"Mamy chyba pierwszy akt międzynarodowy, który tę sprawę podnosi. Przed ponad 8 lat nie było takiej możliwości. To trzeba potraktować jako sukces" - stwierdził w Popołudniowej rozmowie w RMF FM poseł Prawa i Sprawiedliwości Bartosz Kownacki pytany o rezolucję wzywającą Rosję do zwrotu wraku tupolewa, którą przyjęło Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy. "W 2010 roku uzyskanie wraku było banalnie proste" - ocenił.

Nie można powiedzieć, że nic nie robimy. Trzeba mieć świadomość realiów. One są bardzo trudne - stwierdził w Popołudniowej rozmowie w RMF FM poseł Prawa i Sprawiedliwości Bartosz Kownacki pytany o działania polskich władz ws. zwrotu wraku tupolewa. Polityka rosyjska jest bardzo cyniczna i wyrachowana. Ludzie, którzy na emocjach w kwietniu czy maju 2010 roku w całej Europie czy na całym świecie byli sercem po polskiej stronie, dzisiaj już może nawet nie pamiętają, o co dokładnie chodzi. Trzeba wykonać naprawdę mrówczą pracę, żeby drugą stronę przekonać - dodał. 

Podobno w trakcie głosowania (nad rezolucją ZPRE - przyp. red.) na sali nie było żadnego polityka opozycji. Jeżeli to była prawda - to jest do sprawdzenia - to kompromituje to opozycję - stwierdził w Kownacki. Można udawać i produkować dokumenty, że coś się chce zrobić. Pytanie, jakie są tego efekty. Efekt po stronie Prawa i Sprawiedliwości dzisiaj jest - podkreślił. 

Można rozważyć wnioski o Trybunał Stanu dla niektórych osób (w sprawie Amber Gold - red.) - stwierdził w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Bartosz Kownacki. Poseł PiS i członek sejmowej komisji śledczej mówił, że "są takie osoby, które nie kwalifikują się do odpowiedzialności karnej, ale do odpowiedzialności politycznej przed Trybunałem Stanu". Kto to może być? Na przykład ministrowie - odpowiedział Kownacki. Podkreślał, że wątki karne ws. Amber Gold są rozpatrywane na bieżąco. Wniosków do prokuratury zostało złożonych kilkadziesiąt - ocenił gość Marcina Zaborskiego. Jak stwierdził, raport końcowy z działań komisji może powstać na przełomie listopada i grudnia.

Były wiceminister obrony był też pytany o postępy w zmianach w Wojsku Polskim. Dotrzymaliśmy słowa ws. modernizacji polskiej armii. Dwa lata z rzędu, po raz pierwszy w historii III RP wydano całość pieniędzy na modernizację - mówił Kownacki. Dopytywany o przeciągający się już trzeci rok przetarg na śmigłowce, odpowiedział, że według jego wiedzy "będą realizowane, bo niektóre z nich są potrzebne i w tym roku chyba pewne decyzje będą zapadały". 

Marcin Zaborski, RMF FM: Poseł PiS Bartosz Kownacki, dzień dobry.

Bartosz Kownacki: Witam panie redaktorze, witam Państwa.


Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy wzywa Rosję do oddania Polsce wraku tupolewa. Spodziewa się pan, że ta rezolucja zrobi jakiekolwiek wrażenie na władzach w Moskwie? 

Mamy chyba pierwszy akt międzynarodowy, który te sprawę podnosi. Przez ponad 8 lat nie było takiej możliwości, to trzeba potraktować jako sukces. I sukces tej kadencji naszego parlamentu, bo to posłowie tej kadencji zaczęli te sprawę, i to posłowie PiS - trzeba im za to podziękować - zaczęli tę sprawę podnosić na arenie międzynarodowej. Mówiliśmy, przychodząc do władzy, że będziemy musieli tę sprawę umiędzynarodowić i to trzeba potraktować jako sukces... 

Mówiliście więcej. Mówiliście, że ten wrak w Polsce dzięki waszemu rządowi będzie, więc pytanie, dlaczego przez 3 lata rządów nie udało Wam się sprowadzić wraku do Polski?

Choćby jeden, pierwszy krok został zrobiony. Uzyskujemy coś, co jest dużo trudniejsze dzisiaj, dlatego że w 2010 roku uzyskanie tego wraku było w mojej ocenie banalnie proste, gdy porównamy to z tym, co się działo chociażby z zestrzeleniem tego samolotu malezyjskiego, gdzie w obszarze działań wojennych można było zebrać szczątki samolotu rozsiane na powierzchni wielu kilometrów kwadratowych, przetransportować i przeprowadzić badanie, to w sytuacji, kiedy ginie prezydent i kilkadziesiąt najważniejszych osób w państwie, to bez problemu można było uzyskać takie poparcie międzynarodowe i wymusić na Rosji, a przynajmniej spróbować wymusić, przetransportowanie...


