"Ukraina nie jest zadowolona (z efektów szczytu brukselskiego - przyp. RMF FM). Wczoraj mieliśmy specjalne spotkanie europarlamentarnej komisji stowarzyszeniowej z Ukraińcami - przedstawicielami parlamentu, obecnego i poprzedniego rządu (...). Ten szczyt po pierwsze był dużym sukcesem politycznym, to był pokaz jedności cywilizacji zachodniej w połączeniu z cywilizacją wschodnią, bo tam był przecież premier Japonii, premier Kanady, premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson. Z politycznego punktu widzenia tak, ale z punktu widzenia wojskowego widzę olbrzymi niedosyt" - tak o efektach szczytów: NATO, unijnego i G7 mówił w Porannej rozmowie w RMF FM Witold Waszczykowski, były minister spraw zagranicznych.
Mam niedosyt decyzji NATO. Za tymi oszczędnymi decyzjami NATO stoją hamulce, które są w Berlinie, Paryżu czy np. Hadze. Zachodnioeuropejscy sojusznicy NATO nie chcą doprowadzić do jakiejkolwiek konfrontacji ani pogorszenia relacji z Rosją, mimo że Rosja pogarsza te stosunki - dodał europoseł PiS. Na uwagę Roberta Mazurka, że relacje z Rosją i tak są zrujnowane, odpowiedział: Nie bardzo, banki pracują, rozliczają. Gaz płynie, towary czekają na rozliczenie.
Europa jest zaskoczona. Chciałaby, aby ta wojna została zakończona na jakichkolwiek warunkach, nawet upokarzających dla Ukrainy. Żeby tylko przestano strzelać i ogłoszono sukces, że nie leje się krew. A to, że Ukraina straciłaby tysiące ludzi to nie jest kwestia, która jakoś (Europę - przyp. RMF FM) zajmuje.
Cieszy mnie, że Biden powiedział, że uruchomienie broni nuklearnej czy broni masowego rażenia przeciwko Ukrainie musi się spotkać z odpowiedzią. Ja myślałem, że NATO już to powie. Nie tylko Biden, a wcześniej NATO. Rosjanie uderzyli w instalacje NATO-wskie na Ukrainie, 20 km od granicy polskiej bronią konwencjonalną. A co by się stało, jeśli uderzą bronią chemiczną? Wiatr zawieje i kilka wiosek po polskiej stronie zostanie zgładzonych jakimś czynnikiem chemicznym. NATO powinno przestrzec Rosję, że użycie broni masowego rażenia przeciwko państwu takiemu jak Ukraina, które nie posiada broni, a tym bardziej użycie przeciwko jakiemuś państwu NATO-wskiemu, spowoduje uruchomienie artykułu piątego. Trzeba to jasno powiedzieć stronie rosyjskiej - mówił w internetowej części Porannej Rozmowy w RMF FM Witold Waszczykowski, europoseł PiS i były minister spraw zagranicznych.
Robert Mazurek pytał swojego gościa również o to, czy po decyzji o wydaleniu 45 pracowników protokołu dyplomatycznego ambasady rosyjskiej, Polskę powinien również opuścić ambasador Siergiej Andriejew. Zdaniem Waszczykowskiego powinno się to stać "już wiele lat temu": A ostatnio po wywiadzie, jakiego udzielił jednemu z tygodników, gdzie zaprezentował niesłychanie kłamliwe poglądy na temat historii, stosunków międzynarodowych, jak również po ostatnim wybryku, gdzie miał taką mini konferencję prasową przed MSZ-etem - mówił były minister spraw zagranicznych - Powinien zostać poproszony - jako osoba, która skrajnie nie lubi Polski, która rozsiewa propagandę, nieprawdziwe tezy na temat wojny - o powrót i refleksję, ale w Moskwie, nie w Warszawie - dodał Waszczykowski.
