"Jeśli spojrzeć na to od strony odbioru przez obywateli, to śmiem twierdzić, że ta powódź niczego politycznie nie zmieni. Stronnicy rządzącej koalicji będą uznawali, że wszystko zostało zrobione, tak jak być powinno, ewentualnie będą podchodzić do tego z 'życzliwą neutralnością'" - mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Politolog w audycji mówił o "nowej okoliczności". To amerykanizacja polityki: to kultura polityczna, która jest bipolarna, nacechowana silnymi emocjami i dezawuowaniem przeciwnika. (...) Pamiętajmy, że jedna z pierwszych faz dyskusji dotyczyła licytacji, kto wybudował więcej wałów. To ma też swoje zalety, bo nic się nie ukryje, wszystko wcześniej czy później zostanie przez przeciwników ujawnione - mówił.

"Tusk zdaje się wyciągać wnioski z dwóch aspektów przeszłości"

Prowadzący rozmowę Marek Tejchman pytał swojego gościa, jak Donald Tusk poradził sobie w czasie powodzi. 

Donald Tusk zdaje się wyciągać wnioski z dwóch aspektów przeszłości. Po pierwsze - swojej własnej kariery. Nie jeden raz ów polityk przeistaczał np. kampanię wyborczą w plebiscyt nad samym sobą. Z reguły wygrywał, nie zawsze. I drugi punkt odniesienia to są czasu covidu. PiS straciło władzę nie z powodu covidu, ale z powodu m.in. poruszenia tematu praw kobiet w aspekcie przerywania ciąży. Natomiast w czasie covidu notowania PiS-u były bardzo wysokie. One wiązały się m.in. ze strategią komunikacyjną, stałą obecnością państwa, czołowych polityków w przestrzeni publicznej, czasami nawet nadreprezentacji w stosunku do skali zjawiska. To działało. Nasze zaufanie do instytucji publicznych, i w ogóle nasze zaufanie jako społeczeństwa, nie jest na wysokim poziomie. Dlatego oczekujemy szczególnie silnej dawki adrenaliny, potwierdzenia naszych nadziei. I chyba z tego wyciągnięto wnioski - mówił politolog.

Przyznał, że będą polityczne konsekwencje powodzi, ale one - jego zdaniem - będą dotyczyły głównie poziomu samorządu lokalnego.

Czy to wzmocnienie pozycji Tuska, jego wszechobecność, nie będzie czymś, co przyniesie osłabienia Trzeciej Drogi i Lewicy? - pytał prowadzący.

W sytuacjach kryzysowych naturalne jest gromadzenie się wokół obozu władzy, kto by nie rządził. Osłabienie obu koalicyjnych podmiotów nastąpiło już w zasadzie w wyniku wyborów do Parlamentu Europejskiego, trochę też w wyniku wyborów samorządowych, więc tutaj nic nowego się nie dzieje. Warto zadać sobie pytanie: czy Tuskowi zależy na tym, aby do końca politycznie, strategicznie osłabić obu koalicjantów? Nie wszystkie nisze wyborców są w zasięgu PO, na to nakładają się różne konteksty i lokalne, i pokoleniowe - mówił prof. Chedoruk. Raczej będzie to miało wpływ na układanie realnego parytetu sił w koalicji, ale niekoniecznie dla strategicznej przebudowy systemu partyjnego - dodawał.

"Kierownictwo PiS zdaje się być zagrożone chaosem wewnętrznym"

Prowadzący pytał także, czy powódź pomaga PiS-owi. Zależy, jak zdefiniujemy interes PiS, czy jest to interes tej partii, czy interes obecnego kierownictwa - zwrócił uwagę politolog.

Przyznał, że bardzo wielu polityków na prawicy uważało, że jest PiS bez obecnego kierownictwa, i z reguły są to już byli politycy prawicy.

