"Tak to wyszło podobno z jakiegoś parytetu. Przydałoby się, by sejmowa Komisja Spraw Zagranicznych była w rękach PiS, aby wsparła rząd, ponieważ ta dyplomacja parlamentarna mogłaby uzupełniać pewne działania dyplomacji rządowej" - powiedział w Porannej rozmowie w RMF FM Witold Waszczykowski, pytany o komisję spraw zagranicznych, na czele której stoi lider PO Grzegorz Schetyna. Były szef MSZ dodał jednak, że w tej chwili nie ma planów zmiany szefa komisji spraw zagranicznych. "Ja nie chcę się dokładać do tych dyskusji, ja mam stały kontakt z ministrem (….). Nie mam potrzeby recenzować tego publicznie" – tak z kolei Waszczykowski skomentował spór między Polska i Izraelem, do którego doszło za sprawą ustawy o IPN. "To nie MSZ wytwarzał sytuacje konfliktowe, one zostały wywołane w niewłaściwym czasie, bez koordynacji, przez inne resorty" – zaznaczył poseł PiS. Były minister skomentował także kwestię reparacji od Niemiec za straty, jakie Polska poniosła w wyniku II wojny światowej. "Takie rozważania mają sens, dlatego że przez wiele lat zaniedbaliśmy narrację o II wojnie światowej – o jej przebiegu i skutkach" – ocenił. Zapytany o to, czy tęskni za pracą w MSZ, Waszczykowski odpowiedział: "Mam nadzieję, że ktoś za mną tęskni. Mam jeszcze kontakt z MSZ, nie rozstawałem się z polityką zagraniczną".
Robert Mazurek: Panie ministrze, tęsknią za panem w Ministerstwie Spraw Zagranicznych?
Witold Waszczykowski: Mam nadzieję, że ktoś tęskni.
Dzwonią czasem?
Oczywiście, czasem tak. Ja mam jeszcze stały kontakt przez komisję spraw zagranicznych, nie rozstałem się z polityką zagraniczną.
Znajomi mówią: "Witek, wracaj! Tutaj pożar"?
(śmiech) No dobrze.
No nie, to było pytanie poważne. Nie mówią: "Witek, wracaj! Tutaj pożar"? bo pożar chyba rzeczywiście jest.
Jest dyskusja rzeczywiście, kolejny raz wywołana nie przez MSZ, natomiast przez brak pewnej koordynacji. Ja nie muszę już tego oceniać, bo diagnozy zostały już postawione - m.in. przez prezydenta, przez marszałków Sejmu, którzy mówili o tym, że brak pewnej koordynacji, brak korelacji czasowej. No i wybuchły pewne dyskusje...
"Wybuchły pewne dyskusje" - o większy eufemizm trudno!
...które warto po prostu wygasić. Ja nie chcę się do tego dokładać, nie chcę recenzować, mam bezpośredni kontakt z ministrem, jutro będziemy mieli spotkanie.
No to bez recenzowania osobistego: jak się sprawdza ten eksperyment, jak to nazwał Jarosław Kaczyński?
Tak, jak powiedziałem: ja nie chcę się dokładać do tych dyskusji, mam stały kontakt z ministrem, jutro będziemy mieli konsultacje przed expose sejmowym, minister będzie również gościem na komisji sejmowej w przyszłym tygodniu, gdzie będzie prezentował nam expose. Tak że te uwagi, które mam, mogę przekazać mu osobiście. Nie mam potrzeby recenzować publicznie.
Skoro już mówi pan o sejmowej komisji spraw zagranicznych: na jej czele stoi Grzegorz Schetyna, lider opozycji. To jest dobry zwyczaj? Zły zwyczaj?
Tak to wyszło z jakiegoś, podobno, parytetu, natomiast uważam, że dzisiaj przydałoby się, aby ta komisja była w rękach Prawa i Sprawiedliwości, aby wsparła rząd, ponieważ ta dyplomacja parlamentarna mogłaby uzupełniać pewne działania dyplomacji rządowej.
Z kolei Joanna Kopcińska, rzecznik rządu, mówi, że nie ma żadnych planów zmiany szefa komisji.
W tej chwili nie ma, rzeczywiście.
Nie ma pan wrażenia - z całym szacunkiem dla pana ministra Czaputowicza - kiedyś największym problemem, to cytat z pana, było przejęzyczenie i San Escobar, a dzisiaj mamy takie, że marzymy o tym, żebyśmy się tylko śmiali z San Escobar?
