Pięć lat temu Rosja rozpoczęła wojnę z Gruzją. Konflikt zakończył się oderwaniem od Gruzji i ogłoszeniem niepodległości przez Abchazję i Osetię Południową. Po za Rosją tych państw praktycznie nie uznał nikt, nawet Białoruś Łukaszenki. Po pięciu latach od wybuchu wojny Rosja wciąż przedstawia propagandową wersję wojny - korespondent kanału Rossija 24 nadając z Cchinwali z przejęciem wyliczał "gruzińskie zbrodnie"- szli by zabić i zniszczyć wszystkich, zabijali cywilów, gdyby nie rosyjska armia nikt, by tu nie został żywy. W świetle faktów to kompletna bzdura, ale uparcie powtarzana przez Moskwę od 2008 roku.
Jest druga strona medalu- Osetia Południowa, jak piszą niezależne rosyjskie media, stała się czarną dziurą pochłaniającą rosyjskie pieniądze. Większość mieszkańców od dawna ma rosyjskie paszporty, rosyjski jest też budżet tego nieuznawanego państwa. Własne środki to zaledwie 14 procent budżetu.
Wisząc na szyi rosyjskiego podatnika w Osetii Południowej króluje korupcja, ogromna nawet, jak na warunki rosyjskie. Nawet prezydent tej republiki Leonid Talibow przyznaje, że przez pierwsze lata po wojnie pieniądze wydawano spontanicznie i nikt nie wie, jak były wydawane. Przyznaje również, że z pewnością napełniły kieszenie urzędników, a w republice praktycznie od wojny niewiele się zmieniło. Odbudowano gazociąg czy wodociąg, ale po odbiorze okazywało się ,że na niektórych odcinkach nie położono rur - mówi Wiaczesław Gobozow odpowiadający w Osetii Południowej za politykę informacyjną. U nas korupcja pochłania o nie miliony, ale miliardy - mówi urzędnik.
I Rosja wciąż dotuje oderwaną od Gruzji republikę, w tym roku już przekazano 3,4 miliarda rubli, czyli równowartość około 340 milionów polskich złotych. Mimo, to Rosja finansuje w republice szereg inwestycji. Znacznie lepiej wiedzie się Abchazji, to kurort nad morzem, chętnie tam odpoczywają Rosjanie, przy okazji zresztą masowo wykupując tam nieruchomości.