Nasi piłkarze, a pewnie i kibice, nie są zbyt zadowoleni z wyjazdowego pojedynku z Koreą Południową. Przeciwnik jest całkiem niezły - zajmuje ale podróż do Seulu nie wszystkim się podoba.
Jeżeli jest tutaj rozgrywany turniej Euro 2012 to lepiej byłoby grać tutaj zamiast lecieć do Korei. Mamy fantastyczne stadiony i wcale nie musimy grać na tych wielkich. Kameralne też mamy ładne - powiedział wczoraj Maciej Rybus i trudno się z nim nie zgodzić. Przed Euro2012 warto budować atmosferę wokół kadry, a to uda się jeśli biało-czerwoni będą grać na krajowych stadionach z mocnymi przeciwnikami, a nie w Seulu, gdzie różnica czasu powoduje, że spotkanie ,,na żywo" nie obejrzy zbyt wielu fanów, bo większość będzie w pracy. Długa podróż w trakcie sezonu może budzić niepokój trenerów klubowych, ale i chyba samych zawodników, bo dzień przed wylotem Smuda musiał wymienić 20 proc. składu.
Dla drużyny "Franza" dalekie wyjazdy to nie nowość, ale i poprzedni trenerzy co jakiś czas wysyłali piłkarze na inne kontynenty. Oto kilka przykładów z ostatnich lat:
Obecny selekcjoner przed rokiem poleciał z zespołem do Ameryki na mecze z USA i Ekwadorem. Kontuzje, obowiązek wizowy itp. spowodowały, że do kadry brano wszystkich jak popadnie. Wypad do USA da się jednak sensownie wytłumaczyć klasą rywali czy polską Polonią mieszkającą za Oceanem. Bezsensowna była za to wyprawa do Tajlandii na mecze z Danią B, gospodarzami i Singapurem.
Leo Beenhakker testował przed Mundialem boiska w RPA - czerwcowe tournée także nie cieszyło się entuzjazmem piłkarzy, a kibice po porażce z gospodarzami mistrzostw i remisie z Irakiem także w euforię nie wpadli. Jednomeczowy wyjazd na mecz ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, choć okazale wygrany także nie wydawał się zbyt sensowny.
Wymieniać można jeszcze długo - kadra Pawła Janasa grała w Rijadzie z Arabią Saudyjską, Janusz Wójcik dwa razy wyprawił się do Ameryki Południowej. Raz przegraliśmy z Brazylią, niespełna rok później z Paragwajem. Jeszcze wcześniej do Hongkongu lecieli wybrańcy Władysława Stachurskiego, do Japonii Antoniego Piechniczka, a do Ameryki Południowej Andrzeja Strejlaua. Do Azji wybrał się z kolei Jerzy Engel, ale jego wyprawa do Korei była ze wszech miar uzasadniona, choć niestety zakończona porażką.