"To znaczy, że PiS idzie dobrą drogą, naśladuje wreszcie Platformę Obywatelską. Zwrócę uwagę na słowo ‘obiecuje’. PiS obiecał już 6 lat temu kwotę wolną od podatku 8 tys. złotych" - tak Izabela Leszczyna w Porannej rozmowie w RMF FM skomentowała nieoficjalne doniesienia medialne dotyczące zapisów w programie Nowy Ład. Portal OKO.press podał, że jednym z założeń rządowego programu jest podniesienie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. złotych.
Dopytywana o to, dlaczego w lutym 2015 roku głosowała przeciwko podniesieniu kwoty wolnej od podatku, wyjaśniła: Bo 2015 rok, to był ostatni rok, kiedy Polska była objęta pewnymi restrykcjami w związku z procedurą nadmiernego deficytu, którą byliśmy objęci po to, żeby inwestować w autostrady. Wydawaliśmy trochę więcej pieniędzy, niż budżet na to pozwalał. Inwestowaliśmy te pieniądze, Unia nałożyła na nas odpowiednią procedurę i żeby z niej wyjść i nadal absorbować środki unijne, i rozwijać Polskę długoterminowo, żeby ludzie byli bogatsi, żeby więcej zarabiali, żeby w końcu mieli kwotę wolną wyższą.
Cieszę się, że Platforma ma własne zdanie ws. aborcji (...). Nigdy nie będziemy mówili o aborcji na życzenie, mówimy o tym, że to kobieta podejmuje decyzję w swoim własnym sumieniu i ma prawo tę decyzję podjąć - przyznała na antenie RMF FM posłanka Platformy Obywatelskiej.
Robert Mazurek pytał dlaczego w 2019 roku Izabela Leszczyna była przeciw aborcji do 12. tygodnia ciąży na życzenie, a teraz popiera takie rozwiązanie. Jestem przeciwna aborcji na życzenie, natomiast uważam, że po tym, co PiS zrobił obrzydliwego polskim kobietom i zniszczeniu kompromisu, który przez 30 lat obowiązywał, nie ma powrotu do żadnego kompromisu - tłumaczyła była wiceminister finansów i dodała: Pan mnie zacytował, w bardzo trudnej sytuacji kobieta ze swoich względów zdrowotnych - także psychicznych, bo nie jest w stanie unieść macierzyństwa - ma prawo dokonać terminacji ciąży do 12. tygodnia, bo uważam, że zmuszenie kobiety niegotowej na macierzyństwo kończy się tym, że później dziewczynka jest polewana zimną wodą, albo wypada z okna z 10. piętra. Zaznaczyła też, że "czym innym jest aborcja na życzenie, a czym innym jest to o czym mówimy (dopuszczenie aborcji ze względu na trudną sytuację kobiety pod warunkiem konsultacji u psychologa i lekarza - przyp. RMF FM)".
Według Leszczyny w założeniach projektu największej partii opozycyjnej są konsultacje lekarskie. Kobieta musi (przedtem - przyp. RMF FM) zapytać psychologa: panie doktorze, co się będzie ze mną działo, co się będzie działo z moim organizmem - mówiła. Jak przyznała, lekarz nie będzie mógł zakazać dokonania aborcji. Według gościa RMF FM, obecnie kobieta chcąca dokonać terminacji ciąży, "idzie do podziemia i terminuje ciążę w warunkach urągających jej zdrowiu i narażających jej życie".
Myślę, że prof. Zembala jest w jakimś tam świecie nierzeczywistym w tej kwestii - tak Izabela Leszczyna odniosła się do pochwał, jakich w ostatnich miesiącach rządowi udziela prof. Marian Zembala, były minister zdrowia w rządzie PO-PSL. Kardiochirurg komplementował rząd za walkę z Covid-19. Prof. Zembala doskonale panuje nad swoją kliniką i tam ma wszystko poukładane i być może myśli, że tak jest w całej Polsce. Niestety, w Polsce ludzie umierają, nie dostają się do lekarzy i nigdzie nie jest tak, jak u prof. Zembali. I pewnie on nie wie, jak jest w Polsce - stwierdziła posłanka Platformy Obywatelskiej w Porannej rozmowie w RMF FM. Mamy maski z Chin, respiratory ukradzione gdzieś tam, nie wiadomo komu, skąd, ale zapłaciliśmy my - wymieniała przykłady, w jej ocenie, błędów rządu ws. walki z epidemią.
Robert Mazurek, RMF FM: PiS obiecuje, że podniesie kwotę wolną od podatku do 30000 zł. Powinniście się, jak rozumiem, cieszyć, bo wy niedawno mówiliście o tym, że chcielibyście, by to było 10000 złotych.
