Dziś, po 47 latach od powstania, na ekrany kin wchodzi „Amazing Grace” - jeden z najważniejszych dokumentów muzycznych w historii USA. Jego bohaterką jest zmarła w zeszłym roku Aretha Franklin, którą magazyn „Rolling Stone” okrzyknął wokalistką wszech czasów. W filmie zarejestrowano koncert połączony z nabożeństwem gospel z 1972 roku. Popisy wokalne „królowej soulu” są unikalne. Jednak emocjonalne sceny z udziałem zebranych w kościele ludzi możemy oglądać do dzisiaj. Wystarczy wybrać się na tzw. Sunday Service w dzielnicy Harlem w Nowym Jorku.
W kościelnych chórach gospel swoją karierę zaczynało wiele gwiazd muzyki pop, takich jak Beyonce, Tina Turner czy Whitney Houston, która - wzorem swojej matki chrzestnej Arethy Franklin - nigdy nie odcięła się od religijnych korzeni. Te dwie wielkie diwy wykorzystywały każdą okazję, by dać świadectwo swojej wiary. Robiły to nie tylko w murach kościołów.
Whitney Houston kończy śpiewać jeden ze swoich hitów na koncercie podczas europejskiego tournée. Zapada cisza. Piosenkarka wyznaje, że śpiewa dzięki Bogu. Wykrzykuje pytanie: "Czy znacie go"? W tle stopniowo rozbrzmiewają szybkie takty perkusji. Houston zaczyna tańczyć, dynamicznie przebierając nogami i podskakując, a przy tym krzycząc: "Thank you Jesus"! "He's all right"!
O co chodzi? Zastanawiają się osłupieni widzowie, którzy wszelkie formy modlitwy kojarzą z powagą i skupieniem w kościelnych ławach.
To tzw. shout music. Najbardziej żywiołowa forma gatunku gospel, gdy spontanicznie wykrzykuje się różne słowa, jednocześnie bardzo szybko tańcząc przy dźwiękach perkusji, gitary i organów. Czarnoskórzy Amerykanie uznają takie doświadczenie za mistyczne, gdyż nie są w stanie racjonalnie zapanować nad tym, co wtedy dzieje się z ich ciałem i nie kontrolują wypowiadanych słów.
By zrozumieć to religijne zjawisko trzeba obejrzeć "Amazing Grace" albo wziąć udział w niedzielnym nabożeństwie w jednym z kościołów w nowojorskim Harlemie.
Wybrałem niewielki kościółek przy 249 West 132nd Street. W tych większych, organizowane są koncerty dla turystów przypominające komercyjne wydarzenia. Chciałem uczestniczyć w tradycyjnym "Sunday Service". Jest to odpowiednik katolickiej niedzielnej mszy świętej. Pomyślałem sobie, że skoro oni i ja jesteśmy chrześcijanami to powinni mnie przyjąć z otwartymi rękami, choć miałem wrażenie, że trochę wchodzę z butami w ich życie. Początkowo czułem się bardzo nieswojo. Część zebranych podejrzanie zerkała na mnie kątem oka. Pewnie zastanawiali się, czy to nie kolejny zbłąkany turysta, który za chwilę wyciągnie telefon komórkowy i nagrywając będzie się podśmiewywał z tego, co widzi.
Nabożeństwo rozpoczęło się dokładnie tak samo jak w filmie "Amazing Grace". Chór zaczął śpiewać pieśni gospel. Potem przyszedł czas na kazanie pastora przerywane dźwiękami organów, saksofonu i perkusji. Poziom ekscytacji wzrastał. Ludzie wstawali z ławek i...tańczyli. Ale to nie był zwykły taniec. "Shouting" albo inaczej "praise break" to moment, gdy osoba wierząca daje się ponieść emocjom, chce "wykrzyczeć" całym swoim ciałem radość płynącą z obecności Boga. Emocjom dałem się ponieść i ja. Podszedłem do ołtarza. Poprosiłem o mikrofon.
Biały człowiek w czarnym kościele to rzadki obrazek. Jeśli się tam pojawia to głównie z ciekawości. W dokumencie "Amazing Grace" nakręconym w New Bethel Baptist Church w Los Angeles widać w pierwszych rzędach podekscytowanego Micka Jaggera, wokalistę zespołu The Rolling Stones. Jeszcze przed premierą filmu, w wywiadzie udzielonym Associated Press, tak wspominał swoją wizytę z kalifornijskim kościele:
To było niezwykłe wydarzenie, hipnotyzujące od początku do końca. Niesamowity czas spędzony w kościele, którego dawno nie doświadczyłem.
Film nigdy wcześniej nie był upubliczniony. Produkcja została nazwana "Świętym Graalem" Hollywood. Najpierw reżyser Sydney Pollack miał problem ze zsynchronizowaniem dźwięku z obrazem. Potem Aretha Franklin pozwała producenta filmu Alana Elliota za wykorzystanie wizerunku bez jej zgody.
W 2015 roku "królowa soulu" wystąpiła przed papieżem Franciszkiem w czasie jego pobytu w Stanach Zjednoczonych. Zaśpiewała słynny hymn "Amazing Grace", wykonywany również w katolickich kościołach. Schodząc ze sceny, nie byłaby sobą, gdyby nie przeniosła na chwilę widzów w klimat nabożeństw w nowojorskim Harlemie.
Zobacz także:
Historia Briana Fentressa, który postanowił zaszczepić w Polakach ducha amerykańskiego gospel