Czwarte najludniejsze państwo świata liczy sobie już (bądź dopiero) niemal siedemdziesiąt lat. W tym roku, 17 sierpnia, Indonezyjczycy odchodzili 69. rocznicę swojej niepodległości. Przez ostatnie dni obserwowałem entuzjazm, z jakim przygotowywano się do święta na Jawie, najważniejszej z ponad 17 tysięcy wysp wchodzących w skład republiki.
Okoliczności uzyskania niepodległości pod flagą czerwono-białą przypominały nieco polskie doświadczenia z 1918 roku: niepodległa Indonezja powstała w wyniku zmian globalnego układu sił po zakończeniu wielkiego konfliktu. Gdy w 1942 roku władające Holenderskimi Indiami Wschodnimi mocarstwo kolonialne - Holandia zostało pokonane przez Japonię, indonezyjscy patrioci zyskali szansę na stworzenie zalążka struktur militarnych i administracyjnych. Trzy lata później, gdy mocarstwo okupacyjne - Japonia - przegrało II Wojnę Światową, indonezyjskie oddziały paramilitarne pemuda przejęły kontrolę nad krajem, a przywódcy polityczni: Sukarno i Hatta proklamowali niepodległość 17 sierpnia 1945 roku. Potem nastąpiła czteroletnia wojna z Holandią i wspierającymi ją siłami, zakończona uznaniem indonezyjskiej niepodległości przez byłą metropolię.
Dzisiaj walka o niepodległość jest upamiętniona przez szereg rytuałów państwowych. Oficjalne obchody w Dżakarcie zdominowane były przez sukcesję władzy: rządzącego prezydenta Susilo Bambang Yudhoyono zastępuje zwycięzca lipcowych wyborów, dotychczasowy mer stolicy, dynamiczny Joko "Jokowi" Widodo. Oczekiwania wobec prezydenta elekta są równie duże, jak problemy rządzenia tym ogromnym, lecz ciągle dość ubogim, w przeważającej części rolniczym krajem: ograniczenie korupcji, rozbudowa infrastruktury i zapewnienie miejsc pracy dla młodej populacji. Tymczasem z dala od zgiełku stolicy, we wsiach i miastach środkowej i zachodniej Jawy Indonezyjczycy bezpretensjonalnie obchodzą swoje święto narodowe organizując liczne konkursy, festyny i masowo dekorując swoje domy i środki transportu czerwono-białymi flagami.
Konkursy odbywające się pod czerwono-białymi flagami są zróżnicowane: od biegu w workach (w jednym z nich uczestniczył sam prezydent-elekt!), przez zawody w przenoszeniu kulek pałeczkami do jedzenia, po próby trafienia w worek z wodą zawiązanymi oczami. Niektóre z konkurencji są jedyne w swoim rodzaju: moją ulubioną jest bieg z wężem, rozgrywany w jednej z dzielnic Yogyakarty: młodzi zawodnicy pędzą z wijącym się małym wężem wodnym próbując go nie wypuścić z rąk i dobiec do mety, gdzie gad jest wpuszczany do butelki z wodą. Nie jest to łatwa konkurencja, bo wąż próbując się oswobodzić często wypada w trakcie biegu z rąk, a jego powtórne złapanie wymaga sporej zręczności. By tego uniknąć zawodnicy stosują różne techniki, z których najskuteczniejsza wydaje się być bieg z gadem trzymanym przy samej klatce piersiowej.
Każdy naród ma swój osobliwy styl obchodzenia się z narodowymi mitami, które cementują wspólnotę polityczną. Wiele państw, szczególnie w Azji, organizując rytualne uroczystości rocznicowe podkreśla centralizm władzy i w niewielkim stopniu zwraca uwagę na własnych obywateli. Na tym tle indonezyjskie spontaniczne i oddolne celebrowanie niepodległości we własnych wspólnotach robi szczególnie korzystne wrażenie.