"Nie ma pan poczucia, że żyjemy w kraju, w którym dochodzimy do takiego miejsca, w którym możemy mówić o monowładzy Jarosława Kaczyńskiego? Że nie mamy prezydenta, nie mamy marszałka Sejmu, Senatu, nie mamy premiera, nie mamy nawet klubu parlamentarnego partii, tylko jest wola jednego człowieka, który jak marionetki traktuje wszystkich najważniejszych urzędników w państwie" - mówił gość Porannej rozmowy w RMF FM, poseł PO Sławomir Nitras. Polityk dodał również, że sam "ma takie poczucie" i nie jest w tym odosobniony.
Robert Mazurek, RMF MF: Panie pośle, wyjdziecie z Sejmu przed 11 stycznia?
Sławomir Nitras: To zależy. Wie pan, jeżeli pan myśli, że my tam bardzo chcemy siedzieć, to oczywiście nie.
Mam wrażenie, że się świetnie bawicie.
Nie, niech pan sobie nie żartuje.
Nie żartuję.
Pan jest znany z żartów i dlatego pan nie pasuje do tego protestu.
Dlatego ja tam nie jestem, tylko tutaj. Pan teraz też jest tutaj, więc może pan odpowie: Grzegorz Schetyna wczoraj mówił, że chce porozumienia, czeka na jakiś gest ze strony prezydenta.
No i słusznie, bardzo dobrze, że tak powiedział.
Świetnie, a pan...
Wie pan co, niech pan zobaczy. Jest od trzech tygodni prawie strajk w Sejmie. Ja nie znam takiej osoby w Polsce, która kiedykolwiek w trakcie protestu, który dzieje się w jego instytucji, jedzie sobie na urlop, a najpierw znika. Niektórzy chcieli nawet policję zawiadamiać, że zaginął, a potem jedzie sobie na urlop. Potem pan prezydent podejmuje mediacje i jedzie na urlop. Potem wychodzi z wielką ofensywą Jarosław Gowin i mówi, że on mógłby mediować, po czym wczoraj Bielan mówi, że on poszedł na urlop. To nie jest poważne.
Martwi pana, że marszałek Kuchciński był na urlopie...
Jest, jest na urlopie.
...martwi pana, że Jarosław Kaczyński, że wszyscy gdzieś sobie pojechali...
Jarosław Kaczyński martwi mnie generalnie.
On też się martwi o pana, pytał się o pańskie zdrowie. Notabene, coś panu dolega?
Nie, nic mi nie dolega, jestem zdrowy.
Panie prezesie, poseł Nitras twierdzi, że jest zdrowy.
Ta jego uwaga świadczy o braku kultury, ale do tego się przyzwyczailiśmy u pana Kaczyńskiego. Natomiast Grzegorz Schetyna...
To urocze swoją drogą, jak pan mówi o kulturze osobistej i poucza Kaczyńskiego.
Cieszę się, że panu się to podoba. Wie pan, mógłbym mu się odwzajemnić, powiedzieć to samo, ale kultura osobista mi na to nie pozwala, bo to jest obraźliwe wobec drugiego człowieka, a my powinniśmy się skupiać na sporze merytorycznym, politycznym, a nie obrażać.
Skoro pan temat kultury podjął...
Ale moja opinia o słowach Grzegorza Schetyny pana nie interesuje?
Zaraz do tego wrócimy. A teraz, skoro o zachowaniach w Sejmie, skoro już pan o tym mówi, no to może to jest dobra okazja, żeby powiedzieć, że "zachowałem się niestosownie, myszkując pod fotelami posłów PiS"?
Nie, nie mam takiego wrażenia, dlatego że ja nic złego nie zrobiłem. Jedyne co zrobiłem, to uwieczniłem fakt, że pod ich fotelami znajdowała się w jakiś hurtowych ilościach książka Jarosława Kaczyńskiego o świetnym tytule, bardzo mi się podobał - "Razem przeciw monowładzy", Jarosław Kaczyński.
"Porozumienie przeciw monowładzy". Nawet tytułu pan nie spamiętał, chociaż tego było w ilościach hurtowych.
Ale ja niewiele się pomyliłem, przyzna pan. Natomiast powinno być moim zdaniem "Bunt przeciwko monowładzy Jarosława Kaczyńskiego" i to byłoby wtedy...
Niesłychanie dowcipne.
