Sto dni zostało do zimowych igrzysk, zimowej imprezy czterolecia, którą od 20 lat oglądam zawsze w maksymalnym możliwym zakresie. Teraz też będę śledził ile się da, ale na razie o Soczi jakoś specjalnie nie myślę.
Może to wina wiosennej pogody w październiku (rok temu mieliśmy już śnieg)? Może wina długiej poprzedniej zimy (jeszcze na początku kwietnia trzeba było odśnieżać)? Może wielkiego zamieszania w polskim sporcie w ostatnich tygodniach (Nawałka, Antiga, porażki, rozczarowania itp.)? Na razie jednak zimowe sporty jeszcze mnie nie pochłonęły. Ruszają już jednak prasowe spotkania ze skoczkami czy Justyną Kowalczyk - coroczny dowód, że zima się zbliża. W Solden ruszył alpejski puchar świata. Do zawodów w USA szykują się panczeniści i panczenistki. Biathlonistki kończą przygotowania. Zaraz ruszy ta wielka śnieżna karuzela.
Jeśli mam być szczery to największą radość w Soczi sprawiłby mi właśnie medal biathlonistek. Od lat systematycznie robią postępy, choć przecież daleko im popularnością do Kowalczyk, Stocha czy Żyły (może w tym też tkwi ich siła). Mozolnie pracują nad tym, by się poprawić. Poza skokami narciarskimi żeński biathlon to jedyna dyscyplina, w której mamy kilka równorzędnych zawodniczek. Sukces byłby naprawdę wspaniałą niespodzianką. Na pewno będę trzymał kciuki. Nieźle wyglądała w poprzednim sezonie też sytuacja naszych panczenów. Może więc łyżwiarstwo szybkie też da nam medalowy plon.
O skokach i narciarstwie biegowym powiedziano i napisano już tyle, że nie ma sensu za bardzo w to brnąć. Wiadomo, że to nasze największe nadzieje. Proszę tylko o jedno - o spokój. W poprzednim sezonie po fatalnym początku sezonu wieszczono rychły koniec trenera Łukasza Kruczka. Sytuacja w kadrze i mediach była naprawdę ciężka. Jak było później wszyscy wiemy. Dużo lepiej. Także dajmy wszystkim naszym sportowcom spokojnie pracować i rozliczmy ich dopiero po igrzyskach. Forma w Pucharze Świata będzie tym razem naprawdę sprawą drugorzędną.
Trudno też z jakimś entuzjazmem nie czekać na pozbawiony biało-czerwonych emocji turniej hokeja. Atmosfera na trybunach na pewno będzie niesamowita. Na najważniejsze spotkania nie ma już biletów. Finał Rosja - USA byłby chyba spełnieniem marzeń dla wielu fanów i ekspertów. Na pewno wyżej od Amerykanów stoją akcje Kanadyjczyków czy Szwedów. Ważne, że w Soczi zobaczymy wszystkie gwiazdy, bo MKOl dogadał się z NHL.
Na koniec chciałbym jeszcze życzyć i sobie i wam takiego polskiego medalu, którego nikt z nas się teraz nie spodziewa. Każde polskie podium będzie radością, ale takie miałoby szczególny smak.