"Czemu ci zarabiający więcej, mają łożyć na nasze dzieci? Jesteśmy podatnikami, płacimy podatki, państwo powinno nam (pomoc - przyp. red.) zapewnić" - mówi w Popołudniowej rozmowie w RMF FM protestująca matka niepełnosprawnych dzieci Katarzyna Milewicz pytana o propozycję premiera Mateusza Morawieckiego dotyczącą daniny solidarnościowej. Pytana o to, czemu rodzice osób niepełnosprawnych nie przerywają protestu w Sejmie, gość Marcina Zaborskiego odpowiada: "Mamy ograniczone zaufanie do polityków. Mamy nadzieje, że prezydent dotrzyma słowa. Padło przed kamerami za dużo słów, żeby się z nich wycofać".
Marcin Zaborski, RMF FM: Był u Was dziś prezydent, rozmawiał z Wami. Padła obietnica - powstanie projekt ustawy, który uwzględni Wasze postulaty. Wy nie przerywacie protestu. Dlaczego?
Katarzyna Milewicz: Dlatego, że jeżeli będziemy mieli już wszystko czarno na białym, będziemy mieli już dokument w ręku i będzie zapewnione na 100 procent, że to wejdzie już powiedzmy od maja czy od dzisiaj, od jutra, z dnia na dzień, wtedy opuścimy Sejm.
Słowo prezydenta nie wystarczy?
Mamy ograniczone zaufanie do polityków. Mamy nadzieję, że pan prezydent dotrzyma słowa, że złożył za duże obietnice, za poważne słowa padły... Przed kamerami padło już dużo słów, za dużo obietnic, żeby się po prostu wycofać z tych obietnic.
Mówicie: będziemy w Sejmie aż do momentu, w którym projekt zostanie uchwalony.
Tak.
Problem w tym, że teraz w Sejmie niewiele się dzieje. Najbliższe posiedzenie 8 maja. Wtedy dopiero posłowie będą pracować.
Ja za bardzo się na polityce nie znam, proszę mi wybaczyć. Z tego, co wiem, można zrobić to na szybko.
Może i można, ale wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki pisze na Twitterze: "Sejm pracuje według ustalonego harmonogramu, więc nie będzie dodatkowego posiedzenia. Rządowy projekt wymaga starannego opracowania".
Ale jak był protest w 2014 roku, można było to zrobić.
Premier Mateusz Morawiecki mówi: nie można takich zmian tworzyć na kolanie. Te zmiany, które chcemy Wam zaproponować, przygotujemy do połowy maja.
Był czas na to, żeby to zrealizować. Na kolanie? Mieli dużo czasu, żeby to zrobić. Pan Morawiecki powiedział, że komuś zabiorą - tak jak było to za PO - komuś zabiorą, żeby dać dla nas. My nie zgadzamy się z tym, żeby zabrać. Ma wejść podatek...
Wyjaśnijmy słuchaczom, którzy być może nie wiedzą: premier Morawiecki mówił trochę inaczej niż pani. Mówił tak: "Solidarne państwo musi wspierać najbardziej dotkniętych przez los. Zaproponujemy specjalną daninę solidarnościową. Najbogatsi mają złożyć się na potrzebujących".
No właśnie - my się na to nie zgadzamy. Dlaczego ci zarabiający więcej mają łożyć na nasze dzieci? My jesteśmy podatnikami, płacimy podatki. Państwo powinno nam zapewnić. W innych krajach to jest normalne - podstawowe potrzeby niepełnosprawni mają zapewnione. To, o co my walczymy to w innych krajach to jest podstawa, to jest norma. To są podstawowe warunki do życia, a my musimy o to walczyć. My się nie zgadzamy, żeby zabierać bogatym i dać dla nas.
Jeden z Waszych postulatów jest taki: trzeba zrównać rentę socjalną z najniższą rentą z ZUS-u. Premier obiecuje Wam, że postara się doprowadzić do takiego wyrównania w najbliższym czasie.
