"Już wiadomo, że uczestników Marszu Miliona Serc będzie więcej niż na marszu 4 czerwca" - powiedział w Rozmowie w południe w RMF FM i Radiu RMF24 Paweł Poncyljusz. W Warszawie - według oficjalnych danych - przemaszerowało wówczas ok. pół miliona osób. KO pomagała wtedy swoim zwolennikom z całej Polski dojechać do stolicy. "Dzisiaj to są już inicjatywy ludzi, że się składają na autokar i jadą sami" - podkreślił.
Paweł Poncyljusz powiedział w Rozmowie w południe w RMF FM i Radiu RMF24, że w niedzielnym Marszu Miliona Serc weźmie udział więcej osób, niż w marszu organizowanym 4 czerwca. Wówczas - według oficjalnych danych - ulicami Warszawy przeszło ok. pół miliona osób. Jeżeli w niedzielę nie będzie miliona ludzi, to będziemy mogli mówić o porażce opozycji?
Nie będzie porażki, bo już wiadomo, że (ludzi) będzie więcej niż 4 czerwca. Pamiętam, jak przed 4 czerwca zastanawialiśmy się, ilu będzie uczestników - 100 tys., a może 150 tys. To przerosło nasze oczekiwania, chociaż trzeba przyznać, że PiS wtedy pomógł, bo zrobił kilka złych rzeczy, które wkurzyły ludzi. Dzisiaj są oni jeszcze bardziej wkurzeni - tak to odczuwam w rozmowach na ulicach Warszawy - powiedział Paweł Poncyljusz.
W jakim celu wiceprzewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej weźmie udział w Marszu Miliona Serc? Piotr Salak zauważył, że przyczynkiem do zwołania marszu była sprawa pani Joanny z Krakowa. Kobietę po zażyciu tabletki poronnej policjanci rewidowali w szpitalu.
Ja tam będę, żeby odsunąć PiS od władzy. Prawa kobiet też są ważne - ja mam dzisiaj dwie dorosłe córki, które mogłyby mieć dzieci i wiem, co to dzisiaj oznacza i jakie są obawy. (Moje córki) mówią mi o swoich koleżankach, które zastanawiają się, czy w ogóle decydować się na dzieci w tym szariacie, jaki zgotował nam PiS w Polsce poprzez wyrok Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej - stwierdził.
Piotr Salak przypomniał swojemu gościowi, że w maju 2021 roku sprzeciwiał się zarówno aborcji na życzenie, jak i do 12. tygodnia, ale był za przeprowadzeniem referendum w sprawie kompromisu aborcyjnego.
Dzisiaj już niestety nie ma żadnej przestrzeni pomiędzy, tzn. przez to, że został zdemolowany kompromis aborcyjny. Jesteśmy po sytuacjach, gdzie kobiety umierają, bo lekarze boją się udzielić pomocy, np. kiedy życie kobiety jest zagrożone - zauważył.
Gość RMF FM i Radia RMF24 był również pytany o nienajlepsze obecnie stosunki polsko-ukraińskie. Niestety, to powstanie humanitarne, w którym uczestniczyliśmy wszyscy, otworzyliśmy domy, serca, zostało zmarnotrawione. Moim zdaniem, to już nie wróci. I to widać też po ukraińskich reakcjach, które oczywiście też są przesadzone - mówił polityk Koalicji Obywatelskiej.
Zdaniem Poncyljusza, rząd PiS nawet w czasie poprawy tych stosunków nie był wstanie załatwić sprawy rzezi wołyńskiej. Tak tańcowano wokół tego tematu, a na koniec nic nie załatwiono - dodał.
Zdaniem gościa Piotra Salaka, sprawę ukraińskiego zboża można było załatwić poprzez budowę korytarzy transportowych. Byłem zawsze zwolennikiem takiego skutecznego korytarza transportowego pomiędzy granicą polsko-ukraińską, a portami w Polsce. Uważam, że rząd PiS po prostu nie zachował się jak dobry gospodarz. Pan i ja, nawet jakbyśmy nie mieli żadnych doświadczeń, to wiedzielibyśmy, że taki korytarz trzeba zorganizować - argumentował.
Poncyljusz odniósł się również do uhonorowania w kanadyjskim parlamencie ukraińskiego członka dywizji SS Galizien Jarosława Hunki. To jest właśnie konsekwencja niezałatwienia sprawy związanej z rzezią wołyńską. Też wiemy, że ten nacjonalizm ukraiński kuł się przy okazji rzezi wołyńskiej, a potem jeszcze bardziej został pogłębiony, kiedy wojska niemieckie okupowały tereny dzisiejszej Ukrainy - wyjaśniał Poncyljusz.
Poncyljusz mówił, ze "nie chciałby, żeby polsko-ukraińskie demony były wywoływane". Na pewno ta wojna też spowoduje, że w ukraińskich sercach więcej będzie pamięci o obrońcach Mariupola czy tych, którzy polegli w różnych bohaterskich walkach z Rosją, czy też tych, którzy przeżyli bohaterskie walki najeźdźcy spod Moskwy. To się pewnie będzie zmieniało i ta wojna spowoduje, że ktoś, kto jest takim patriotą ukraińskim, będzie miał dużo więcej takich chwalebnych kart historii Ukrainy, niż to było do wybuchu tej wojny - mówił.
Wiceprzewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej był też pytany, kiedy zostanie ogłoszona decyzja, że to Rafał Trzaskowski będzie premierem po ewentualnej wygranej Platformy Obywatelskiej w wyborach parlamentarnych. A może wcale nie będzie ogłoszony? Na razie to raczej Donald Tusk zgłasza gotowość bycia liderem - mówił Poncyljusz.
Znam takie analizy, z których wynika, że to by mogło dołożyć dodatkowe punkty procentowe Koalicji Obywatelskiej. Ale nie sądzę, żeby Donald Tusk na to się umówił z Rafałem. Tak mi się przynajmniej wydaje widząc tę determinację Donalda Tuska. Ja bym widział Rafała raczej jako przyszłego kandydata na prezydenta w 2025 roku - dodał gość RMF FM i Radia RMF24.