Warto zwrócić uwagę, że wszystko, co to środowisko (kierownicze - przyp. red.) czyniło po 15 października: umiejętnie odsuwało wszelkie rozliczenia. Próbowali zaabsorbować czymś partię, której wielu działaczy mogło być zdezorientowanych, ponieważ partia nie do końca przygotowała swoje szeregi na skalę porażki. Po drugie wymuszało - poprzez wikłanie się w konflikty, z góry przegrane - do bipolaryzacji. Oznacza to, że każdy musi się po stronie obecnego kierownictwa opowiedzieć, albo przyznać się, że staje po stronie, po której stoi odwieczny wróg - zaznaczył ekspert.

Kierownictwo (PiS - przyp. red.) w tej chwili zdaje się być (bardziej) zagrożone chaosem wewnętrznym niż przeciwnikiem wewnętrznym. Skoro mamy do czynienia z kierownictwem, które ponosi odpowiedzialność za przegrane wybory, to znaczy, że jest jakaś druga strona w partii, która od początku miała wątpliwości co do kierunku i która powinna teraz przejąć stery - dodał.

Jest druga strona w PiS-ie? Tam tych stron jest tyle, że najwięksi znawcy życia wewnętrznego prawicy mieliby problem ze wskazaniem, ile istnieje realnych ośrodków władzy. Jest Beata Szydło, jest ośrodek prezydencki, jest Mateusz Morawiecki, jest nurt narodowo-katolicki, który być może oprze się na Przemysławie Czarnku - stwierdził.

Atut i słabość obozu prezydenckiego

Jak zaznaczył, ośrodek prezydencki ma jeden poważny atut i jedną poważną słabość. 

Atutem jest to, że gdyby wrócił do władzy w USA Donald Trump, to szlaki są przetarte. Po różnych gestach można dojść do wniosku, że z wielu powodów ewentualna nowa republikańska administracja może być chętna do współpracy z Andrzejem Dudą. Słabością jest zaś to, że Andrzej Duda jako polityk nie wywołuje większych emocji. On nie kojarzy się ani z wewnątrz pisowskim liberałem, który chciałby ten obóz prowadzić w stronę bardziej umiarkowaną, centrową, zdolną do pozyskiwania młodszej generacji wyborców, ani nie jest twardogłowym strażnikiem świętego ognia, który będzie bronił to, co PiS wywalczył - powiedział prof. Chwedoruk.

Co do Jacka Siewiery - nie wiem, czy taka prosta droga osób, które nosiły mundury, do poważnej polityki jest tą, na którą Polska powinna wkraczać - dodał.

Trzecia Droga "w sytuacji pata"

Politolog pytany, czy Donald Tusk powinien kandydować w wyborach prezydenckich, odpowiedział: "Gdyby był pewien zwycięstwa w wyborach prezydenckich, to próbowałby odwrócić swoją porażkę z 2005 roku".

W kontekście Lewicy stwierdził, że struktura jej elektoratu inspiruje ugrupowanie do wystawienia kobiety w wyborach prezydenckich.

A jaka powinna być przyszłość przewodniczącego Włodzimierza Czarzastego? Myślę, że lista problemów Lewicy, także w Europie, jest bardzo długa. I nie sądzę, żeby decyzje personalne widniały na czele - przyznał ekspert.

Odnosząc się do Trzeciej Drogi, stwierdził, że "ta formacja jest w sytuacji pata".

Z jednej strony, próbując się odróżnić od PO, musiałaby - zwłaszcza w kwestiach kulturowych, obyczajowych - skręcić w prawo. Ale ten skręt oznacza, że ci wyborcy, którzy zamiast na PO, Lewicę, głosowali na Polskę 2050 i PSL, natychmiast odeszliby. Ewentualnie druga możliwość - licytować się w różnych kwestiach z innymi formacjami rządzącymi, ale trudno sobie wyobrazić, by ludowcy z Hołownią stali się w większym stopniu Platformą Obywatelską niż sama Platforma - dodał.

Opracowanie: