Szczerze mówiąc, uważam, że nie należy przyjmować do Polski uchodźców - stwierdził w Porannej rozmowie w RMF FM Selim Chazbijewicz, polski Tatar, muzułmanin, wykładowca Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. "Po pierwsze, w większości nie są to uchodźcy wojenni, tylko migranci ekonomiczni. Po drugie, mówiąc brutalnie, nie są dobrą siłą roboczą w Europie. Dotychczasowe doświadczenia wskazują na to, że raczej się nie zasymilują - a przynajmniej na pewno nie w pierwszym lub drugim pokoleniu" - wyjaśnił. Na uwagę Roberta Mazurka, że Europa obawia się islamskiego terroryzmu, odpowiedział: "Potencjalnie jest taka możliwość. Islam ma półtora miliarda wyznawców. (…) Poza tym - jak inne wielkie religie - nie jest monolitem: (…) są w islamie różne szkoły, tendencje, kierunki - i są i takie, które rzeczywiście w Europie się nie przyjmą". Pytany o podjęte przez poprzedni polski rząd zobowiązania ws. przyjęcia uchodźców, Chazbijewicz stwierdził: "Moim zdaniem, rząd Ewy Kopacz był na dobrą sprawę takim rządem przejściowym i wydaje mi się, że nie powinien podejmować tego typu zobowiązań". Robert Mazurek poprosił swego gościa również o ocenę reformy szkolnictwa: zdaniem Selima Chazbijewicza, 4-letnie liceum będzie zdecydowanie lepsze niż 3-letnie. Wykładowca stwierdził, że po 3-letnim liceum "młodzież bardzo często przychodzi na studia nieprzygotowana intelektualnie". Zdradził, że na jego uczelni na pierwszym roku politologii zdarzały się przypadki studentów, którzy nie wiedzieli, gdzie leżą Węgry.
Robert Mazurek: Dzień dobry, Państwa i moim gościem jest prof. Selim Chazbijewicz, poeta, politolog, dyplomata, potomek chanów. "Wasza książęca wysokość" powinienem mówić, tak? Bo od 1524 roku w Rzeczpospolitej pieczętujecie się tytułem książęcym.
Selim Chazbijewicz: Rzeczywiście, Sejm polski uznał nam to w 1524 roku, ale w 1922 była uchwała sejmowa dotycząca...
Ta uchwała była nieważna.
...zniesienia tytułów szlacheckich, tak że...
Poseł Piotrowicz uznał, że ta druga była nieważna. Za 7 lat będzie wielka impreza Chazbijewiczów? Przez tydzień nikt nie będzie chodził trzeźwy?
Być może rzeczywiście zrobimy wielką imprezę, nie wiem, czy nie będą chodzić trzeźwi, ale w każdym razie impreza jakaś będzie.
Pół millenium - w końcu nie każdy ma taką rocznicę w domu. Parlament Europejski dołączył do Komisji Europejskiej i wzywa państwa członkowskie, by przyjmowały uchodźców. A pan uważa, że należy przyjąć tę rzeszę uchodźców, którzy i tak przybyli już do Europy?
Szczerze mówiąc, uważam, że nie należy. Po pierwsze, w większości nie są to uchodźcy wojenni, tylko migranci ekonomiczni, tak bym to określił. Po drugie, mówiąc tak brutalnie, nie są dobrą siłą roboczą w Europie. Prawdopodobnie - dotychczasowe doświadczenia wskazują na to - raczej się nie zasymilują, a przynajmniej na pewno nie zrobią tego w pierwszym lub drugim pokoleniu.
Ale polski rząd podjął jakieś zobowiązania. Był to, co prawda, rząd Ewy Kopacz, ale ta sama Rzeczpospolita.
Ta sama Rzeczpospolita, ale... Moim zdaniem, rząd Ewy Kopacz był takim rządem przejściowym na dobrą sprawę i wydaje mi się, że nie powinien był podejmować tego typu zobowiązań.
