Wybory parlamentarne na Węgrzech już w najbliższą niedzielę. Wszystko wskazuje, że przy władzy pozostanie Fidesz Viktora Orbana. „Pytanie, czy zdobędzie 133 mandaty, czyli czy będzie miał większość konstytucyjną” – mówił w Porannej rozmowie w RMF FM Dominik Héjj, politolog z Instytutu Europy Środkowej i Polityki Insight. Rozmówca Roberta Mazurka uważa, że wojna na Ukrainie nie ma dużego przełożenia na wybory na Węgrzech, aczkolwiek jest wykorzystywana przez prorządowe ośrodki. “Chodzi o pokazanie, że Fidesz chce pokoju, a opozycja chce wysyłania żołnierzy i broni na Ukrainę, czyli chce wojny” – mówił. Podkreślił także, że obywatele kraju nie obawiają się rosyjskiej agresji. “Węgrzy kochają tanie rachunki za gaz, nie boją się też Rosji, bo cała narracja od lat także w mediach nie pokazuje, że Rosji trzeba by było specjalnie się bać” – powiedział Héjj.

Dominik Héjj tłumaczył, że Fideszowi potrzebna jest większość konstytucyjna, choćby dlatego, że 2/3 głosów potrzebne jest tzw. ustaw organicznych. Czyli np. ustawa o ordynacji wyborczej, o mediach, o rodzinie. Tych ustaw jest kilkaset - mówił. Także sędziów Trybunału Konstytucyjnego wybiera się taką większością.

Gość RMF FM podkreśla, że za sukcesami Fideszu stoi kilka kwestii, m.in. sprzyjający model ordynacji wyborczej. Viktor Orban doskonale także rozumie nastroje społeczne w kraju. Za opozycją w największej mierze jest Budapeszt, a wszystko poza, określane mianem prowincji, głosuje na Fidesz - mówił Héjj.

Istotny jest także potężny pakiet wsparcia obywateli, który Fidesz wprowadzał przed wyborami. W ostatnich tygodniach mieliśmy bardzo duże podwyżki w budżetówce, mamy zamrożoną cenę paliw na poziomie 6,10 zł, mamy wstrzymaną konieczność spłat kredytów, zamrożony poziomu wysokości stóp procentowych - opowiadał. 

Héjj: Orban od 2015 roku utrzymuje społeczeństwo w napięciu

25 proc. Węgrów mieszka w Budapeszcie i to jest elektorat, który niespecjalnie jest sympatykiem Fideszu. A pozostałe 75 proc. głosuje za Fideszem - mówił dr Dominik Héjj w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM. Mamy system medialny, gdzie 80 proc.  mediów jest za Fideszem i przygotowuje jeden przekaz - dodał hungarysta. Héjj mówił też, że dla Węgrów ważny jest czynnik tożsamościowy. A na tej nucie Orban potrafi doskonale grać. Orban dźwignął Węgry z kolan, co też jest bardzo ważne dla Węgrów. Potem informacje, że się ugiął mniej tu docierały. Ale pokazał, że istnieje inna droga -że można mieć współpracę z Putinem, gdzie Orban mówi głośno, że dzięki rosyjskiemu gazowi da się obniżać Węgrom opłaty - mówił Héjj.

Jego zdaniem Orban cały czas utrzymuje też społeczeństwo w napięciu. Od 2015 roku Węgrzy mają się cały czas czegoś bać - przede wszystkim imigrantów - mówił. Według Héjja po imigrantach Orban wziął na celownik mniejszości seksualne. Referendum w sprawie tzw. ochrony rodzin, czyli wymierzone w mniejszości seksualne będzie tego samego dnia, kiedy są wybory - mówił ekspert.

Robert Mazurek, RMF FM: Dzień dobry, kłaniam się nisko państwu. Ja z Warszawy, a mój gość dr Dominik Héjj z Instytutu Europy Wschodniej z Budapesztu.

Dominik Héjj: Dzień dobry. Właściwie jó reggelt, skoro z Budapesztu.

