"'Babciowe' to jest taka kiełbasa wyborcza. Zamiast fast foodu chcielibyśmy proponować ludziom zdrową żywność. Prawda jest taka, że takie myślenie, że ludzie dostaną 500, 1500 zł doprowadziło dziś do tego, że mamy upadek usług publicznych i wybitą inflację" – mówiła w Porannej rozmowie w RMF FM wiceprzewodnicząca Polski 2050 Paulina Hennig-Kloska. W ten sposób skomentowała nowy pomysł wsparcia dla matek, który ogłosiła Platforma Obywatelska. Dodatek ten miałby pomóc kobietom, które po urodzeniu dziecka chciałyby wrócić do pracy. Matki miałyby pobierać świadczenie pieniężne - 1500 złotych co miesiąc - do ukończenia 3. roku życia dziecka i przeznaczyć je np. na żłobek, na opiekę nad dzieckiem, czy podzielenie się nimi z przysłowiową babcią.
Czy Hennig-Kloska byłaby przeciwko 1500? Będzie ustawa, będziemy podejmować decyzje. Najprawdopodobniej będziemy przeciwko takiemu pomysłowi. My dzisiaj chcemy postawić na odbudowę usług publicznych państwa. Mamy zapaść m.in. w opiece zdrowotnej - komentowała.
Dzisiaj dzieci są zmuszane do tego, by brać korepetycje, żeby dostać się do dobrej szkoły. Ludzie muszą wydawać na prywatnego lekarza, bo nie są w stanie dostać się do lekarza specjalisty na NFZ, trzeba zamawiać na wsi taksówkę, żeby dojechać do powiatu do lekarza. Jeżeli dalej będziemy myśleć o państwie, że wystarczy dać ludziom 500 zł, a nie postawić na transport publiczny, edukację, opiekę zdrowotną i tak dopalić pieniędzmi usługi, to będziemy mieli coraz większe rozwarstwienie. Bo w takim państwie bogaty kupi sobie zabieg medyczny w prywatnej klinice, a biedne chore dziecko potrzebnej terapii nie dostanie - dodawała.