Do biura prasowego dotarłem 6 godzin przed pierwszym gwizdkiem. Nie miałem gdzie usiąść!
No, przesadzam. Można było usiąść na fotelach. Niby fajnie i wygodnie, ale nie ma Internetu, nie ma prądu. Te udogodnienia znajdują się tylko przy długich stołach. Tam miejsc już nie ma. Wi-fi nie działa. Nic dziwnego - z każdą chwilą tłum dziennikarzy gęstnieje. Teraz niektórzy siadają już na ziemi i wyciągają laptopy. Miejsca nie ma nawet w bufecie. Sieć nie wytrzymała. Wielu dziennikarzy na stadion przyjechała z walizkami - pewnie pojadą stąd prosto na lotnisko Tambo.
Zapowiadane wzmocnione kontrole okazały się kpiną. Przy wejściu kazano mi jedynie otworzyć coca-colę i oddać nakrętkę - nie mam pojęcia po co? Ochroniarz tłumaczył: "FIFA, FIFA" - zwalając odpowiedzialność na światową federację. Teraz trwa ceremonia zamknięcie mundialu. Główna gwiazda - Shakira już zaśpiewała hymn mistrzostw "Waka waka" - to zapewne ostatnie dni tej piosenki...
Na stadionie jest ciemno. Nie jestem pewny, ale chyba na trybunach zdecydowaną przewagę mają pomarańczowi, holenderscy kibice. Najważniejsze jednak, kto będzie miał przewagę na boisku...
Od pewnego czasu jestem już pewny - Holendrów jest tu zdecydowanie więcej. Wystarczyło posłuchać wrzawy jaka towarzyszyła wychodzącym na rozgrzewkę Hiszpanów, a jaka Holendrom. Ja akurat siedzę tu obok Hiszpanów - moje miejsce to sam koniuszek trybuny prasowej. Po mojej prawej stronie są już fani Mistrzów Europy. Miejsca tuż przy białych prasowych stołach nie należą do najlepszych. Na siedząco nic nie widać... stoły zasłaniają. Wypatrzyłem już polską flagę, która co jakiś czas dumnie powiewa na przeciwległej trybunie. Są także kibice z Ghany, Jamajki, Izraela, Libanu, USA, Anglii, Włoch, Brazylii, Grecji, Argentyny, Szkocji, Norwegii, Kolumbii, Tunezji, Nepalu, Szwajcarii, Panamy i o ile się nie mylę Ekwadoru. Reszty flag nie potrafię rozpoznać.