"Ewentualna decyzja o strąceniu rakiety należy do dowódcy operacyjnego" - mówił w Porannej rozmowie w RMF FM Jacek Siewiera, odnosząc się do niedzielnego incydentu nad Lubelszczyzną. Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego w barwny sposób opisał obecne działania Rosji, porównując je do groźnego psa biegającego po okolicy. "Trzeba najpierw zrobić porządek z fafikiem" - stwierdził.
W niedzielę nad ranem rosyjski pocisk manewrujący naruszył polską przestrzeń powietrzną na wysokości miejscowości Oserdów na Lubelszczyźnie; przebywał w niej przez 39 sekund. Polska armia zaapelowała o spokój, argumentując to faktem, że wtargnięcie zostało zaobserwowane przez polskie i sojusznicze systemy radarowe.
Spokój w takich sytuacjach jest podstawą, natomiast czy sytuacja pozwala na bycie spokojnym w dłuższym horyzoncie czasowym, to jest zupełnie inna sprawa - stwierdził w Porannej rozmowie w RMF FM Jacek Siewiera.
Był to już trzeci przypadek naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjski pocisk manewrujący od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Czy w takiej sytuacji rakieta nie powinna zostać strącona? Odpowiedź na to pytanie jest w moim przekonaniu taka - nie powinna być natychmiast strącona. W poprzednich przypadkach powstrzymywaliśmy się przed taką decyzją - robił to też poprzedni rząd, były ku temu konkretne powody - odparł szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Jacek Siewiera zaznaczył, że o zestrzeleniu rakiety decyduje zawsze Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych. Pan generał Maciej Klisz - to jest jego odpowiedzialność. To świetny, bardzo chłodno oceniający dowódca - stwierdził gość Porannej rozmowy w RMF FM.