"Trochę żal, że tak się stało, że ten projekt nie przetrwał. Nie wiem do końca kto zawinił" – komentowała Agnieszka Ścigaj rozpad Kolacji Polskiej. "To miała być płaszczyzna porozumienia ludzi o różnych poglądach. Być może zabrakło umiejętności dialogu" – dodała w Popołudniowej rozmowie w RMF FM.
Jak przyznała polityk - tłumacząc swoje odejście z Kukiz’15 - była już zmęczona rozmowami na temat politycznych układanek i brakowało jej rozmów na temat tego, czego oczekiwaliby wyborcy. Dodała też, że w polskiej polityce jej zdaniem jest za mało kobiet. Nie tylko chodzi o ilość, ale też o umiejętność dialogu. Kobiety potrafią rozmawiać na argumenty - przekonywała Ścigaj i jak dodała, "empatia bardzo jest potrzebna w polityce, bo polityk musi czuć to, czego potrzebują ludzie".
Zrezygnowałam z uposażenia poselskiego. Jako poseł zawodowy pobierałam uposażenie. Zrezygnowałam, dlatego, że podjęłam pracę zawodowo. Dietę pobieram. Ona przysługuje każdemu parlamentarzyście, ona pozwala na pokrycie kosztów, które ponosi poseł z tytułu swojego urzędu - tłumaczył Agnieszka Ścigaj na antenie RMF FM dodając, że podjęła pracę -zgodnie ze swoim wykształceniem - w pomocy społecznej.
Przyznała, że pandemia zmieniła pracę posła. Pandemia pomogła mi podjąć decyzję, która we mnie dojrzewała. Nigdy nie byłam "przyspawana do stołka" - mówiła Ścigaj, tłumacząc powody swojej decyzji o powrocie do zawodu. Dodała też, że ze względu na to jak wiele kryzysów na czeka w związku z pandemią koronawirusa, każdy kto tylko ma kwalifikacje do tego, żeby pomagać - powinien to robić.
Do ostatniego weekendu Agnieszka Ścigaj była posłem Kukiz’15, teraz będzie pracować, jako niezrzeszona parlamentarzystka. Paweł Balinowski pytał swojego gości, czy z Kukizem rozstała się ostatecznie? Ściga stanowczo zaprzeczyła, tłumacząc, że wszystkie postulaty pro obywatelskie zawsze były jej bardzo bliskie. Dodała, że ma nadzieję, że teraz będzie mogła pokazać swoją pracą, jak poseł nienależący do żadnego klubu parlamentarnego może pracować. Polityka może być służbą wobec ludzi, a nie - tak jak do tej pory - zajmowaniem się sprawami polityków i układankami politycznymi - przekonywała Ścigaj.
Poznałam wielu ciekawych polityków, którzy pod kloszem własnej partii boją się wychylać i mówić własne zdanie - mówiła w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Agnieszka Ścigaj, do ostatniego weekendu posłanka Kukiz'15, teraz niezrzeszona. Uwierzyłam, że nie królewicz na białym koniu przyjedzie i rozwali system, tylko wielu polityków różnych ugrupowań, którzy zaczną myśleć racjonalnie - uzasadniała swoją decyzję. W jej ocenie "w polskim parlamencie jest coraz więcej takich parlamentarzystów".
Paweł Balinowski pytał swojego gościa o ocenę sobotnich gwałtownych interwencji policji wobec protestujących na ulicach Warszawy. Ścigaj skrytykowała postawę funkcjonariuszy. Ludzie mają prawo protestować, wyrażać swoje poglądy. (...) Na protestach są emocje, a policja nie jest od tego, żeby karać ludzi za emocje - stwierdziła.
Poniżej spisana część rozmowy:
Paweł Balinowski, RMF FM: Jak to "zrezygnowała pani z diety poselskiej"? To jest w ogóle możliwe?
Agnieszka Ścigaj: Nie, to w jakim medium pojawiło się (taka informacja - red.). Jak zrezygnowałam z wynagrodzenia. Z uposażenia poselskiego. Jako poseł zawodowy do tej pory pobierałam uposażenie poselskie, tak jak każdy poseł. Nie każdy, bo niektórzy są posłami społecznymi, tylko mają tę dietę czysto poselską. Ja zrezygnowałam, dlatego że podjęłam pracę zawodową, podjęłam pracę tam, gdzie mam kwalifikacje, czym zajmowałam się przez ostatnie 20 lat, w pomocy społecznej.
Wyjaśnijmy słuchaczom: uposażenie poselskie to jest 8000 brutto, dieta poselska 2500 brutto.
Tak.
Uposażenia pani nie pobiera, a dieta?
