O tym, że James Bond to przede wszystkim kopalnia cytatów – błyskotliwych, przewrotnych, opartych na urzekającej grze słów – chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Każdy miłośnik serii o agencie 007 ma zapewne swoje ulubione kwestie. Z okazji 50. urodzin wejścia Bonda na ekrany kin pokusiliśmy się o subiektywny przegląd tych najbardziej zapadających w pamięć widzów.
Najsłynniejsze, krótkie zdanie z filmu o agencie 007 zna każde dziecko. Brzmi ono oczywiście:"Nazywam się Bond, James Bond". Po raz pierwszy wygłosił je Sean Connery w filmie "Dr No" (1962). Od tamtej pory wypowiadane było ono w każdym obrazie cyklu.
Na uwagę zasługuje jednak znacznie więcej kwestii pochodzących z kultowej, "bondowej" serii. Choćby tych, które obfitują w charakterystyczny czarny humor. Roi się od niego już w "pierwszym Bondzie", m.in. w scenie, gdy ze skały spada samochód śledzący głównego bohatera. Na pytanie robotnika, jak mogło do tego dojść, agent 007 lakonicznie odpowiada: "Chyba jechali na pogrzeb". W niemniej beznamiętny sposób komentuje śmierć jednego ze ścigających go narciarzy ( "W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości"). Gdy zbir wpada pod ratrak i nagle barwa śniegu zmienia się na czerwoną, Bond mówi jedynie: "Krewki chłopak".
Szereg ironicznie brzmiących cytatów pojawia się także m.in. w filmie "Goldfinger" z 1964 roku. M.in. w scenie, w której bohater o tytułowym imieniu informuje Bonda, że Solo nie żyje. "Przykro mi, ten pan ma spotkanie z prasą" - mówi . Jak się okazuje, chodzi o taką prasę, która jest wykorzystywana na... złomowiskach.
Przytaczając kultowe dialogi z tej części Bonda, nie sposób nie wspomnieć o jeszcze jednym, który przeszedł do historii kinematografii. Rozgrywa się on między agentem 007 a Golfingerem. Na pytanie Jamesa: Oczekuje pan, że będę mówił? (Do you expect me to talk?), ten drugi odpowiada: Nie, panie Bond! Oczekuję, że pan umrze! (No, Mr. Bond. I expect you to die).
Bond prowadzi też błyskotliwe dialogi ze swoimi partnerkami. Jeden z nich pojawia się w filmie "Świat to za mało", kiedy agent 007 wylegujący się w łóżku z bohaterką o imieniu Christmas mówi: "Wydawało mi się, że Gwiazdkę można mieć tylko raz w roku." To, że nonszalancja to drugie imię agenta Bonda, potwierdza także w pierwszym filmie całej serii pogawędka z panną Taro. Kiedy ta rzuca krótkie: "Pójdę coś na siebie włożyć", Bond odpowiada: "Proszę nie robić sobie kłopotu z mojego powodu." Po czym całuje ją w usta i dodaje: "Przepraszam. Myślałem, że zostałem zaproszony, żeby podziwiać widoki". Przewrotność bohatera uosabia także wymiana zdań z Vesper w Casino Royal. Bond przyznaje dziewczynie, że nie jest w jego typie. "Za bystra?" - pyta Vesper, na co Bond odpowiada: "Niezamężna."