Luis Figo - to jeden z kandydatów, który powalczy w wyborach na prezydenta Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej. Były portugalski piłkarz zaprezentował w Londynie swój program wyborczy. Ja proponowanych przez niego zmian bym nie poparł, ale jak znam życie wykluczyć ich wprowadzenia niestety nie można.
Luis Figo zaskoczył przede wszystkim planami dotyczącymi zmianami w piłkarskich mistrzostwach świata. Figo chce, by w turnieju grało nawet 48 reprezentacji. Większość dodatkowych miejsc miała być przeznaczona dla drużyn spoza Europy. Oczywiście pozostaje pytanie, czy rzeczywiście aż tyle drużyn spoza Europy zasługuje na grę na mundialu. To jednak w pewnym sensie sprawa drugorzędna, bo Figo nie ukrywa, że jednym z założeń nowej koncepcji jest zwiększenie dochodów FIFA. Poza tym chodzi oczywiście o to, by większa rzesza piłkarzy i kibiców mogła brać udział we wspaniałym święcie futbolu. Święto to było przez lata jednak zbiorem elitarnym. 48 drużyn na mistrzostwach świata byłoby już ostatecznym zerwaniem z jakąkolwiek elitarnością.
Poziom sportowy też nie poszedłby w górę. Oczywiście nikt nie zgodziłby się na organizację tak wielkiego turnieju. Figo proponuje więc rozgrywanie dwóch turniejów dla 24 drużyn, na przykład na dwóch kontynentach. Dopiero faza pucharowa takiego rozbudowanego mundialu odbywałaby się w jednym kraju. Wszystko oczywiście trzeba by wydłużyć o kilka dni. Szczerze powiedziawszy, mecz siódmej drużyny z Afryki z piątą strefy CONCACAF mała by mnie interesował. Z takimi pomysłami zupełnie się nie zgadzam i wolę rzadziej oglądać Polskę na mistrzostwach, niż widzieć tam 1/4 piłkarskiego świata.
Propagowanie technologii goal-line, czy system kar dla piłkarzy obrażających sędziów - to brzmi akurat dość sensownie. Trzeba reagować na chamstwo i karać je w sposób jednoznaczny. Jednak już postulat dotyczący tzw. "potrójnego karania" to jakiś absurd. Teraz jak jest, każdy wie - po faulu w polu karnym mamy: rzut karny, karę indywidualną dla piłkarza i ew. później dyskwalifikację, jeśli na przykład obejrzał czerwoną kartkę. Figo chce z tym skończyć. Jak? Po co? Nie wiem, ale jest to tak samo absurdalne jak wymazanie żółtych kartek, by w finale wielkiej imprezy mogli zagrać wszyscy najlepsi. Żeby kibic czekający na wielki finał nie został pozbawiony możliwości oglądania na przykład Cristiano Ronaldo. Szkoda, że FIFA nie woli wymagać od piłkarzy tego by myśleli i sami się tego prawa nie pozbawiali.
Nie jestem przeciwnikiem wszelkich zmian w futbolu. Wiele z tych wprowadzanych w ostatnich latach mi się podoba, ale niektóre pomysły brzmią absurdalnie. Niestety nie zawsze jest tak, że wszystkie zmiany to zmiany na lepsze. Dziś jednak panuje przekonanie, że brak zgody na jakąś innowację/zmianę jest równoznaczny z zacofaniem. Mam nadzieję, że szczególnie wizja mundialu przedstawiona przez Luisa Figo nie doczeka się wprowadzenia w życie.
Zamiast tego wolałbym zmianę przepisu dotyczącego karania żółtą kartką piłkarza za zdjęcie koszulki po zdobytej bramce. Jeśli pod spodem piłkarz zaprezentuje poglądy polityczne albo kogoś obrazi, to go ukarzmy, ale jeśli oglądamy jedynie gołe ciało zawodnika albo podkoszulek z napisem "Kocham moją mamę", to dajmy sobie spokój z bezsensownym penalizowaniem tego czynu.