Jako politycy opozycji, np. Antoni Macierewicz, mówił tak: Jeśli PiS przejmie władzę i jeśli rząd polski postawi tę kwestię, nie powinno być problemu ze zwrotem wraku. 

Mamy deklarację wspólną wszystkich państw Rady Europy, Rosja jest dzisiaj zawieszona, więc...

Ale nie mamy deklaracji Rosji, że nam ten wrak odda.

Ale od czegoś trzeba zacząć. Gdybyśmy, tak jak powiedziałem, inaczej postępowali w roku 2010, byłoby to trudniejsze. Nie można powiedzieć, że nic nie robimy, trzeba mieć świadomość pewnych realiów. One są bardzo trudne. Pan zapytał na początku, czy to jest równoznaczne z tym, że Rosja odda ten wrak. Tego nie jesteśmy w stanie dzisiaj przesądzić. Miejmy nadzieje, że jakieś próby zostaną podjęte, bo jednak dla Rosji może to grozić nawet wykluczeniem z Rady Europy. Dzisiaj zawieszona może być, w przyszłości wykluczona. 


Nie tylko z tego powodu. 

Nie tylko z tego powodu, ale między innymi z tego powodu, że własnie tak podchodzi do spraw związanych z prawami człowieka, z prawami obywatela, bo tym zajmuje się Rada Europy. Teraz jest okres dwunastomiesięczny zgodnie z tym, co podjęto mediacji, próby przekonania strony rosyjskiej, żeby ten wrak został przekazany. Też nie było tak, że to na tym posiedzeniu rady Europy sprawa zawisła. De facto sprawa się toczy od kilku lat. Najpierw trzeba było przekonać naszych kolegów z Europy, że warto tą sprawą się zająć, później trzeba było zlecić sporządzenie raportu...

Dokumenty MSZ potwierdzają, że rzeczywiście ta sprawa toczy się kilku lat. I to nie tylko od 2015 roku, kiedy rząd Prawa i Sprawiedliwości przejął władzę, panie pośle, ale kiedy byliście w opozycji, wasi politycy mówili, że nieoddany wrak to jeden z głównych symboli niemocy polskiej polityki i dyplomacji. No dzisiaj PiS odpowiada za dyplomację, panie pośle. Wraku nie ma. 

To nie my w kwietniu 2010 roku podpisywaliśmy dokument, który w jakimś sensie stawia w prawie stronę rosyjską, czyli dokument przekazania tego wraku stronie rosyjskiej.

Wiedzieliście, że tak jest, a jednak mówiliście: sprowadzimy wrak do Polski. 

I próbujemy to robić, to nie jest sprawa banalnie prosta. To nie jest rzecz banalnie prosta, którą można ot tak przeprowadzić, ale próbujemy to robić. 

Nie wiedzieliście tego kiedy Platforma rządziła?

Wie pan, że każdym rokiem będzie coraz trudniej. Dobrze, że myśmy zaczęli już w 2015 rządzić i dzisiaj ta uchwała jest, bo gdyby to było za lat 8 czy 10, to w ogóle jeszcze trudniej by było, dlatego że ludzkie emocje opadają. Polityka rosyjska jest bardzo cyniczna i wyrachowana, natomiast ludzie, którzy na emocjach w kwietniu czy maju 2010 roku w całej Europie czy na całym świecie byli sercem po polskiej stronie, dziś być może dokładnie nie pamiętają, o co dokładnie chodzi, więc trzeba wykonać naprawdę mrówczą pracę, żeby drugą stronę przekonać. Jak pan mówi o tym, że robili także politycy opozycji... Ja nie wiem, co robili. Ja wiem, co robił Dominik Tarczyński. Ja wiem, co robił Arek Mularczyk.

Ale nie widział pan dokumentów MSZ-owskich na ten temat?

Wiem, jak ta sprawa przyspieszyła. Więcej, panie redaktorze, nie chcę tutaj kogoś obrazić, ale to jest relacja Dominika Tarczyńskiego z dnia dzisiejszego - podobno w trakcie głosowania na sali nie było żadnego polityka opozycji, a chociażby w ten sposób mogłaby dzisiaj zamanifestować. Jeżeli to była prawda, to jest do sprawdzenia... Jeżeli to była prawda, to kompromituje to opozycję. Oczywiście można udawać i produkować dokumenty, że coś się chce zrobić. Pytanie, jakie są tego efekty.

No i ja o efekty pytam.  

Efekt po stronie Prawa i Sprawiedliwości dzisiaj jest. Oczywiście chciałbym, żeby był lepszy.

Panie pośle, emocje dziś w Warszawie i w Polsce w kampanii samorządowej. Pytanie, czy jeśli w Warszawie wygra Rafał Trzaskowski, rząd Mateusza Morawieckiego pomoże mu zbudować kolejne linie metra i dorzuci na to pieniądze?


Panie redaktorze, jestem posłem z Bydgoszczy i widzę, jak to wygląda...

Ale mieszka pan w Warszawie. 