Tylko, że to chce rozciągnąć w czasie. Domagamy się, żeby to wprowadzić już dzisiaj. Zrobić to szybko, nawet jakby mieli nocą pracować.
Premier mówi: trochę wiary. Opracujemy kompleksowe podejście, ale nie zrobi się tego w dwa dni.
Ale z tego, co pani Iwona Hartwich mówiła, był okrągły stół, mieli czas, żeby to wszystko zrobić. My rozumiemy, że oni pomagają niepełnosprawnym. Np. pani Rafalska okrężną drogą, ogólnie mówiła o tej pomocy, ale to jest tak, że czasami jedne zasiłki dyskwalifikują inne. Np. taka osoba niepełnosprawna, która pobiera rentę socjalną, otrzymuje jeszcze tylko zasiłek pielęgnacyjny... To jest 900 złotych z groszami... I nic więcej.
Na jakie państwa wsparcie może Pani liczyć?
Ja mam dwie niepełnosprawne córki. Jedna dopiero kończy w tym roku 18 lat, druga jest rok młodsza. Na dzień dzisiejszy, na każdą z córek dostaję od państwa 380 złotych z groszami - i to jest zasiłek pielęgnacyjny, zasiłek rodzinny i z tytułu kształcenia i rehabilitacji. I tak na Magdalenę dostaję 380 zł, na Wiktorię dostaję 380 zł, i to jest wszystko, co otrzymują moje niepełnosprawne dzieci.
Może pani pracować?
Nie mogę pracować, mąż pracuje. Ja się nimi opiekuję, wychowuje je. Nie mamy żadnej pomocy.
To kiedy dzisiaj słyszy pani premiera, który mówi: "Zaproponujemy zmiany do Konstytucji. To będą zmiany mówiące, że państwo jest solidarne, że jest sprawiedliwe i dzięki temu nie będzie łatwo zmienić przepisów - tych korzystnych dla osób niepełnosprawnych - gdy zmienią się rządy."
My nie wierzymy. Oni tylko obiecują, obiecują, a i tak to nie jest realizowane.
Jak opisałaby pani swoje codzienne życie z córkami w domu?
Mąż pracuje, ja jestem na tym właśnie świadczeniu pielęgnacyjnym, 1400 zł. Dzieci uczęszczają do szkoły tylko na 4 godziny, są dowożone busem. Ja muszę za nie wszystko zrobić, każdą czynność wykonać, jak przy dziecku rocznym. Wszystko muszę zrobić. Wydajemy dużo pieniędzy na leczenie, rehabilitację, wózki inwalidzkie. Państwo w ogóle nie pomaga rodzinom, które wychowują dwoje lub więcej osób niepełnosprawnych. Nie ma żadnej dodatkowej pomocy
A premier mówi: "Podnieśliśmy rentę socjalną o 99 złotych choć rządzimy 2,5 roku, a poprzednicy podnieśli ją o zaledwie 68 złotych w 4 lata."
Moje dzieci jeszcze nie otrzymują tej renty, więc trochę trudno mi się wypowiedzieć, bo za bardzo jeszcze nie wiem, jak to tam wygląda. Zresztą to jest i tak nieduża kwota.
To tak na koniec. O czym pani marzy, tak po ludzku, jako mama swoich dzieci?
Ja marzę o tym, żeby moje dzieci nie zostały bez mojej opieki, bez opieki męża... Bez mojej opieki, bo ja sprawuję opiekę nad nimi 24 godziny na dobę i wszystkim się zajmuję w domu ja, ja pozyskuję pieniądze z 1%, z darowizn i tak naprawdę to społeczeństwo utrzymuje moje dzieci. Przez kilka miesięcy wysyłam apele z prośbą o darowizny, o 1%, do firm i to w sumie społeczeństwo utrzymuje moje dzieci, a nie państwo, a to państwo powinno łożyć na niepełnosprawne osoby, bo płacimy podatki, jesteśmy podatnikami. W innych krajach to jest norma. Państwo opiekuje się i pomaga niepełnosprawnym.