Nienawiść do Legii jest silniejsza niż miłość do jakiejkolwiek drużyny. "Wspólnie odbierzmy Legii tytuł mistrza Polski!" – tak motywowali się kibice Jagiellonii Białystok przed ostatnim meczem z drużyną z Warszawy. Tymczasem wczoraj śląska policja dostała cynk o planowaniu ewentualnych zadym przez kibiców z Poznania. Ewentualna zadyma poznaniaków w Gliwicach może być okupiona walkowerem dla Piasta. Wtedy nawet zwycięstwo Legii nie pomoże jej w zdobyciu tytułu. Jak silna jest nienawiść w polskiej piłce, że wartością wyższą jest pohańbienie własnych barw dla rzucenia kłód pod nogi innej drużynie?
Rozmawiałem ostatnio z Marcinem Mięcielem (tak, to były piłkarz Legii i jej kibic, więc prawdopodobnie trudno tu o pełen obiektywizm), który przyznał, że presja kibiców na piłkarzy Lecha może być naprawdę duża. Opowiedział mi historię z czasów gry w Grecji, kiedy jego PAOK grał z Kalamarią. Porażka PAOK-u oznaczałaby spadek Arisu Saloniki. Mięciel strzelił bramkę w pierwszej połowie meczu, po czym "dostał wędkę", a jego zespół przegrał i przypieczętował spadek znienawidzonego rywala.
Poziom absurdu w Polsce jest jeszcze wyższy, bo śląska policja twierdzi, że kibice Lecha gotowi są do zadymy na stadionie w Gliwicach. Opary absurdu zagęszcza fakt, że Jagiellonia walczy o grę w pucharach, ale dla jej kibiców w poprzednim meczu ważniejsze było odebranie Legii mistrzostwa, niż doping dla własnej drużyny, walczącej o grę w Europie. W zeszłym roku przeniesiono też dekorację mistrza z Poznania do Warszawy. Mistrzem była Legia, która miała odebrać laury w Poznaniu, bo tam grała ostatni mecz. Żeby jednak nie prowokować kibiców - ceremonia odbyła się w stolicy.
Dlaczego o wyniku sportowej (niskiej jakości, ale jednak sportowej) rywalizacji mają decydować sympatie i antypatie kibiców?
Żeby nie być posądzonym o stronniczość: śmieszy mnie także postawia kibiców Legii, którzy jakiś czas temu wywiesili transparent na Żylecie - krytyczny wobec Bogusława Leśnodorskiego. Wielbiony przez fanatyków dawny "prezes z Żylety", został bardzo szybko okrzyknięty człowiekiem niegodnym podania ręki, bo pomógł upadającej Wiśle Kraków. Wnioskuję zatem, że lepiej, aby Wisła upadła, potem Lech, świetnie, że upada Ruch, a Widzew wciąż jest daleko od Ekstraklasy. Legia wtedy będzie grała emocjonujące mecze - z całym szacunkiem - z Miedzią, Bruk-Betem, Sandecją. Wtedy kibice będą płakać, że nie mogą zapełnić trybun.
Narzekamy na poziom sportowy naszej ligi. Najpierw jednak musimy uporać się z jej poziomem mentalnym.