Euro 2020 w wielu miastach, w wielu krajach, między innymi po to, żeby oszczędzić trochę euro. Kontrowersyjny pomysł Platiniego na papierze wygląda ciekawie. Mistrzostwa "rozleją się" po całym kontynencie, a ty kibicu podróżuj, albo oglądaj w TV.
Dywersyfikacja - słowo, które kojarzyło się z dostawami gazu, teraz pasuje także do piłki nożnej. Euro 2020 ma się odbyć w wielu europejskich krajach, na wielu stadionach. Pomysł uświetni 60 rocznicę zorganizowania pierwszego turnieju. Poza tym żaden kraj nie będzie musiał inwestować ogromnych pieniędzy w drogi, stadiony i inną infrastrukturę.
Przyzwyczailiśmy się do tego, że Euro odbywa się w jednym, albo jak ostatnio w dwóch państwach. Dawno, dawno temu, kiedy nikomu się nie śniło, że turniej tak się rozrośnie, mieliśmy już mniej więcej coś takiego. Kwalifikacje do turnieju odbywały się systemem pucharowym, w finałach grały cztery drużyny i dopiero półfinały i finał odbywały się w jednym państwie. W 1960 roku była to Francja. Jakieś podobieństwa można znaleźć.
Pomysł rzeczywiście brzmi karkołomnie, szczególnie ze względu na podróże kibiców, które mogą pochłonąć spore środki finansowe. Na razie UEFA radzi by korzystać z tanich linii lotniczych, co brzmi jak słaby żart. Odchodzimy od tradycji, ale zapewne tylko jednorazowo z okazji jubileuszu. Może być ciekawie, szczególnie, że śledzenie meczów w telewizji nie będzie nastręczać przecież problemów, a dla wielu osób Euro będzie na wyciągnięcie ręki.
Z drugiej strony nie będzie można doświadczyć takiej atmosfery jak podczas naszego Euro. Pytanie jak będzie wyglądać sprzedaż praw telewizyjnych, jak będzie układać się współpraca UEFA z konkretnymi państwami, czy miastami, które wezmą udział w projekcie. Choć nie wydaje się to kłopotem. W końcu organizacja kilku meczów w Madrycie, Londynie, czy Berlinie nie wymaga jakichś długich przygotowań.
Wybór miast zostanie dokonany w 2014 roku, konkurs ofert ma ruszyć już za kilka miesięcy. Zgłoszą się nie tylko wielscy europejskiej piłki, ale także Austriacy, Szwajcarzy, Belgowie. My także mamy szanse. Mamy stadiony, a kilka miesięcy temu zebraliśmy cenne doświadczenie. Do tego dochodzi osoba Zbigniewa Bońka - przyjaciela Platiniego.
Jedno tylko brzmi kuriozalnie. Decyzja ma zmniejszyć koszty organizacji turnieju, pomóc w czasie kryzysu. Fajnie, szkoda tylko Francuzów, którzy za cztery lata zorganizują Euro w starym stylu, ale na aż 24 drużyny. Ciekawie jakie będą koszty organizacji mistrzostw w 2016 roku.