Zachwyt, niedowierzanie, historyczny karny. Znów zachwycamy się (słusznie) Leo Messim, który wykonując rzut karny… zanotował asystę. A przecież Argentyńczyk jednocześnie nie zrobił nic wielkiego. Ot, zrobił to co zrobić po prostu mógł…
W regulaminie gry w piłkę nożna zapis jest wręcz banalny: "Wykonawca rzutu karnego musi kopnąć piłkę do przodu". Tylko tyle i aż tyle. Nikt nie wymaga od wykonawcy karnego oddania strzału. Nikt go do tego nie zmusza, choć robi tak oczywiście 99,99 procenta wszystkich zawodników, który ustawią sobie piłkę na 11 metrze. Bo łatwiej, bo prościej, bo mniej ryzykownie. I właśnie dlatego zachwycamy się pomysłowości Messiego i jego zagraniem, choć przecież napastnik nie wykorzystał jakiejś luki w futbolowych przepisach, czy kruczka prawnego, ale można po prostu potwierdził podstawowy zapis dotyczący rzutu karnego.