Panie doktorze, w niedzielę wybory na Węgrzech i wszystko wskazuje na to, że Viktor Orban po raz kolejny wygra. Jest pytanie o skalę tego zwycięstwa, no i oczywiście o margines, że a może wszystko będzie zupełnie inaczej. Ale pan się spodziewa zwycięstwa Orbana?

Zdecydowanie zwycięstwa Orbana z bardzo wielu powodów, w tym ordynacji wyborczej, jaka tutaj na Węgrzech obowiązuje. Natomiast ostatni sondaż instytutu Median - czyli tego, który zazwyczaj najlepiej szacuje, jak się te głosy rozłożą - szacuje, że Fidesz oczywiście wygra. Rzecz, która tak naprawdę jest ważna obecnie w tej perspektywie jest, czy Fidesz zdobędzie 133 mandaty, czyli będzie miał większość konstytucyjną.

Czy ważna jest większość konstytucyjna, skoro Węgrzy już zmienili konstytucję, Fidesz już parę razy miał tę większość konstytucyjną...

Fidesz ma większość konstytucyjną nieprzerwanie w wyborach 2010, 2014 i 2018. I faktycznie w 2011 roku uchwalono konstytucję, którą zdążono już dziewięciokrotnie zmienić dziewięcioma różnymi ustawami. Natomiast ważne są tzw. ustawy organiczne, to znaczy te ustawy, do których zmiany potrzebne są 2/3, czyli np. ustawa o ordynacji wyborczej, o mediach, o rodzinie. I tych ustaw jest kilkaset

Czyli żeby przepchnąć bardzo ważną ustawę Orban będzie potrzebował dwóch trzecich i to teraz się waha, tak?

Warto jeszcze pamiętać, że obsada niektórych jest obsada niektórych urzędów jest też związana z większością dwóch trzecich np. sędziów Trybunału Konstytucyjnego.

Panie doktorze, dobrze, ale to widzimy widzimy teraz, że Fidesz idzie po kolejne zwycięstwo, a Europa się zastanawia co takiego się dzieje, że zjednoczona opozycja nie jest w stanie mu tej drogi do kolejnej wiktorii zamknąć. Opozycja tym razem idzie całkowicie zjednoczona, od lewa do prawa. To jest taki węgierski model mniej więcej od Zandberga po Grzegorza Brauna.

To prawda, aczkolwiek Jobbik już tak skrajny nie jest, teraz Nasza Ojczyzna jest po tamtej stronie. Natomiast odpowiedź można podzielić na dwie części. Jedna to jest zdecydowanie sprzyjający model apelacji wyborczej, ale z drugiej strony to jest oczywiście to, że Viktor Orban doskonale rozumie nastroje społeczne. Tak naprawdę za opozycją w największej mierze jest Budapeszt. Wszystko co jest poza, określane mianem prowincji w zdecydowanej większości głosuje na Fidesz. Teraz szczególnie w ostatnich tygodniach mieliśmy bardzo duże podwyżki w budżetówce, mamy zamrożone ceny paliw na poziomie 6,10 zł, gdyby to przeliczyć, mamy wstrzymaną konieczność spłat kredytów, zamrożony poziom wysokości stóp procentowych.

Węgrzy nie muszą w tej chwili spłacać tych swoich kredytów mieszkaniowych?

Nie muszą. Osoby ubogie, czyli głównie emeryci i rodziny, bo tak to przedłużono, do 30 czerwca nie muszą tego spłacać. Co więcej, spłacają kredyt na poziomie 1,8 proc. stopy procentowej banku narodowego, a nie 4,4 jak jest teraz. To się wszystko skończy w czerwcu albo w maju.

Tak czy owak po wyborach. Panie doktorze, czy wojna na Ukrainie ma decydujące znaczenie? Bo wielu mówi: "Orban poparł Putina, Orban poparł Rosję", co nie do końca jest prawdą, ale tak czy owak Orban się wyłamał z tego naszego środkowoeuropejskiego nurtu. Czy to ma dla Węgrów znaczenie? Czy Węgrzy chcą głosować za pokojem i dlatego głosują za Orbanem?

