"Pigułka 'dzień po' oczywiście powinna być na receptę, bo to jest hormon. Hormony się sprzedaje na receptę, bo bardzo głęboko modyfikują fizjologię człowieka" - mówi w Porannej rozmowie w RMF FM abp Henryk Hoser. W rozmowie z Robertem Mazurkiem dodaje, że mówienie, iż pigułka 'dzień po' nie jest pigułką wczesnoporonną to „zakłamywanie rzeczywistości”. „Nie byłaby antykoncepcją awaryjną, gdyby nie była jednocześnie poronną” – mówi abp Hoser. Czy arcybiskupa nie martwi to, że coraz więcej kobiet bierze udział w protestach na rzecz obrony ich praw? „Jest w tym jednoczeniu się dużo nieporozumień, dużo przekłamań, dużo uprzedzeń, które nie mają miejsca (…). Ich prawa nie są niczym zagrożone. Kościół nie życzy kobietom złego życia” – podkreśla gość Porannej rozmowy w RMF FM. Czy zmieni się nauczanie papieskie i osoby rozwiedzione oraz żyjące w związkach niesakramentalnych będą mogły przystępować do komunii? Abp Henryk Hoser odpowiada: „Nauczanie papieskie jest ciągłe. Papież Franciszek mówi wyraźnie: Nie ma zmian w nauczaniu Kościoła”.
Robert Mazurek: Dzień dobry, moim i państwa i moim gościem jest abp Henryk Hoser. Kłaniam się nisko.
Abp Henryk Hoser: Dzień doby.
Dzisiaj Środa Popielcowa, dziś wielu ludzi rozpoczyna post. Czym się różni post od diety wegańskiej? Oni i tak nie jedzą mięsa.
Dieta wegańska służy głównie ciału, post służy głównie duchowi. I to jest ta różnica celowości i motywacji.
Ja mam tutaj takiego wydawcę, wygląda trochę jak bezdomny, chociaż wymyty, weganin, sportuje się - post na całe życie...
No, on ma całe życie, ale post w znaczeniu religijnym ma zupełnie inną funkcję - uwalnia do pewnych rzeczy drugorzędnych, by zająć się istotnymi rzeczami o ponadczasowym znaczeniu.
To na czym ma polegać post - oprócz tego, że nie jemy mięsa?
Polega między innymi na wykonaniu pewnych zaleceń, instrumentów postu. Modlitwa to bezpośredni kontakt z Bogiem, jałmużna to jest gotowość pomagania innym, i wreszcie jest też w poście bardzo ważny czynnik - by oprócz postu i jałmużny również zajmować się sprawami, które prowadzą od Boga do człowieka.
Czyli rozumiem, nie najważniejsze jest to, by zamiast mięsa jeść sushi, to zostawmy... chociaż muszę powiedzieć, że to jest przecież księga Joela, "by rozdzierać serca, nie szaty".
Tak, oczywiście,
A później Izajasz mówi - jak to było? - "Obrzydły mi wasze święta nowiu i szabaty"?
Tak, dlatego, że one były zmaterializowane, zewnętrzne w stosunku do człowieka. Post to głęboka orka ludzkiego sumienia. Tak bym powiedział.
To poorajmy trochę to sumienie. Rozpoczynają się już wkrótce, bo w sobotę, protesty kobiet, pewnie będą trwały do 8 marca. Jednym z takich symboli stanie się pigułka "dzień po". Minister zdrowia pigułkę antykoncepcyjną "dzień po" wpisał na taką listę leków, które można będzie kupić dopiero na receptę. Dotychczas były bez recepty. Ta pigułka powinna być na receptę, bez recepty - jaka powinna być?
To jest bardzo złożony problem, oczywiście. Chciałbym powiedzieć, że w mojej ocenie antykoncepcja - jej postać skrajna w postaci tej pigułki - przede wszystkim jest nakierowana na ludzką fizjologię, a nie na chorobę - i to jest pierwsza rzecz, którą powinniśmy powiedzieć. A z drugiej strony nie ulega wątpliwości, że pigułka antykoncepcji awaryjnej - jak to się mówi - ma również mechanizm poronny, i jest to bardzo trudna...
I tutaj właśnie widzi ksiądz biskup... Ja nie będę z księdzem polemizował, bo nie jestem - w przeciwieństwie do księdza - lekarzem. Natomiast w telewizji wypowiadają się jacyś profesorowie, którzy mówią - absolutnie to nie jest pigułka poronna...
To jest zakłamywanie rzeczywistości - nie byłaby antykoncepcją awaryjną, gdyby nie była jednocześnie poronną, bo to się pobiera już post coitum. A więc musi być i to działanie, i ten mechanizm obecny...
Spytałem o to, czy to powinno być na receptę, czy nie?
Oczywiście na receptę, bo to jest hormon. Wszystkie hormony, oprócz właśnie tych, sprzedaje się na receptę, bo bardzo głęboko modyfikują fizjologię człowieka.
Zostawmy więc te pigułki. Czy nie martwi księdza to, że coraz więcej kobiet - mam przynajmniej takie wrażenie, nie liczyłem tego, od razu mówię - wyraża gotowość wzięcia udziału w tych manifestacjach, protestach? Coś takiego się dzieje rzeczywiście, że kobiety się pod tymi hasłami jednoczą.
No jednoczą, i trudno to inaczej nazwać, ale jednocześnie jest w tym jednoczeniu się dużo nieporozumień, dużo przekłamań, dużo uprzedzeń, które nie maja miejsca. Nawiązywanie do 8 marca na przykład to jest walka o równość kobiet i mężczyzn...