Niestety rzeczywiście tak było, mimo licznych sukcesów dyplomacji w ostatnich dwóch latach - podniesienia stanu bezpieczeństwa Polski, liczne wizyty bardzo ważnych osobistości międzynarodowych, ONZ - Rada Bezpieczeństwa i tak dalej, nasza integracja w regionie - stygmatyzowano, szydzono i wymyślano rzekome wpadki z jakichś lapsusów...
No San Escobar był lapsusem.
No dobrze, to jest niewinny lapsus, który się zdarza politykom na całym świecie prawie codziennie.
To prawda. Był wiceprezydent Stanów Zjednoczonych, który - jadąc do Ameryki Łacińskiej - powiedział, że gdyby wiedział, że tam będzie jeździł, to by się przynajmniej uczył łaciny.
Ale byli prezydenci, którzy mylili Słowację ze Słowenią, Cylicję z Silesią i tak dalej.
Zostawmy Cylicję, Silesię i inne takie. Nie mamy ambasadora w Izraelu...
Mamy ambasadora w Izraelu.
Mamy ambasadora, który wraca. Jest na walizkach.
No wraca. Ale jest. Funkcjonuje normalnie, sprawuje swój urząd.
Nie mamy takiego wrażenia, że MSZ nie potrafił reagować na miejsca zapalne, na sytuacje konfliktowe?
Ale to nie MSZ wytwarzał sytuacje konfliktowe, bo - jak powiedziałem - ostatnie dyskusje, które...
Nie MSZ - to kto w takim razie?
...zostały zdiagnozowane, iż zostały wywołane w niewłaściwym czasie bez koordynacji przez inne resorty, które oczywiście słusznie zakładały, że trzeba reformować państwo, trzeba reformować ten i ów sektor, natomiast niektóre decyzje były podejmowane przez inne resorty bez koordynacji czasowej z Ministerstwem Spraw Zagranicznych.
Chce pan powiedzieć, że Ministerstwo Sprawiedliwości, które zajmowało się nowelizacją ustawy o IPN-ie, nie rozmawiało z MSZ-etem?
To nie ja muszę mówić, bo to już powiedziano, m.in. prezydent Andrzej Duda o tym wspomniał.
A proszę powiedzieć, co możemy w takim razie w tej chwili zrobić w tej sprawie? Co możemy zrobić w relacjach z Izraelem?
To, co robi MSZ, to, co robi rząd. Bezpośrednie kontakty. Premier słusznie zareagował natychmiast rozmową z premierem Netanjahu. Inni ministrowie wybrali się również z odpowiednimi urzędnikami do Jerozolimy podjąć bezpośredni dialog. Ministrowie wybrali się również do Stanów Zjednoczonych: minister Magierowski, minister Szczerski.
Ale wiceminister Cichocki był dwa razy w ciągu ostatnich dwóch tygodni w Izraelu...
A może będzie jeszcze dwadzieścia razy, bo trzeba na ten temat rozmawiać?
Jasne, ale jest pan przekonany, że to wystarczy?
Nie wiem, ale na pewno od tego trzeba zacząć. Od tego trzeba zacząć, tę dyskusję prowadzić.
A czy Polska powinna znowelizować nowelizację ustawy o IPN-ie?
To nie do mnie jest pytanie, dlatego że...
Pytanie do polityka, posła na Sejm.
...dlatego że można zacząć od doprecyzowania na przykład pewnych rozporządzeń wykonawczych - tak, aby oprzyrządować tę ustawę różnymi instrumentami, (żeby) było jasne, kto, kiedy, w jakim momencie ma prawo zareagować, być może to wystarczy - i po konsultacjach bądź z Izraelem, bądź z diasporą żydowską, bądź bezpośrednio z Amerykanami wskazać, że ta ustawa została doprecyzowana w ten sposób.
I to wystarczy? Że...
Nie wiem, być może...
...powiemy im: "Nie przejmujcie się, bo my tak naprawdę chcemy tylko karać tych, którzy nas oczerniają - to nie o was chodzi".
Dokładnie o to chodzi, żeby nie być oczernianym, więc należy wyjaśnić, w jaki sposób ta ustawa będzie działała.
Poseł Mularczyk z Prawa i Sprawiedliwości zajmuje się wciąż sprawą reparacji wojennych i on wyliczył, że moglibyśmy dostać od Niemiec - tak przynajmniej twierdzi - 850 miliardów dolarów. To jest taka kwota, którą w zasadzie trudno sobie wyobrazić.
No tak, rzeczywiście, to jest olbrzymia kwota.