Tak, mieszkam w Warszawie i pochodzę z Warszawy. Bardziej się dzisiaj interesuję tymi sprawami bydgoskimi. Widzę, co się dzieje, kiedy mamy prezydenta w Bydgoszczy z Platformy Obywatelskiej, który nie chce współpracować z rządem. I to nie jest kwestia, że tutaj w Warszawie na metro pieniędzy nie będzie, tylko ktoś musi chcieć współpracować.

Konkret, panie pośle, ucieka pan od mojego pytania... Opozycja zwraca uwagę, że w projekcie budżetu na przyszły rok - tego państwowego - nie ma pieniędzy na warszawskie metro. W związku z tym czy pan jako poseł mieszkający w Warszawie, urodzony w Warszawie złoży poprawkę do tego budżetu, żeby pieniądze na metro były, jeśli prezydentem będzie Rafał Trzaskowski?

To jest kompletnie naiwne.

Dlaczego?

Każdy może taki projekt złożyć.

Ale ja pana pytam. Złoży pan?

Jeżeli pan mówi, że nie ma pieniędzy w przyszłym roku to zakładając, że Patryk Jaki - a tego mu życzę i jestem przekonany, że tak będzie - obejmie ten urząd, to pewnie rok 2019 to będzie rok przygotowania planów, analiz, podjęcia decyzji. Realne pieniądze...

Panie pośle, ale metro już jest budowane. Pytam, czy w przyszłym roku będą pieniądze na to budowane już metro.

Mówimy o trzeciej, czwartej linii metra. Mówimy o kolejnych liniach metra, które miałyby powstać. Realne pieniądze są potrzebne od 2020 roku. Trzeba umieć wtedy usiąść, nie obrażać się na to, że premier jest z innego ugrupowania, nie pomniejszać jego roli, że da pieniądze... Bo ja mam wrażenie, że niektórzy politycy, którzy dzisiaj są w opozycji do władzy w rządzie, nie chcą wręcz brać pieniędzy, rezygnują z tych pieniędzy, byleby tylko nie oddać szacunku tego, że rząd też pomógł.

Panie pośle, czy przez szacunek dla słuchaczy - dla miliona słuchaczy, którzy pana słuchają - może pan odpowiedzieć na moje pytanie?

Po pierwsze, pewnie nie ja będę taki wniosek składał.

Dlaczego?

Pewnie jest paru innych posłów warszawskich.

Jest pan posłem. Może pan złożyć taką poprawkę.

Spokojnie, panie redaktorze. Podpiszę, będę głosował za takim wnioskiem. Jestem przekonany...

Jeśli Trzaskowski będzie prezydentem Warszawy.

... jeżeli będą chętni do tego, żeby współpracować, to będę chciał, żeby Warszawa się rozwijała...

Żeby w 2019 roku były pieniądze na metro.

... tak jakbym chciał, żeby rozwijało się miasto, z którego ja dzisiaj kandyduję, z Bydgoszczy, tak jak każde inne miasto - chciałbym, żeby się rozwijało. Każdą taką propozycję będziemy popierali, jeżeli ktoś w sposób racjonalny będzie chciał z nami współpracować. Jest szereg możliwości. Ja mogę z podwórka bydgoskiego...

Wie pan, dlaczego o to pytam?

...mogę powiedzieć, że prezydent Bydgoszczy nigdy - ja byłem wiceministrem obrony narodowej, spraw związanych z obronnością w Bydgoszczy jest wiele - nigdy prezydent Bydgoszczy nie poprosił mnie jako kolegę politycznego z tego samego okręgu: "Może byśmy coś wspólnie zrobili dla Bydgoszczy". Nie było takiej chęci współpracy. 

Pytam o to dlatego, że kandydat na wiceprezydenta Warszawy u Patryka Jakiego napisał co napisał: "Gdy wygra Rafał Trzaskowski, Warszawa na lata będzie odcięta od funduszy z budżetu państwa na budowę metra, mostów, obwodnicy. Bo rząd PiS nie zaufa Platformie Obywatelskiej po aferze reprywatyzacyjnej".

To wszystko zależy od tego, jak będzie zachowywała się Platforma Obywatelska.


Szef PKW mówi, że to jest korupcja polityczna.

To wszystko zależy od tego, jak będzie zachowywała się Platforma Obywatelska. Jeżeli będzie postępowała tak, jak do tej pory, jeżeli nie będzie wyciągała odpowiedzialności względem tych urzędników i polityków, którzy są za to odpowiedzialni, no to oczywiście nikt takim ludziom pieniędzy dawać nie będzie chciał. Ale jeżeli będzie chęć współpracy partnerskiej - bo miasto, Warszawa czy każde inne, to nie powinna być kwestia takiej wysokiej polityki. To są sprawy lokalne. Jeżeli będzie chęć takiej współpracy to na pewno będzie można także z Platformą współpracować. Tylko Platforma nie chce tego robić i widać, że nie będzie szans na takie pieniądze, jeżeli ktoś będzie się obrażał.

Najciekawsze fragmenty internetowej części rozmowy



(m, mn, mch, bs)