Nie dowcipne, tylko prawdziwe. A pan nie ma takiego poczucia, że żyjemy w kraju, w którym dochodzimy do takiego miejsca, w którym możemy mówić o monowładzy Jarosława Kaczyńskiego? Że nie mamy prezydenta, że nie mamy marszałka Sejmu, nie mamy marszałka Senatu, nie mamy premiera, nie mamy nawet szefa klubu parlamentarnego partii, tylko jest wola jednego człowieka, który jak marionetki traktuje wszystkich najważniejszych urzędników w państwie. Nie ma pan takiego poczucia? Bo ja niestety mam i nie jestem w tym poczuciu odosobniony.
Ja rozumiem, że wygodniej jest panu mówić o PiS-ie, niż o tym, jak wy się zachowujecie. Natomiast to jednak jest pytanie: poseł Radziszewska siedzi sobie na fotelu marszałka, przegląda jego dokumenty...
Pani marszałek Radziszewska, przypomnę z przeszłości.
Z przeszłości. I pani minister Radziszewska z przeszłości. Dzisiaj pani poseł - nie sądzę, że tytuł posła komuś uwłacza.
Broń Boże.
I pani doktor Radziszewska siedzi sobie na fotelu marszałka, przegląda jego papiery. Jeden z posłów Platformy...
Nie, to nieprawda.
Wszyscy to widzieli, więc nie wiem czemu pan zaprzecza. Jeden z posłów Platformy podchodzi i szpera sobie w dokumentach, które zostawił Jarosław Kaczyński. Pan filmuje sobie...
A pana kolega dziennikarz filmuje posłankę, która ma zdjęte buty w Sejmie i ja osobiście nie widzę w tym nic złego, to jest Sejm, to jest miejsce publiczne. I to zdarzenie było zdarzeniem wyjątkowym. Wie pan, jeżeli byśmy dzisiaj mówili o zdarzeniach, które się działy w parlamentach w przeszłości, nie w polskich parlamencie, i mielibyśmy jakieś nagranie, uwiecznienie tego zdarzenie, które przeszło do historii, było ważne, to myślę, że historycy by to docenili. Może się okazać, że to zdarzenie w jakimś sensie do historii przejdzie i myślę, że utrwalenie jakiegokolwiek fragmentu tego, oczywiście nie naruszając czyjejś prywatności, tak bezpośrednio...
Wróćmy do propozycji...
Nikt by się nie bawił w dziennikarzy, gdyby PiS nie wyrzucił dziennikarzy z Sejmu i myślę, że powinien pan o tym pamiętać.
Wróćmy do propozycji Grzegorza Schetyny...
Chyba, że panu się podoba Sejm, w którym jest jedna oficjalna kamera Kuchcińskiego i nic więcej nie filmujemy.
Wczoraj miałem tu wicepremiera Glińskiego, który jak przystało na profesora urządzał mi wykład. Dzisiaj pan jest jakiś budzony i nie chce mi pan pozwolić dojść do słowa...
Nie.
Panie pośle, błagam.
To pan jest dzisiaj wyjątkowo w jakiejś defensywnej formie.
Chcę być miły, grzeczny, noworoczny nastrój mi się udzielił. Pan zaczął tak ładnie od życzeń... panie pośle, wróćmy do propozycji Grzegorza Schetyny - czy jest możliwe porozumienie i to, że zakończycie protest na sali sejmowej?
Jest, oczywiście.
Jakie są wasze warunki?
Jeżeli się siada do poważnych rozmów, to nie formułuje się zaporowych warunków wcześniej. Ja nie będę się wdawał w szczegóły, bo też nie jestem upoważniony do tego, żeby się w szczegóły wdawać, natomiast jest jedna rzecz, z której my rezygnować nie możemy - to jest prawo, to jest konstytucja. Możemy powiedzieć, że regulamin Sejmu jest mniej istotny i to, że marszałek Kuchciński przekroczył zapisy regulaminu Sejmu, można puścić w niepamięć, albo stwierdzić, że złamał prawo, nie trzeba się domagać jakieś rekompensaty, ale konstytucja, zapisy, które mówią o tym, jak przyjmujemy ustawę budżetową, sposób prowadzenia obrad, to są rzeczy, z których zrezygnować nie wolno.
Ale dochodząc do puenty, to znaczy będziecie żądać powtórzenia głosowań nad budżetem?