Mleko się rozlało, panie profesorze: są uchodźcy, Komisja Europejska mówi: "przyjmijcie ich, bo jak nie, to spotkają was konsekwencje". Zresztą powiedział to sam Donald Tusk.
No tak, ale oprócz Polski również Węgry i Austria nie chcą przyjmować uchodźców. Z moich osobistych doświadczeń i nie tylko moich, ale, powiedzmy, wspólnoty tatarskiej w Polsce, wynika, że nie jest to dobry pomysł.
Pan mówi, że to jest zła siła robocza, ale może oni po prostu potrzebują pomocy?
No tak, ale tej pomocy można im udzielić na miejscu.
A na miejscu spadają na nich bomby.
Ale nie we wszystkich krajach. Proszę zauważyć, że nie we wszystkich krajach afrykańskich i azjatyckich trwa wojna.
To prawda.
Wojna trwa w Syrii, wojna trwa w Iraku, może jeszcze - nazwijmy to tak umownie - w okolicach Izraela, czyli w Palestynie: są starcia, ale nie wojna. Natomiast gdzie indziej w zasadzie tej wojny nie ma. Jest wojna domowa w Libii. Ale wydaje mi się, że mimo wszystko lepsza byłaby dla nich pomoc na miejscu.
Panie profesorze, te słowa zaskakują mnie nie dlatego, że słyszę je z ust polskiego Tatara, tylko dlatego, że słyszę je z ust byłego imama, polskiego muzułmanina. Nie pobrzmiewa w nich religijna solidarność, a (obecni uchodźcy w Europie) to przecież w większości muzułmanie - w ogromnej większości.
Religijna solidarność jest tak naprawdę pewnym mitem i mit ten nie działa w obie strony. Ja na przykład nie słyszałem, by jakakolwiek organizacja muzułmańska na świecie czy jakiekolwiek państwo nazywające się muzułmańskim wystąpiły w obronie Tatarów krymskich. Dlatego, jak powiedziałem, ta solidarność jest mitem. Ona tak naprawdę nie funkcjonuje.
Ale wie pan: Europa boi się uchodźców, oczywiście, ale boi się z jednego konkretnego powodu. I ten powód powinien być panu bliższy - mianowicie chodzi o to, że to muzułmanie i boimy się terroryzmu islamskiego.
Potencjalnie jest taka możliwość. Proszę nie zapominać, że islam liczy jakieś półtora miliarda wyznawców. Jeśli wśród nich jeden procent ma skłonności terrorystyczne, to wystarczy. Poza tym islam, tak jak inne wielkie religie świata, nie jest monolitem, są różne sekty, szkoły, grupy wyznawców i tak dalej...
Ja to wszystko rozumiem, ale jako Europejczyk mam prawo powiedzieć z pewnym zniecierpliwieniem: co z tego? Co mi z tego, że ta szkoła, a nie inna, wysadzi w powietrze most, stację metra czy cokolwiek innego?
Tutaj ma pan całkowitą rację. Zresztą z mojego punktu widzenia - Europejczyka, chociaż muzułmanina - również zerową rolę odgrywa to, skąd, jaka jest motywacja.
Polscy Tatarzy są w Rzeczpospolitej od dobrych kilkuset lat i są zintegrowani ze społeczeństwem jak mało kto. To jest oczywistość, to wszyscy wiemy. Ale proszę powiedzieć, może rzeczywiście islam - zwłaszcza ten napływowy - jest zagrożeniem dla Europy?
Nie wiem, czy jest zagrożeniem. Ja już powiedziałem, że są różne szkoły, tendencje, kierunki w islamie - i są takie, które w Europie rzeczywiście się nie przyjmą. Ale są też takie, które w Europie istnieją już wiele setek lat, np. Bośniacy.
