Obiecujące informacje o polskich łupkach. Firma BNK Petroleum potwierdziła obecność gazonośnych skał niedaleko Ustki. To żadna sensacja, polscy geolodzy mówią, że wiedzieli o tym od dawna. Ciekawe są natomiast dane o znacznej grubości warstwy łupków. Informacja pojawia się półtora tygodnia po medialnych doniesieniach, o tym że kolejny przedstawiciel polskich władz powtórzył, iż perspektywy produkcji gazu z niekonwencjonalnych złóż w Polsce na razie są beznadziejne.
Firma BNK Petroleum poinformowała o pierwszym sukcesie odwiertu Wytowno 1. Głębokość pionowego odwiertu między Ustką i Jeziorem Gardno osiągnęła trzy i pół kilometra - podaje firma w komunikacie. Po drodze stwierdzono obecność gazonośnych łupków. Pobrano dziesiątki próbek. Wyniki mają być znane na początku kwietnia, wtedy też może się zacząć szczelinowanie złoża.
BNK Petroleum, to notowana w Kanadzie amerykańska firma zajmująca się poszukiwaniami gazu ze złóż niekonwencjonalnych. Ma znaczące obszarowo koncesje w Polsce, a także w Niemczech, a we władzach byłego dowódcę wojsk NATO w Europie. W Polsce BNK współpracuje z austriacką firmą RAG (m.in. z udziałem niemieckiego koncernu E.ON) oraz z włoską kompanią Sorgenia (w której znaczące udziały ma rodzina De Benedetti).
Dotychczasowe badania w Wytownie kosztowały 6 mln dolarów. Prezes firmy BNK mówi, że jest zadowolony z wyników. Nic dziwnego, bo z komunikatu wynika, że warstwy gazonośne mają w tym miejscu znaczącą miąższość, większą niż w wielu obszarach w USA, gdzie z powodzeniem wydobywa się gaz łupkowy. To zatem informacja obiecująca, chociaż pomorskie łupki zalegają głęboko pod ziemią, no i na razie nie ma dokładnych danych o warunkach geologicznych, które będą decydować o opłacalności ewentualnego wydobycia.
Można założyć, że prezes działałby wbrew interesom firmy, gdyby nie podkreślał tego wstępnego przecież sukcesu firmy. To zrozumiałe. Ale uderza kontrast między rzeczowym optymizmem komunikatu BNK, a wymową niedawnych krajowych publikacji o rzekomo czarnych perspektywach wydobycia gazu łupkowego w naszym kraju. Pisano, że jesteśmy skazani na drogi gaz z Rosji, sugerowano, że każdy gaz skroplony sprowadzany statkami będzie jeszcze droższy, a gaz łupkowy w ogóle nieopłacalny. Powoływano się m.in. na wypowiedź szefa Państwowego Instytutu Geologicznego, który oświadczył na konferencji w Warszawie, że eksploatacja gazu łupkowego w Polsce byłaby obecnie nieopłacalna.
Pomijam fakt, że w kwestii przewidywań kosztów wydobycia w Polsce obecne szacunki różnią się od siebie bardzo znacząco. Nawet jeśli rację mają sceptycy, to jednocześnie ich zdaniem wydobycie w Polsce mogłoby ruszyć najwcześniej za ok. 10 lat, a rozwijająca się błyskawicznie branża z roku na rok wprowadza przecież innowacje, które m.in. obniżają koszty.
Wydaje się zatem, że choćby na wszelki wypadek, gdyby produkcja gazu z polskich łupków za kilka lat okazała się jednak opłacalna, przedstawiciele polskich władz i polskie media nie powinny powtarzać dywagacji o tym, że nasze naturalne bogactwo jest niewiele warte. Za kilka lat, kiedy zagraniczne firmy teraz poszukujące gazu, będą być może starać się o koncesje wydobywcze, rząd powinien przecież negocjować warunki wydobycia i targować się o wysokość opłat .
A czy widział ktoś sprzedawcę, który powtarza, że jego towar jest do niczego?