Co Kościół może powiedzieć tym ludziom, tym kobietom?
Że ich prawa nie są niczym zagrożone. Kościół przecież nie życzy kobietom złego życia, tylko dobrego życia, pełnego życia i również pełnych możliwości psychofizycznych, powiedziałbym.
To zmieniając temat, porozmawiajmy trochę o nowej misji księdza arcybiskupa, czyli o Medjugorie. Kiedy się ksiądz dowiedział, że będzie papieskim specjalnym nadzwyczajnym wysłannikiem do Medjugorie?
Dowiedziałem się przed publikacją tego faktu, i miałem...
A kiedy to było?
To było w listopadzie zeszłego roku.
To jest historia, przepraszam, trochę jak z Jamesa Bonda, tutaj mi mój wydawca mówi: "Słuchaj to jest bałkański łącznik, bałkański wysłannik papieża". Ale mi to przypomina bardziej "Imię Róży . Rozumiem, że ksiądz pojedzie do tego tajemniczego klasztoru, gdzie ci niepokorni mnisi siedzą, którzy opiekują się tymi mającymi widzenia; rozumiem, że teraz będą ginąć w tajemniczych okolicznościach...
No tak, to jest bardzo sensacyjna opowieść, natomiast moją rolą jest stwierdzić, jaki jest stan faktyczny i jednocześnie zbadać jeden tylko aspekt - a mianowicie, jak jest zorganizowane duszpasterstwo tych tłumów ludzi - przeszło dwa miliony rocznie - tam przybywających.
A właśnie, miliony ludzi przyjeżdżają, a Kościół nie uznaje objawień w Medjugorie za nadprzyrodzone.
Jeszcze nie uznaje dlatego, że pracowała komisja, która tym problemem się zajmowała, i ta komisja skończyła pracę. Natomiast komplementem, dodatkowym aspektem jest właśnie ten fenomen napływu ludzi, i jak oni są przyjmowani, jak oni są objęci troską duszpasterską - można by powiedzieć.
A zresztą dość dziwny przypadek, kiedy o takiej misji więcej można przeczytać w prasie zagranicznej niż w Polskiej. Ja sporo czytałem w anglojęzycznych periodykach, i oni przedstawiają to sensacyjnie, że przyjedzie arcybiskup i zdecyduje, czy te miliony ludzi modlą się "legalnie czy nielegalnie.". Czy te cuda są "legalne" czy "nielegalne"?
No to już jest licencia poetica dlatego, że my pracujemy w oparciu o fakty, a nie w oparciu o te różne sensacyjne interpretacje.
Dobrze, proszę mi powiedzieć czego oczekuje od księdza papież Franciszek?
Oczekuje, żeby przede wszystkim opisać strukturę duszpasterską i jednocześnie stwierdzić, czy ona jest adekwatna do potrzeb przybywających ludzi, pielgrzymów, którzy napływają masowo.
A co to znaczy tak "na nasze"?
Na nasze... powiedzmy też, trzeba by wejść w taki szczegół, ale jest obsługa sakramentalna, jest obsługa Słowa Bożego, jest obsługa również dotycząca choćby przyjęcia od strony logistycznej.
No ale ksiądz nie będzie zajmował się tym, czy są hotele w wystarczającej ilości w Medjugorie.
No tak, ale niewątpliwie jakaś interakcja zachodzi między tym, co Kościół proponuje, i tym w jaki sposób ci pielgrzymi są traktowani.
Skoro jesteśmy przy papieżu Franciszku, to czy zmieni się nauczanie papieskie i rozwiedzeni i żyjący w małżeństwach, w związkach niesakramentalnych będą mieli prawo przystępować do Komunii?
Nauczanie papieskie jest ciągłe z jednego pontyfikatu na drugie, i tutaj Ojciec Święty wyraźnie o tym mówi - Ojciec Święty Franciszek - że nie ma zmiany nauczania kościoła, i jeżeli ktoś ma wątpliwości interpretacji tego dokumentu "Amoris Laetitia", to powinien sięgnąć do dokumentu Jana Pawła II "Familiaris Consortio".
Porównywanie spektaklu "Klątwa" w Teatrze Powszechnym do sztuki jest nadużyciem. To jest przedstawienie w dużej mierze kloaczne, który nawet kwalifikuje się na pornografię na scenie - ocenił w internetowej części Porannej rozmowy abp Henryk Hoser. Duchowny ostro krytykował dyrekcję placówki kultury. To jest teatr otwarty, to nie jest klub zamknięty, w którym można robić, co się chce. Teatr dotowany z podatków wszystkich. Obrażanie symboli religijnych, najwyższych świętości za publiczne pieniądze jest po prostu publicznym skandalem - stwierdził.
Robert Mazurek pytał o reakcję archidiecezji warszawsko-praskiej w tej sprawie. To nie jest dżihad, który by głowy poobcinał wszystkim. Naszą odpowiedzią jest modlitwa, wyrównanie krzywd moralnych wywołanych spektaklem.
W internetowej części rozmowy była mowa o pedofilii w Kościele i liście prymasa Polski Wojciecha Polaka do wiernych w tej sprawie. Powinniśmy modlić się za ofiary pedofilii, ponieważ to jest zbrodnia, bardzo ohydna zresztą, o której Jezus powiedział: taki, który się tego dopuszcza, to lepiej mu założyć kamień młyński na szyję i utopić. Ja jestem też tego zdania. Oczywiście topić nie będziemy, ale będziemy tępić - deklarował Hoser.