Izabela Leszczyna, Platforma Obywatelska: Tak, to znaczy, że PiS idzie dobrą drogą, naśladuje wreszcie Platformę Obywatelską...
Nie tylko naśladuje, ale przelicytowuje nawet.
No, ale zwrócę uwagę pana redaktora na słowo "obiecuje". PiS obiecał nam już 6 lat temu kwotę wolną 8000 zł. Czy pan redaktor ma taką kwotę wolną? Nie sądzę.
Nie, ale mam też przed sobą dane, jak to wyglądało w ciągu ostatnich paru lat i muszę pani powiedzieć, że pani jest dość konsekwentna, pani nie tylko nie obiecuje, ale również nie daje. Dlaczego pani głosowała przeciwko podniesieniu kwoty wolnej od podatku, pani poseł?
W którym roku?
W roku 2015, wtedy, kiedy była pani w rządzie, głosowała pani przeciw. W lutym 2015 roku było głosowanie. Pani była przeciw, a wasz Trybunał Konstytucyjny, Trybunał Konstytucyjny prof. Rzeplińskiego, uznał to za niezgodne z konstytucją. Kilka miesięcy później.
No, troszkę pan pomieszał. To znaczy...
Nie pomieszałem niczego.
Niezgodne z konstytucją, panie redaktorze, było to, że to minimum socjalne jest obciążone podatkiem. Ale tłumaczę już, dlaczego głosowałam przeciwko...
A pani 6 lutego była przeciwko temu, by podnieść kwotę wolną od podatku, tak by obejmowała coś więcej niż 3 tysiące złotych.
Coś więcej. I teraz, panie redaktorze, już tłumaczę. 2015 rok to był ostatni rok, kiedy Polska była objęta pewnymi restrykcjami, w związku z procedurą nadmiernego deficytu, którą byliśmy objęci po to, żeby inwestować w autostrady. Wydawaliśmy trochę więcej pieniędzy, niż budżet na to pozwalał. Inwestowaliśmy te pieniądze. Unia nałożyła na nas określoną procedurę. I żeby z niej wyjść i nadal absorbować środki unijne i rozwijać Polskę długoterminowo, żeby ludzie byli bogatsi, żeby zarabiali, żeby w końcu mieli kwotę wolną wyższą.
No tak, ludzie byli dużo bogatsi. To wszyscy wiedzą, że za waszych rządów mleko i miód płynęło po ulicach. Tylko rzeczywiście 3091 złotych - tyle wynosiła kwota wolna od podatku.
Myśli pan, że dzisiaj mleko i miód płyną po ulicach? To proszę wyjść na ulice, szczególnie do zamkniętych restauracji i zapytać, czy to mleko i miód tam rzeczywiście płynie.
Ależ ja nie twierdzę, że teraz jest tak dobrze. Właśnie twierdziłem, że to za waszych rządów, było tak dobrze.
Ale ja nie twierdzę, że za naszych rządów byliśmy krajem mlekiem i miodem płynącym, bo panie redaktorze, do tego jeszcze długa droga czeka Polskę. I potrzebujemy mądrych rządów.
Kończąc wątek sukcesów albo ich braków finansowych poszczególnych rządów, to trzeba przyznać, że PiS podniósł pensję minimalną w ciągu tych 5 lat o 60 proc., z 1750 do 2800 zł. Mówimy oczywiście o kwotach brutto.
A wie pan, o ile my podnieśliśmy pensję minimalną w czasie 8 lat?
O ile, proszę pani?
Proszę pana, o ponad 90 proc. Proszę to sprawdzić. GUS to wszystko...
Tak. 1750 złotych. Pamiętam też wtedy też ogłoszenie o pracę, np. w roku 2015, w którym agentom ochrony proponowano pracę za 5 zł za godzinę. Teraz pensja minimalna wynosi 18 zł 30 gr, brutto, podkreślam.
Nie pensja minimalna, tylko minimalna stawka godzinowa.
Minimalna stawka godzinowa.
I tę stawkę minimalną godzinową premier Ewa Kopacz wprowadzała, panie redaktorze, w 2015 roku.
I nie była w stanie wprowadzić jej na takim poziomie.
12,50 zł wtedy.
Tak, a teraz mamy ponad 18 zł.
6 lat minęło. Inflacja najwyższa w Unii Europejskiej, panie redaktorze.
Pani jest specjalistką, pani skończyła studia polonistyczne, ale była wiceministrem finansów, więc bardzo panią przepraszam...
Tak, bo skończyłam także na SGH studia z zakresu finansów publicznych.
Tak, wiem. Pani poseł, w takim razie niech pani nam powie, to ile wyniosła inflacja w ciągu tych 5 lat? Bo ja mam dane Ministerstwa Finansów, pani też je na pewno ma?
