Kończy nam się powoli sezon zasadniczy w piłkarskiej T-Mobile Ekstraklasie. Mimo kilku potknięć w ostatnim czasie, liderem ciągle jest Legia Warszawa, a po szczęśliwym zwycięstwie nad Piastem Gliwice jej przewaga nad drugim Lechem wynosi 7 punktów.
Mecz lidera z wiceliderem już w najbliższą sobotę w Warszawie - zanosi się na duże emocje, ale tym razem walka do upadłego będzie toczyć się i na innych stadionach. W normalnym sezonie część drużyn walczyłaby już tylko o pietruszkę, a teraz trzeba walczyć o znalezienie się w grupie mistrzowskiej, czyli w czołowej "8" po 30 kolejkach. Na razie na ostatniej pozycji dającej prawo walki o ligowe podium jest Jagiellonia Białystok.
Kalendarz "Jaga" ma jednak trudny. Najpierw wyjazd do Zabrza, a Górnik też jeszcze nie jest niczego pewny. Zabrzanie mają 6 punktów więcej od 9. w lidze Cracovii. Potem zespół Stokowca jedzie do Poznania, a tam wiadomo, walczą o mistrza. Na koniec Jagiellonia zagra u siebie z Piastem.
Dwa punkty do "Jagi" traci wspomniana już Cracovia, trzy "oczka" mniej ma Lechia Gdańsk, cztery - Korona Kielce. Czy któraś z tych drużyn przebije się do czołowej "ósemki"? Niewykluczone.
Nerwowo też w będącym ciągle nad kreską Zawiszy Bydgoszcz. Humory poprawiła wygrana nad Wisłą Kraków, ale do pełni szczęścia brakuje jeszcze punktów. Te można już za parę dni zdobyć u siebie w meczu ze Śląskiem Wrocław. Później bydgoszczanie grają na wyjeździe z Legią i u siebie z Ruchem Chorzów.
Będziemy więc w najbliższej kolejce czekać na doniesienia nie tylko z Warszawy, ale i Zabrza, Bydgoszczy, czy Gdańska. Na razie zbyt wcześnie, by całościowo oceniać reformę ekstraklasy, szczególnie kwestię podziału punktów po 30. kolejce, ale sama idea podziału na dwie grupy nie musi być skazana na porażkę. Pytanie tylko, czy w kolejkach 31-37 będzie też dużo emocji, czy też "tyle, co na grzybach". Poczekamy, zobaczymy...