Panie profesorze, do tego tematu jeszcze wrócimy. Mówię do pana cały czas per "panie profesorze", jest pan wykładowcą. W tej chwili wprowadzana jest - i niedługo dotrze do wyższych uczelni - reforma edukacji. Spodziewa się pan, że 4-letnie liceum będzie lepsze niż liceum 3-letnie?
Zdecydowanie. Poza tym proszę nie zapominać o tym, że 4-letnie liceum - ja jeszcze takie kończyłem - to jest taka jakby struktura formacyjna, oprócz kwestii dydaktycznych i zdobywania wiedzy. 4 lata jest to taki okres, w którym kształtują się przyjaźnie i znajomości na całe życie. 3 lata to zdecydowanie za mało. Ta młodzież - widzimy to na wyższych studiach - bardzo często przychodzi nieprzygotowana intelektualnie.
No tak, powiedział mi pan przed programem, że pańscy studenci politologii nie wiedzą, gdzie leżą Węgry.
Nie wszyscy - obraziłbym ich, ale zdarzały się takie wypadki - i zdarzały się właśnie na pierwszym roku.
Ale skąd mają to wiedzieć? Ja panu przeczytam wypowiedź prof. Krzysztofa Biedrzyckiego, pedagoga z Uniwersytetu Jagiellońskiego, który o przygotowywanej liście lektur mówi, że "ona jest przytłaczająca". "Wychodzi na to, że w każdym roku licealista będzie miał do przeczytania 6-7 książek" - załamuje ręce profesor. 6-7 książek rocznie. Panie profesorze, ile książek czyta pański syn albo córka rocznie?
Zdecydowanie więcej.
A nie mówił im pan: "nie czytaj, nie czytaj, bo kociej mordki dostaniesz"?
Absolutnie. 6-7 książek to powinno być na miesiąc, a nie rocznie.
Dobrze, ale ja czytam panu uwagi fachowca.
Ja rozumiem. Widocznie pan prof. Biedrzycki miał inne zdanie niż ja.
Praktyk, nauczycielka Aleksandra Korczak rozpacza na łamach "Gazety Wyborczej", że Brzechwa, Sienkiewicz, Mickiewicz: "oni są anachroniczni" - bo ostatni z nich to w ogóle międzywojnie. Co prawda, Brzechwa był po wojnie, ale pani Korczak nie musi tego wiedzieć.
Anachroniczny był tak samo Homer, a to jest podstawa kultury europejskiej.
A może nie powinniśmy uczyć takich staroci? Niech przeczytają co najwyżej wyimki z Harry'ego Pottera i dwa komiksy.
Nie, nie. Harry Potter też jest oparty na głębokiej tradycji europejskiej. Tej szkoły magii, wiedzy hermetycznej itd. Więc żeby czytać nawet Harry'ego Pottera, należy mieć jakąś wiedzę z zakresu historii i kultury.
"Obcy pojawiają się w Polsce i dawniej też się pojawiali. I te nastroje (ksenofobiczne) są w dużej mierze podgrzewane przez niektóre media" - mówił w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Selim Chazbijewicz, polski Tatar, muzułmanin, politolog, wykładowca uniwersytecki i poeta.
Odnosząc się do antysemickich okrzyków wznoszonych na marszach Obozu Narodowo-Radykalnego, zaznaczył: "Takich rzeczy nie należy tolerować - zaczyna się od okrzyków, a kończy na czynach. Ale jestem zwolennikiem polityki środka. (...) Nie należy delegalizować środowisk narodowych - to będzie tylko nakręcanie dla nich koniunktury. Delegalizacja środowisk narodowych spowoduje, że jak oni zejdą do podziemia, staną się undergroundem, to wtedy dopiero będą mieli szersze pole do działania".
"Nie sądzę, żeby w Polsce rozwinął się skrajny szowinizm" - ocenił również gość Roberta Mazurka.
Zobaczcie internetową część Porannej rozmowy w RMF FM!