Robert Mazurek, RMF FM: To był taki szczyt. Szczyt NATO, a w zasadzie szczyt Unii Europejskiej, podobno nawet i G7. Jakkolwiek to nazywano - cały czas najważniejsi politycy europejscy i Joe Biden debatowali w Brukseli. To był taki szczyt, który nie miał dać przełomowych decyzji, ale miał dać manifestację poparcia dla Ukrainy. Czy to się udało? Czy Ukraina powinna być zadowolona z efektów szczytu brukselskiego?
Witold Waszczykowski, europoseł PiS: Ukraina nie jest zadowolona. Wczoraj mieliśmy specjalne spotkanie europarlamentarnej komisji stowarzyszeniowej z Ukraińcami - przedstawicielami parlamentu, obecnego i poprzedniego rządu. Uczestniczył nawet prezydent Poroszenko. Nie, nie są zadowoleni. Ten szczyt po pierwsze był dużym sukcesem politycznym, to był pokaz jedności cywilizacji zachodniej w połączeniu z cywilizacją wschodnią, bo tam był przecież premier Japonii, premier Kanady prócz tego premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson. Z politycznego punktu widzenia tak, ale z punktu widzenia wojskowego widzę olbrzymi niedosyt.
Pan czuje niedosyt. Pan był człowiekiem - przypomnijmy od razu - który ściągał do Polski Patrioty (amerykański system rakietowy - przyp. RMF FM). Jeszcze za tzw. pierwszego rządu PiS-u w latach 2005-2007 pan jako wiceminister spraw zagranicznych zabiegał o to, żeby by w Polsce były rozmieszczone Patrioty. Ostatecznie powinien pan być choć trochę zadowolony, bo mamy już dwie baterie Patriotów. Właśnie pod Rzeszowem, gdzie stacjonują Amerykanie. Ma być ich więcej, mają do nas dojeżdżać, docierać.
Oczywiście jestem zadowolony z działań polskiego rządu, bo modernizujemy się na potęgę: samoloty, czołgi, Patrioty, wiele innych rodzajów sprzętu. Natomiast ja myślę, że dzisiaj powinniśmy w świetle zagrożenia rosyjskiego wrócić do takiego sojuszu naszych ojców, czyli sojuszu, który stoi na flance wschodniej z silną postawą. Stoltenberg (szef NATO - przyp. RMF M) mówił, że na terenie Europy przebywa w tej chwili 100 000 Amerykanów. Oni nie są potrzebni w Portugalii, Hiszpanii. Mam nadzieję, że z tych 100 000 znaczna część będzie jeszcze w naszej części Europy, w tym w Polsce, bo to jest bardzo potrzebne.
Być może tego dowiemy się dziś i jutro, bo do Polski dzisiaj przylatuje amerykański prezydent Joe Biden. Na początek właśnie leci do Rzeszowa, jutro ma być w Warszawie. Czy to jest tylko demonstracja - ta wizyta amerykańskiego prezydenta, czy też należy to odczytywać jakoś głębiej?
To jest głęboka demonstracja, bo jeśli po szczycie NATO, G7, spotkaniu z Europą prezydent jedzie do Polski i natychmiast na granicę - tę granicę, która za chwilę może płonąć - to jest to głęboka demonstracja symboliczna. Tam stacjonuje też kilka tysięcy żołnierzy, wspomniane Patrioty. Być może Biden ogłosi dalsze wzmocnienie flanki wschodniej. Tego oczekiwaliśmy i oczekujemy od niego.
Jeśli to jest tak ważne, że Joe Biden przylatuje do Polski, jeśli to tak ważne, że spotyka się na granicy, później ma też spotkać się jutro z uchodźcami ukraińskimi, oprócz oczywiście spotkań z polskimi władzami, to powinniśmy z tego raczej zadowoleni. W tonie pańskiej wypowiedzi pobrzmiewa takie lekkie rozczarowanie.
Ale nie z Bidena. Powiedziałem otwarcie, mam niedosyt decyzji NATO. Za tymi oszczędnymi decyzjami NATO stoją hamulce, które są w Berlinie, Paryżu czy np. Hadze. Zachodnioeuropejscy sojusznicy NATO nie chcą doprowadzić do jakiejkolwiek konfrontacji ani pogorszenia relacji z Rosją, mimo że Rosja pogarsza te stosunki.
