"Całe zamieszanie wokół Kaliningradu jest troszeczkę nadmuchane. Używanie słów "Blokada Kaliningradu" jest niewspółmierne do tego, z czym mamy do czynienia. To jest tylko i wyłącznie wdrożenie sankcji" - mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM dr Daniel Szeligowski, ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. "To jest specjalne nagłaśnianie sytuacji po to, żeby Litwinów zastraszyć (...), żeby doprowadzić do eskalacji napięcia przed zbliżającym się szczytem NATO" - analizował. "Nie wyłączałbym kwestii Kaliningradu z szerszego obrazu tego, co się dzieje w naszym regionie. Mam na myśli zwłaszcza Ukrainę" - zastrzegł.
Widzieliśmy obrazki z supermarketów w Kaliningradzie. To są supermarkety odpowiadające naszej IKEI. To, co jest objęte sankcjami, to materiały budowlane. To chyba nie jest coś niezbędnego do życia mieszkańcowi Kaliningradu. Nie mówimy na pewno o sankcjach na produkty spożywcze - tłumaczył gość Tomasza Terlikowskiego. Różne kryzysy oprócz wojny na Ukrainie się nawarstwiają. To jest kryzys energetyczny - kwestia odcinania przez Rosjan dostaw gazu do Europy, to jest wiszący gdzieś na horyzoncie kryzys żywnościowy na świecie, to jest sytuacja wokół Kaliningradu. To jest naruszanie przestrzeni powietrznej państw bałtyckich przez rosyjskie samoloty - wyliczał dr Szeligowski. To wszystko ma tworzyć atmosferę strachu (...), ma zmiękczyć stanowisko Unii Europejskiej i NATO - podkreślał. O Ukrainę gra się toczy - zauważył.
Dr Daniel Szeligowski skomentował też w RMF FM aktualną sytuację na Ukrainie. Przyznał, że nie utożsamia się ani z tymi, którzy mówią o tym, że Ukraina przegrywa wojnę, ani z ekspertami, którzy ogłaszają, że wygrywa. Na poziomie strategicznym Ukraina wygrała. Dla mnie jest jasne, że państwowość zachowa - przynajmniej w tym momencie. Na południu, na wschodzie rozstrzyga się, jakie będą faktyczne granice terytorialne - wyjaśniał analityk PISM. Ukraina nie podpisze żadnego porozumienia pokojowego, w którym zrzekłaby się kontroli nad Krymem czy Donbasem - dodał. Określiłbym zachowanie Putina jako zachowanie psa ogrodnika. Putin może tego nie mówi, ale to ma na myśli - albo on będzie miał Ukrainę, albo nikt tej Ukrainy nie będzie miał (...), Ukrainy w ogóle nie będzie, bo ją zniszczy - stwierdził.
Kościec ukraińskiej armii został niestety w pierwszych tygodniach, miesiącach wojny wyeliminowany. To nie jest teraz armia, które może odbić zajęte tereny na wschodzie i południu. Tym bardziej, że ciężka broń, która przez Zachód została obiecana, w całości na terytorium Ukrainy jeszcze nie dotarła - mówił w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM dr Daniel Szeligowski, analityk PISM. Tomasz Terlikowski dopytywał, czy broń nie dotarła dlatego, że nie dotrzymano obietnic. To jest i kwestia logistyki, i kwestia tego, że ukraińskie oddziały trzeba przeszkolić - mówił dr Szeligowski. Niektóre odcinku frontu stawia obrona terytorialna i radzi sobie całkiem świetnie. Ona od samego początku odgrywała ważną rolę. Tam, gdzie nie było ukraińskiej armii, obrona terytorialna często skutecznie trzymała front - dodał analityk PISM.
Czy Putin jest szalony? Ja uważam, że nie. Uważam, że sama decyzja o ataku na Ukrainę była decyzją jak najbardziej racjonalną. Racjonalna to nie znaczy akceptowalna z naszego punktu widzenia. Była racjonalna w tym sensie, że działania podjęte przez Putina rzeczywiście mogły prowadzić do tego celu, który sobie założył - mówił dr Szeligowski. Cel był dla mnie dość jasny: rzucić Ukrainę na kolana. To nie pierwszy raz. Putin mówił o tym, że Ukraina jako państwo nie istnieje i że Ukraińcy jako naród nie istnieją - dodał rozmówca Tomasza Terlikowskiego.
Tomasz Terlikowski: Nasi słuchacze wybierają się na jakieś urlopy - krótsze, dłuższe. Jednym z takich miejsc, gdzie często wyjeżdżamy, jest Suwalszczyzna - przesmyk suwalski, kluczowe miejsce geostrategiczne, jak czytamy w dziesiątkach różnych tekstów: zarówno popularnych, jak i bardziej poważnych, geostrategicznych. Można bezpiecznie jechać na Suwalszczyznę teraz?
Dr Daniel Szeligowski: Wybieram się na Litwę w poniedziałek, więc myślę, że można.
No tak, ale przed chwilą pan mi powiedział, że wcześniej pan był w Donbasie i tydzień później wybuchła tam wojna. Nie wiem, czy to jest takie bardzo zachęcające.
Całe zamieszanie wokół Kaliningradu jest troszeczkę nadmuchane. Jeżeli popatrzymy na to, co Rosjanie mówią - to jest duża część propagandy. Używanie słów "Blokada Kaliningradu" jest niewspółmierne do tego, z czym mamy do czynienia. To jest tylko i wyłącznie wdrożenie sankcji.