lewica jest małym fragmentem, Donald Tusk może powiedzieć "my mamy u siebie polityków lewicy, nie jesteście potrzebni jako autonomiczny projekt"".
Jak z nimi rozmawiam, to oni (politycy PSL - przyp. red.) "kleją", co się dzieje i widzą, że nie w ich interesie jest narastanie tej wojny. To formacja, której politycy są roztropni. Mam nadzieję, że oni zrozumieją, że to jest moment, w którym trzeba rozpocząć dialog z prezydentem Andrzejem Dudą, a nie zatrzymywać, aresztować ludzi i robić rajdy policji na Pałac Prezydencki. Nawet jeżeli to jest zgodne z prawem, to jest niegrzeczne - ocenił Wipler.
W programie padło także pytanie o tzw. reset konstytucyjny. Polityk Konfederacji podkreślił, że mówił o tym już w czasie kampanii. Wipler stwierdził, że teraz istotne jest wypracowanie kompromisu "dzięki któremu wyłonimy niewadliwych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, skróćmy kadencję tym, którzy są". Może zmieńmy też model i sposób wyłaniania sędziów TK, zmieńmy reguły, dzięki którym wystarczy, że rząd nie opublikuje orzeczenia TK i ono nie obowiązuje - co jest absurdem i moim zdaniem ewidentnym naruszeniem trójpodziału władzy - dodał Wipler.
Jeżeli dorosły człowiek nie chce jeść i odmawia z powodów moralnych, etycznych, protestu politycznego, to dokarmianie go na siłę, z naruszeniem jego intymności, integralności fizycznej i godności osobistej jest bydlactwem - powiedział Wipler w odniesieniu do sytuacji Mariusza Kamińskiego, zgadzając się ze słowami Jarosława Kaczyńskiego, że to była "tortura".
Ale odbił też piłeczkę i zapytał: "Przyjmując, że to była tortura, pytanie brzmi: panie prezesie Jarosławie Kaczyński, politycy PiS, dlaczego za waszych czasów torturowano ludzi? Po moim wczorajszym wystąpieniu w tej sprawie zaczęli się do mnie zgłaszać adwokaci i ludzie, których przymusowo w ten sposób (traktowano - red.) w więzieniach, gdy ogłaszali głodówkę".
W najbliższych dniach Konfederacja ogłosi swoje plany na wybory samorządowe. Z bardzo poważnymi środowiskami samorządowymi prowadzimy rozmowy na temat koalicji - powiedział Wipler. Nie chciał potwierdzić, że rozmowy toczone są z Bezpartyjnymi Samorządowcami.
Z całą pewnością Konfederacja albo sama wystawi, albo wesprze konkretnych kandydatów w każdym dużym mieście w Polsce. Wystawimy również listy do sejmików, na poziomie powiatów i gmin nasi kandydaci będą kandydować z lokalnych komitetów - mówił.
Zaprzeczył, że Konfederacja wystawi w wyborach do Parlamentu Europejskiego polityka, z którym od tygodni ma problem i któremu Sejm uchylił immunitet. Nikogo nie będziemy chować. Będziemy frontowo wystawiać kandydatów. Zgodnie z moją wiedzą Grzegorz Braun nie planuje kandydować do Parlamentu Europejskiego. Bardzo bym się zdziwił, gdyby chciał - powiedział.
Ostrzejszy był, komentując rolę Janusza Korwin-Mikkego, którego liderzy Konfederacji obwiniają za słaby wynik w ostatnich wyborach parlamentarnych.
Myślę, że on jest w momencie, w którym przez ostatnie lata swojego funkcjonowania był założyciel Frontu Narodowego. Jean Marie Le Pen w ostatnich latach był poza Frontem. Im dalej był od Frontu, tym Front Narodowy miał się lepiej. Jego córka okazała się być osobą, która dużo lepiej funkcjonowała jako liderka. My też damy sobie radę bez Janusza Korwin-Mikkego - powiedział Wipler.