Te relacje z Rosją i tak są zrujnowane panie ministrze, więc nie bardzo wiem...
Nie bardzo, banki pracują, rozliczają. Gaz płynie, towary czekają na rozliczenie. Wczoraj mieliśmy też spotkania z komisją, pytali Niemcy, co mają zrobić z kontraktami, które zostały podpisane jeszcze przed wojną. Ja też pytałem co mamy zrobić z tymi tirami, które jadą z towarami zamówionymi kiedyś, przed wojną. Komisja nie wie. Europa jest zaskoczona. Chciałaby, aby ta wojna została zakończona na jakichkolwiek warunkach.
Mówi pan "na jakichkolwiek warunkach". Nawet na upokarzających dla Ukrainy?
Ależ oczywiście, żeby tylko przestali strzelać. Ogłoszonoby sukces, że nie leje się krew. A to, że Ukraina straciłaby tysiące ludzi to nie jest kwestia, która zajmuje jakość. Są zadowoleni, Polska ich przejmuje, nie oczekuje relokacji.
Skoro pan jest w Brukseli i skoro tam też odbywały się kolejne szczyty, to nie można nie spytać o pieniądze z Brukseli. Tutaj właściwe należałoby to rozdzielić na dwie części. Z jednej strony są to pieniądze na pomoc dla uchodźców. Ponad dwa miliony uchodźców jest już w Polsce, nie licząc tych setek tysięcy uchodźców w innych państwach. Mówimy o uchodźcach z Ukrainy. To jest jedna rzecz. Na razie nie widać, żeby Bruksela - poza zapowiedziami - wysyłała jakieś pieniądze. Druga, bodaj ważniejsza, to jest kwestia odblokowania pieniędzy na Krajowy Plan Odbudowy. Niedługo będzie rocznica, jak wysłaliśmy do Brukseli dokumenty i wszystkie papiery z KPO.
No właśnie, pan redaktor pyta, dlaczego jestem rozczarowany? Wczoraj Parlament Europejski zatwierdził dziesięć miliardów wsparcia dla państw przyjmujących uchodźców, ale to są stare pieniądze, które zostały kiedyś przyznane, są dawno rozdysponowane do samorządów, tylko Unia i Komisja zmieniły możliwości ich dysponowania, rozliczania itd.
To nie są żadne dodatkowe pieniądze, tak?
Nie, Unia nie sypnęła żadnymi dodatkowymi pieniędzmi, w dalszym ciągu funkcjonujemy w oparciu o to wszystko, co do tej pory było przyznane. Nic nowego nie ma.
A pieniądze na KPO? Na ten Plan Odbudowy po pandemii?
To proszę pytać Brukseli o Komisję Europejską. O to, dlaczego Komisja Europejska zaakceptowała nasz plan pod względem merytorycznym, nie miała żadnych zastrzeżeń. Został wykonany zgodnie z wytycznymi, natomiast wkłada tam dodatkowo jakieś polityczne żądania. To się w głowie nie mieści.
Donald Tusk twierdzi, że pojechał do Brukseli po to, żeby pomóc te pieniądze odzyskać.
Myślałem, że haratać w gałę, bo nic z tego nie widać w tej jego działalności. Nie no, proszę państwa, Komisja nie może żądać od dużego państwa europejskiego, żeby kilku sędziów pracowało tam, gdzie ona uważa, że powinni.
To nie chodzi o kilku sędziów, tylko o system praworządności. Bruksela twierdzi, że ten system jest zagrożony.
Gdzie to jest zapisane? W jakim dokumencie prawnym wiążącym Unii Europejskiej napisano, że jakakolwiek instytucja Unii Europejskiej ma prawo wtrącać się w wymiar sprawiedliwości któregoś państwa? Mamy 27 wymiarów sprawiedliwości w Unii Europejskiej. Każdy to robi samodzielnie, bo nie ma żadnego prawa europejskiego, które by to regulowało.