Podczas pierwszego briefingu dla dziennikarzy Sean Spicer, przyszły sekretarz prasowy Białego Domu zapowiedział, że wystąpienie prezydenta elekta podczas inauguracji będzie bardziej - jak się wyraził - filozoficznym dokumentem niż opisem politycznych planów. Rzecznik dodał, że Donald Trump osobiście pracuje nad przemową. Korzysta z rad swoich najbliższych współpracowników ale - jak podkreślał Spicer - przemowę pisze sam.
W czasie tej samej konferencji prasowej poinformowano, że część najważniejszych doradców prezydenta Obamy do zwalczania terroryzmu pozostanie czasowo na stanowiskach po inauguracji. Decyzja zapadła po tym, jak coraz głośniej wyrażano obawy, że luki osobowe na kluczowych stanowiskach w agencjach bezpieczeństwa mogłyby sprawić, że przyszła administracja nie byłaby w stanie poradzić sobie z potencjalnym kryzysem.
Na stanowisku pozostanie szef Narodowego Centrum Zwalczania Terroryzmu, a także kilku innych wysokich urzędników. Co najmniej jeden ma pozostać w administracji Trumpa na stałe. Ogólnie na wysokich stanowiskach po zaprzysiężeniu pozostanie ponad 50 osób z administracji odchodzącego prezydenta Obamy - do czasu aż nowa administracja obsadzi stanowiska własnymi ludźmi.
Nie jest to niezwykłe, że nowy prezydent pozostawia część wysokich urzędników z poprzedniej administracji. Prezydent Obama na przykład utrzymywał na stanowisku sekretarza obrony z administracji George’a W. Busha Roberta Gatesa przez ponad dwa lata.
Sean Spicer - jak donoszą amerykańskie portale - przygotowywał się do pierwszej konferencji prasowej od tygodni. Miał mieć wiele sesji przygotowawczych, na potrzeby których stworzono nawet specjalną salę konferencyjną, na której współpracownicy udawali dziennikarzy i zadawali mi najtrudniejsze z możliwych pytań. Amerykańskie media uznały, że do reporterów odnosił się z szacunkiem.
W czwartek po południu prezydent elekt przyleciał do Waszyngtonu razem z żoną Melanią. Tym razem już nie na pokładzie swojego własnego samolotu, ale maszyny z prezydenckiej floty. Nie był to jeszcze Air Force One - tym Jumbo Jetem oficjalnie lata jeszcze wyłącznie Barack Obama.