W zasadzie moglibyśmy wybudować sobie jakiś prom kosmiczny, pewnie nie jeden. A ja pytam zupełnie serio: czy takie rozważania mają sens? Niemcy w ogóle nie mają ochoty na podjęcie rozmów. Ja nie mówię o wypłacaniu pieniędzy, ale na podjęcie rozmów.
No mają sens, dlatego że myśmy przez wiele lat zaniedbali narrację o II wojnie światowej, o przebiegu tej wojny, o skutkach tej wojny, i utrwaliły się na świecie relacje, które relatywizują tę wojnę, relatywizują jej skutki. I bardzo często w tych narracjach Polski nie ma: Polski nie ma jako ofiary, Polski nie ma jako kraju zniszczonego, jako kraju, który zapłacił olbrzymią cenę, również przede wszystkim ludzką, za tę tragedię. I warto o tym rozmawiać. Także dyskusja o reparacjach jest pewnym elementem...
Ale nie ma w zasadzie żadnej dyskusji. Panie ministrze, rozmowa polega na tym, że mówi cały czas o tym poseł Mularczyk...
Nie, to...
Ze strony niemieckiej nikt nic nie mówi.
W specjalistycznych kręgach toczą się też na ten temat dyskusje, są publikacje na ten temat. Również w MSZ-ie robiliśmy pewną kwerendę dotyczącą prawa międzynarodowego na ten temat. Więc musi to być decyzja polityczna, czy wychodzimy z tym oficjalnie wobec Niemców, czy nie.
Panie ministrze, rozmawialiśmy już kiedyś o tym w wywiadzie prasowym, że minister spraw zagranicznych to sobie nie użyje, bo nawet jeśli podróżuje po świecie, to w zasadzie wożony jest tylko z lotniska na oficjalne spotkania...
... Na oficjalne spotkania - tak jest.
Ambasadorem w jakim kraju na świecie byłoby być najfajniej? Wie pan, myślę o swojej karierze: gdzie miałbym jechać?
To nie z panem rozmawiałem o Mongolii dla pana kiedyś?
No dobrze, dobrze, ale ja pytam zupełnie poważnie. Gdzie byłoby tak najfajniej? Odpocząć, piękne krajobrazy, niewiele pracy...
Nie to... Ta praca ambasadora też nie polega na odpoczynku, chociaż oczywiście są ambasady bardziej zajęte i mniej obciążone...
A Nowa Zelandia na przykład?
Tam rzeczywiście jest pięknie, ale to też jest kraj, z którym łączą nas istotne interesy gospodarcze i warto tam popracować.
"To jest pytanie: czy to oznacza pewną większą asertywność, militaryzację polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych?" - tak w kontekście zmiany szefa amerykańskiej dyplomacji pytał retorycznie w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Witold Waszczykowski. Były minister spraw zagranicznych podkreślił, że był świadkiem spięcia na linii Donald Trump-Rex Tillerson. Chodziło o uznanie Jerozolimy jako stolicy Izraela. "Widziałem, jak Rex Tillerson próbował się temu przeciwstawić. To wychodziło na jaw: on zrezygnował ze spotkań, z rozmów, nerwowa atmosfera, dzwonił do Waszyngtonu" - opowiadał Waszczykowski. O stosunkach brytyjsko-rosyjskich, po próbie otrucia byłego angielskiego szpiega w Rosji, gość RMF FM powiedział, że jest cała skala presji, którą Brytyjczycy mogą zastosować. "Zredukować personel ambasady, ograniczyć kontakty" - wymieniał Waszczykowski. Podkreślił także, że Wielka Brytania może zbojkotować tegoroczny Mundial i "może poprosić inne kraje o taki bojkot". "Czy Polska powinna być solidarna w tej sprawie z Wielką Brytanią?" - pytał Robert Mazurek. "Jeśli nas o to poproszą, na pewno trzeba to poważnie rozważyć" - stwierdził.
W internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Witold Waszczykowski pytany był także o Jacka Czaputowicza. Powiedział, że - mimo słów Jarosława Kaczyńskiego, że Czaputowicz na stanowisku szefa resortu jest "eksperymentem" - traktuje jego urząd poważnie, bo "warto traktować każdego ministra spraw zagranicznych poważnie". "Pyta pan niewłaściwą osobę. Proszę pytać czynniki polityczne, które o tym decydowały" - tak gość Roberta Mazurka odpowiedział na pytanie o to, czy to właściwa sytuacja, że Jacek Czaputowicz o objęciu stanowiska dowiaduje się dzień przed oficjalnym ogłoszeniem tej decyzji.