Dieta tak. To przysługuje każdemu parlamentarzyście. Ona jest na pokrycie kosztów właśnie tej czystej pracy takiej poselskiej w terenie, pokrycie wyjazdów, kosztów przejazdu, kosztów zakwaterowania lub na innych dodatkach, które się z tym wiążą.
To czym się pani będzie teraz zajmowała zawodowo? Bo rozumiem, że z pracy posła jednak pani nie rezygnuje? Będzie czas na obowiązki posła i swoje obowiązki zawodowe?
Nie, absolutnie nie rezygnuję. Tak, oczywiście, że uważam, że będzie czas. Pandemia bardzo mocno ograniczyła prawdziwe funkcjonowanie posła. To, czym do tej pory zajmowałam się, prowadziłam wiele zespołów, konsultacji, spotykałam się z ludźmi na różnych konferencjach, spotkaniach, szkoleniach, to cały czas zajmowało mój czas. I jeśli chodzi o pandemię, no trochę to zmieniło relacje między mną a wyborcami, bo przeszliśmy w bardzo dużej części do konsultacji on-line, telefonicznej. Ograniczyło tą pracę. Jak też pan redaktor pewnie obserwuje w Sejmie, to widać też takie duże ograniczenia na sali sejmowej, bo często kluby dostają jedno pytanie, dwa pytania.
Praca zdalna dotknęła wszystkich, również Sejmu, i to chyba dobrze, że posłowie mogą pracować zdalnie. Ale dlaczego teraz, a nie wcześniej się pani zdecydowała na taki ruch?
Ta pandemia pozwoliła mi podjąć tę decyzję, do której wcześniej dojrzewałam. No ja nigdy nie byłam, powiem kolokwialnie, przyspawana do funkcji posła. Poszłam do parlamentu po coś. Tak jak wcześniej wspomniałam, na 25 lat mojej pracy, 5 lat byłam posłem zawodowym. Cały czas wcześniej pracowałam zawodowo. Szczerze powiedziawszy, trochę brakowało tej bezpośredniej pracy, na którą mam wpływ, sprawstwa, żeby rzeczywiście coś tworzyć, pomagać ludziom, kreować. Idealny czas, dlatego że teraz wszystkie ręce na pokład. Mamy pandemię. Każdy, kto ma jakiekolwiek kwalifikacje, które przydają się do tego, aby pomagać i pomagać będzie trzeba, ponieważ przed nami dopiero potężny kryzys, a pomoc społeczna to jest to miejsce, gdzie rzeczywiście w tej chwili w środowisku można zorganizować pomoc dla osób starszych, dla dzieci, a za chwilę będzie naprawdę nam przybywało bezrobotnych i rodzin, które znajdą się w kryzysie, już nie mówię o zamknięciu i kryzysach zdrowotnych, ale przede wszystkim kryzysach finansowych.
Zajmowanie się tymi sprawami to jednak też jest zadanie Sejmu i to też jest jednak pani praca w Sejmie. Właśnie do tej pracy w Sejmie chciałem nawiązać. Czy z Pawłem Kukizem pani się rozstała już tak ostatecznie i dokumentnie? To znaczy np. załóżmy, że jeżeli w Sejmie pojawią się JOW-y, będzie pani głosowała za tymi postulatami Pawła Kukiza, który on od wielu, wielu lat już forsuje?
Ale absolutnie. To jest dla mnie absolutny kanon mojej pracy poselskiej. Dlatego właśnie poszłam do Sejmu. Postulaty proobywatelskie, zmiana systemowa, przede wszystkim referendum, zmiana ordynacji wyborczej. Też będę miała taką okazję na żywo pokazać jak poseł, który nie przynależy do żadnego klubu parlamentarnego, może swoją pracę wykonywać. Ja wiem, że to nie będzie łatwe w obecnym systemie, ale będę starała się, żeby pokazać, że polityka może być inna, że może zajmować się głównie problemami ludzi i być służbą wobec ich... Wobec ludzi. A nie, tak jak w tej chwili do tej pory większość ugrupowań politycznych to się zajmuje sprawami polityków. Układania różnego typu układanek politycznych. Więc akurat namacalnie będzie można pokazać, że można pracować inaczej. Nigdy się nie odżegnywałam ani od współpracy z Pawłem Kukizem, ani od współpracy z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. Bardzo mocno kibicowałam, zaangażowałam się projekt Koalicji Polskiej, dlatego że właśnie... Potrzeba takiej przestrzeni, żeby w polskim parlamencie znalazły się osoby, które nie miały po drodze z taką czystą aktywnością polityczną, partyjną. Tylko tak jak ja, były cały czas w organizacjach pozarządowych.
Skoro pani się tak zaangażowała w ten projekt, to nie żal pani trochę go opuszczać?
Trochę żal. Trochę żal, że tak się stało, że rzeczywiście ten projekt nie przetrwał. Dlatego, że tak sobie to wyobrażam...
