Reprezentantki polski w sobotę zaczynają walkę w mistrzostwach Europy siatkarek w Serbii i Włoszech. Dwa lata temu w Łodzi nasza drużyna wywalczyła brązowe medale. W tym roku siatkarki liczą przynajmniej na powtórzenie tego wyniku. Dziś Polki wyleciały do Serbii.
W pierwszej fazie turnieju zagramy z mało wymagającymi rywalami. Będą to Izrael, Czechy i Rumunia. Myślę, że jest to łatwa grupa, ale teoretycznie. Nie wolno jednak lekceważyć żadnego rywala. Piłka jest okrągła, a siatkówka jest nieobliczalna. Grzechem byłoby nie wyjść z grupy - mówi wracająca do zespołu Katarzyna Skowrońska-Dolata.
Jeszcze dalej idzie Anna Podolec: Będziemy walczyć, o co się da. Mężczyźni w mistrzostwach bronili złotego medalu i zdobyli brąz, a dziewczyny jadą pełne optymizmu. Myślę, że wrócimy ze złotem. Jesteśmy zgrane ze sobą, a najważniejsza jest atmosfera.
Optymizm siatkarek podziela także trener Alojzy Świderek: Jeśli mierzymy w złoto i się nie trafi, to jednak możemy znaleźć się na pudle. Nie śnią mi się medale, ale zamiast nich siatkówka.
Selekcjoner wierzy w półfinał, ale jednocześnie zdaje sobie sprawę z kłopotów drużyny. Do Serbii lecą bowiem zaledwie trzy przyjmujące.
Kinga Kasprzak zrezygnowała z wyjazdu na mistrzostwa dwa dni przed ogłoszeniem składu. Aleksandra Kruk ma poważne kłopoty rodzinne i poprosiła mnie o możliwość powrotu do domu - mówi trener polskiej kadry.
Grono nieobecnych jest jednak o wiele szersze. Z gry w reprezentacji zrezygnowały m.in. Natalia Bamber, Anna Werblińska. Z kolei Katarzyna Gajgał oraz Joanna Kaczor zdążyły wyleczyć urazy, ale w wyniku nieporozumień pomiędzy ich klubem - Bankiem BPS Muszynianką Fakro a reprezentacją, zabrakło ich w kadrze.
Z powodu urlopów macierzyńskich nie ma w składzie Aleksandry Jagieło oraz Joanny Szczurek. Od reprezentacji postanowiły odpocząć również Małgorzata Glinka-Mogentale i Mariola Zenik. Wszystkie absencje spowodowały, że na mistrzostwach pojadą tylko cztery zawodniczki, które przed dwoma laty świętowały zdobycie brązu.