Musiałby marszałek Kuchciński udowodnić nam niezbicie, że te obrady nie budzą wątpliwości, a przyzna pan, że sposób prowadzenia tych obrad budzi co najmniej poważne wątpliwości.
Dzisiaj będzie zapis z pozostałych kamer - podobno - więc czy to jest wystarczające?
Sam fakt, że posiedzenie odbyło się dwa tygodnie temu, czy prawie 3 tygodnie temu, a my się możemy dzisiaj ewentualnie doczekać nagrań, które nam obiecują od pewnego czasu, to już są wątpliwości, bo regulamin Sejmu mówi wprost, że wolno nagrywać na bieżąco i to wszystko powinno być jawne, więc trudno mówić, żeby to nie budziło wątpliwości. Pan mnie zapytał, ja odpowiadam - naszą wolą jest doprowadzić do porozumienia, tylko musi być partner z drugiej strony. Ważne, żeby ktoś potraktował to poważnie. Dzisiaj, proszę zwrócić uwagę, wszyscy najważniejsi zniknęli. Czy ma pan jakiś komentarz poza panem Terleckim i panią Mazurek?
Nie widzę również Grzegorza Schetyny tak naprawdę.
Przecież pan mówi, co powiedział Grzegorz Schetyna, a nie ja.
Nawet dobrych parę dni temu.
Wczoraj to powiedział.
Panie pośle, czy Ryszard Petru, którego też pan może teraz zobaczyć, osłabił wasz protest swoją eskapadą do Portugalii?
Wie pan, ja uważam, że w takich sytuacjach, kiedy ktoś popełnia błąd, a to jest ewidentnie błąd, a jeżeli tak naprawdę występujemy razem w obronie rzeczy najważniejszych, a konstytucja i prawo w Polsce to są rzeczy najważniejsze, to trzeba, nawet jeżeli ktoś popełni błąd, się wspierać, a nie kogoś atakować, więc ja go wspieram i nie będę mówił ani jednego słowa za dużo. Natomiast trudno przyznać, żeby nas wzmocnił...
Jak chcecie przekonać Polaków, że to, co się dzieje jest tak hiperważne...
Natomiast życzę mu, żeby wrócił do dobrej formy i żeby wrócił do nas.
...skoro jeden z liderów opozycji broni demokracji w Portugalii, drugi na meczach Śląska Wrocław, a Joanna Kluzik-Rostkowska opowiada, że chodzi do Sejmu, bo tam czyta książki.
Proszę pana, ja nie widzę nic złego w czytaniu książek. Coś trzeba robić. Nie można cały czas będąc w Sejmie pracować. Można też chwilę pozwolić sobie na jakiś relaks. To jest dobra forma relaksu. Polecam z resztą Polakom.
Czyli chodzicie do Sejmu się relaksować?
Forma relaksu w trakcie również pracy. Natomiast ja nie łączyłbym tych dwóch rzeczy, bo po pierwsze...
Trzech.
Dwóch... No dobrze trzech. Nie łączyłbym tych trzech rzeczy, bo nie widzę nic zdrożnego w czytaniu książek. Nie słyszałem, żeby ktoś był na meczu...
Grzegorz Schetyna był na meczu Śląska Wrocław.
Nie wiem, czy to jest prawdziwa informacja...
Ale to nie ma nic złego przecież...
Nie wiem czy to... Ja nie słyszałem takiej informacji. Przepraszam i proszę...
Jest potwierdzona, Grzegorz Schetyna opowiadał o tym sam.
Mam nadzieję, że pan nie wprowadza słuchaczy w błąd.
To jeszcze było w starym roku. Teraz nikt nie gra.
Trzecia rzecz jest błędem i nie łączyłbym tych rzeczy, bo one są zupełnie inne. Myślę, że pan skleił kilka faktów.
Tak. Skleiłem dokładnie trzy fakty...
Które nie mają...
...pokazując, że...
Co złego jest w czytaniu książek? Ja też czytałem książkę i mogę panu powiedzieć jaką. Co jest w tym złego?
...pokazując, że niepoważnie nawet wy traktujecie...
To nieprawda. Proszę pana, niech pan tego nie mówi. Ja w ciągu tych 18 dni, 16 pełnych dni spędziłem w Warszawie. W każdym dniu ponad połowę czasu byłem na sali plenarnej. Proszę nie mówić mi, że ja nie traktuję tego poważnie i nie jestem jedynym. Wielu posłów, zdecydowana większość posłów dokładnie tak samo to traktuje.