Kto zawinił temu, że ten projekt nie przetrwał?
Panie redaktorze, nie wiem do końca, kto zawinił. Dlatego, że miała być to płaszczyzna porozumienia ludzi o różnych czasem poglądach, różnym postrzeganiu różnych spraw, ale łączących się przede wszystkim dla dobra wspólnego i rozwiązywania problemów Polaków, a drugie - z powodu wspólnych celów. I to nas łączyło, tak? Być może zabrakło umiejętności dialogu. Ja to często obserwuję w polityce, że politycy raczej planują jakąś strategię polityczną, zapominają, że strategia polityczna powinna wynikać z rozmowy, z dialogu, z dogadania się co do różnych kwestii spornych, ale przede wszystkim co do tego, co powinno być celem polityki, czyli z tego, do czego zmuszają nas wyborcy. Ja tak naprawdę zmęczona byłam bardzo często rozmawiając o tym, że co, kto powiedział, jakim samochodem przyjechał, albo jakie układanki będą teraz w ministerstwach. Natomiast zamiast mówić o sprawach, na które po prostu ludzie czekają, bo to dotyka ich bezpośrednio, jak reformy, które no nie zostały zostały przez ostatnie lata przeprowadzone, chociaż było olbrzymie oczekiwanie społeczne.
Powiedziała pani też takie zdanie: "Męskie ego niestety bierze górę nad racjonalnym podejściem i dobrem wspólnym". No to czyje ego wzięło górę? Władysława Kosiniaka-Kamysza czy Pawła Kukiza?
Oj, w Koalicji Polskiej zdecydowana część to byli mężczyźni, więc ja nie chcę odnosić do konkretnych personaliów, bo tak jak i u Pawła Kukiza, i u Władysława Kosiniaka-Kamysza, w ich ugrupowaniach politycznych, zdecydowana część to są mężczyźni. Ja u Pawła Kukiza to ostatnio byłam sama, nawet jeżeli chodzi o ugrupowanie Kukiz'15. Powiedziałam to w dość takim specyficznym dniu i rzeczywiście, tak lekko nawiązałam do tego, bo tak trochę poczułam tę frustrację, że jednak czasem kłótnie o takie bardzo prozaiczne rzeczy czysto polityczno-konsumpcyjne, mogą popsuć wspaniałą ideę. Ale nie będę się odnosić do poszczególnych panów. Po prostu tak jest. Ja też mam takie długoletnie doświadczenie w pracy w środowisku mężczyzn ambitnych.
Może w polityce jest za mało po prostu? Jest 130 posłanek w Sejmie, zdaje się.
Zdecydowanie tak. Nie tylko chodzi o ilość, ale też powiem tak, o taką umiejętność dialogu i takich kobiet zdecydowanie jest mniej. Ja mam takie doświadczenia w pracy również parlamentarnej z kobietami, że różnimy się często w komisjach. Zasiadałam z posłankami od Lewicy po Prawo i Sprawiedliwość czy jakieś takie, mocno skrajnie prawicowe poglądy. Naprawdę, proszę mi wierzyć, jeżeli chodzi o pewne kwestie, które gdzieś tam pojawiają się na wokandzie i nie ma fleszy, nie ma mediów - to rzeczywiście kobiety potrafią rozmawiać o problemie, potrafią używać argumentów, i potrafią mniej emocji wkładać. Chociaż często się posługujemy stereotypami i mitami, że to kobiety są emocjonalne, ale może emocje to jest to, co pozwala uruchomić empatię. A empatia jest bardzo potrzebna w polityce. Polityk musi czuć społecznie ludzi i odpowiadać na ich potrzeby.
Widzi się pani dalej w polityce czy to, że jest pani teraz posłanką niezrzeszoną zapowiada, że jednak z bycia posłem będzie pani np. przyszłej kadencji rezygnować. Już się nie będzie pani starała? Czy będzie pani szukała dla siebie miejsca w innych ugrupowaniach politycznych?
Ja 25 lat, mogę powiedzieć, zajmuję się polityką, bo polityka jest to, co nas otacza. Czy jestem w parlamencie, czy jestem poza parlamentem, w organizacjach pozarządowych, to jest kreowanie jakiejś wspólnej rzeczywistości. Jeżeli wyborcy będą chcieli zdecydować, że będą widzieli mnie jako reprezentanta parlamentarnego, to ja oczywiście jak najbardziej. A wiem, że pan zaraz zapyta: no to, jakie listy, i to układanie. I to jest już dalszy plan. Bo myślę, że idzie taki czas, że Polacy zaczną głosować na ludzi, a nie tylko i wyłącznie na listy i politycy będą zmuszeni do tego, aby rzeczywiście na swoje listy zapraszać ludzi, którzy naprawdę chcą coś zmienić.