Mocno w interesie Rosji jest teraz, żeby żeby rząd Fideszu dalej trwał. Natomiast wojna tak naprawdę dużego przełożenia na bezpośrednio na wybory, czy na poparcie nie ma. To nie jest taki efekt flagi, który obserwowaliśmy na początku w Polsce. Tutaj kampania wyborcza toczy się podług dwóch dwóch tak naprawdę zagadnień. To znaczy w ramach wojny pokazania, że Fidesz chce pokoju, a opozycja chce wysyłania żołnierzy oraz broni do Ukrainy, czyli chce wojny. I nawet przed sekundą w największej prorządowej gazecie "Magyar Nemzet" zdążyłem przeczytać, że lider opozycji Péter Márki-Zay oferuje ludziom krew zamiast paliwa

Panie doktorze ale to ustalmy: czy Węgrzy są prorosyjscy, czy po prostu kochają tanie rachunki za gaz?

Tak, kochają tanie rachunki za gaz, nie boją się też Rosji, dlatego że cała narracja od lat, także w mediach nie pokazuje, by Rosji specjalnie trzeba było się bać.

Panie doktorze, ale Węgrzy mają też pamięć 1956 roku, czyli powstania, które zostało stłumione bardzo krwawo, przez Rosję właśnie. Dużo bardziej krwawo niż nasze bunty w 1970 roku. No i co? I nie ma w nich takiego strachu, chęci odwetu?

Na tym wypłynął też Viktor Orban, pamiętajmy. Przecież na sprzeciwie wobec Rosji w 1989 r. Nie, to nie ma znaczenia, dlatego że zmieniono pewien paradygmat postrzegania Rosji. Pokazano w 2014 r., że relacje z Rosją się Węgrom opłacają, bo jak zechciał pan powiedzieć, Węgrzy kochają tanie rachunki. Więc potem media i rząd po prostu to utrwalił. Historia historią, relacje gospodarcze relacjami gospodarczymi.

Czy to, co się dzieje na Ukrainie w tej chwili, będzie powodowało, że nasza miłość do Węgrów, miłość do bratanków, których tak przecież bardzo kochaliśmy i chyba jeszcze ciągle kochamy, chociaż to nadwątlone uczucie, się skończy?

Teraz jest duże przerzucanie się tym, kto bardziej Viktora Orbana na przestrzeni lat lubi, a kto nie lubił?

Ale to w polityce. Myślę, że normalni ludzie nie mają takiego poczucia: "Nienawidzę Węgrów".

Jak patrzę czasami na tę rzeczywistość, to faktycznie jakby przez perspektywę Viktora Orbana określa się całe państwo. Ale odpowiadając na to, pytanie, jak długo będzie pewne ochłodzenie relacji, nie tylko w ramach Polska-Węgry, ale też Grupa Wyszehradzka-Węgry. Zapewne, kiedy ta wojna dobiegnie końca, minie chwila i te relacje powrócą. Tym bardziej, o czym mówi polski MSZ, że ta współpraca z Węgrami dotyczy w największej mierze sprzeciwu wobec art. 7 w Unii.

Z tym, że ja pytałem bardziej nawet relacje o międzyludzkie, relacje między narodami, niż relacje między państwami, bo te jak wiadomo są bardzo chwiejne. Przypomnijmy, że Wiktor Orban najpierw był w jednej partii z Donaldem Tuskiem przez lata, teraz bardzo się panowie nie lubią i on jest z kolei z Kaczyńskim. Jak się za 5 lat zmieni i wróci do partii Tuska, to i w Polsce się nastroje odwrócą. Ale pytam o relacje między Polakami a Węgrami. Czy jak Polacy pojadą chętnie na wakacje na Węgry? To jest dobre pytanie.

To jest doskonałe pytanie, dlatego że część osób twierdzi, że nie. Myślę, że to nie będzie miało w dużej skali specjalnego znaczenia. To znaczy teraz budzi to niewątpliwie duże emocje, co widać też w sieci, że się Polacy zawiedli i tak dalej. Natomiast myślę, że kiedy się uspokoją nastroje, też kampanijne nastroje związane z wojną, kiedy na szczęście - mamy nadzieję, że szybko to się skończy, to myślę, że powróci wszystko do normy, bo łączy nas 1000 lat przyjaźni. Wyrastamy z jednego korzenia wiekuistego dębu.