Nie, nie mam zagregowanych.
Dane Ministerstwa Finansów są takie, że inflacja od 2015 roku wyniosła 7,9, niech będzie 8%.
I do czego pan zmierza?
Że stawka godzinowa wzrosła o połowę.
Panie redaktorze, ale w innych krajach Unii Europejskiej, bo zawsze trzeba rozpatrywać to w pewnym otoczeniu makroekonomicznym, inflacja była zerowa. Niektóre kraje miały nawet deflację, a zapewniam pana...
Polska też miała deflację w roku 2016, także to się zdarza rzeczywiście w różnych krajach...
Stawki godzinowe rosły w całej Europie. To nie jest tak, że w Polsce nagle...
Tylko w Polsce za rządów PO jakoś nie za bardzo mogły wzrosnąć.
Jeśli pan pamięta, to mieliśmy wtedy dwa wielkie kryzysy światowe.
Przypomnę, że chwaliliście się, że jesteśmy zieloną wyspą.
Tak, oczywiście, ale mieliśmy znaczące spowolnienie.
Pani poseł, czy pani się cieszy, że Platforma Obywatelska ma wreszcie swoje zdanie na temat aborcji i że jest za tym, by aborcja była dostępna na życzenie do dwunastego tygodnia ciąży?
Ale używa pan jakichś słów, których nie wypada używać w przypadku mówienia o aborcji.
Ja nie powiedziałem, że pani się cieszy z powodu aborcji, tylko, że cieszy się, że Platforma ma własne zdanie.
Cieszę się, że Platforma ma własne zdanie w tej sprawie, wreszcie jasno wyartykułowane. I nigdy nie będziemy mówili aborcji na życzenie. Mówimy o tym, że to kobieta, panie redaktorze, podejmuje decyzje w swoim własnym sumieniu i ma prawo tę decyzję podjąć...
Ale to jest na życzenie, na żądanie. Jak pani woli na żądanie, niech będzie na żądanie.
Ale pan nie zna naszego jeszcze projektu ustawy, bo go jeszcze nie pokazaliśmy.
Wiem, co pani mówiła 19 lutego. I pani mówiła 19 lutego: "Uważamy, że w trudnych sytuacjach osobistych po konsultacji z psychologiem i lekarzem, to kobieta powinna podjąć decyzję o aborcji, a prawo musi to umożliwić". To jest taki stary wariant niemiecki. To się nazywa aborcja na życzenie, ale jeśli pani sobie nie...
Ale ja czy mogę odpowiedzieć, panie redaktorze?
Ale sekundkę, bo to jest pierwsza część pytania, dlatego że druga część jest taka. Otóż w 2019 roku Izabela Leszczyna, kandydując do parlamentu, wypowiedziała się dla kwestionariusza "Mam prawo wiedzieć". I wie pani, co pani powiedziała w sprawie aborcji? Że pani jest przeciwna aborcji do dwunastego tygodnia ciąży, na życzenie.
Tak.
Czyli w 2019 roku Izabela Leszczyna jest przeciw, w 2021 w lutym jest za.
Bo jestem, panie redaktorze, przeciwna aborcji na życzenie, natomiast uważam, że po tym, co PiS zrobił obrzydliwego polskim kobietom i zniszczył ten kompromis, który przez 30 niemal lat obowiązywał, nie ma powrotu do żadnego kompromisu.
Ale czy to oznacza, że pani... To znaczy, dlaczego pani tłumaczy swoją zmianę zdania PiS-em?
Pan mnie zacytował. W bardzo trudnej sytuacji, kobieta ze względów swoich własnych zdrowotnych, także psychicznych, bo nie jest w stanie unieść macierzyństwa, ma prawo dokonać terminacji ciąży do dwunastego tygodnia, bo uważam, że zmuszenie takiej kobiety, niegotowej zupełnie na macierzyństwo, kończy się tym, że później dziewczynka jest polewana zimną wodą albo wypada z okna 10. piętra.
To są dramatyczne, straszne historie, których nie jestem pewien, czy...
Ale wie pan, dlaczego one się zdarzają?
Bo nie ma aborcji, bo lepiej było wcześniej usunąć tę dziewczynkę, niż pozwolić jej się urodzić, tak?
Lepiej było nie dopuścić do urodzenia, panie redaktorze, niż skazać ją na 3 lata cierpienia.
To jest pani zdanie, z którym pani się nie zgadzała w roku 2019 i to mnie zastanawia...
Nieprawda.
Prawda.
Czym innym jest aborcja na życzenie, a czym innym jest powiedzenie tego, o czym mówimy: Kobieta idzie do psychologa, idzie do lekarza.