W trzecią rocznicę wybuchu konfliktu syryjskiego siły reżimu zdobywają przewagę na polu walki. Jedną z przyczyn jest ogromna słabość opozycji, której główne ugrupowania toczą między sobą osobną wojnę na północy i wschodzie kraju. Jednak głównym powodem powodzenia wojsk wiernych prezydentowi Asadowi jest stosowana przez nie taktyka oblężeń.
Zwycięstwa militarne wojsk wiernych Baszarowi Asadowi okupione są ogromnymi stratami humanitarnymi. Z uwagi na niewielkie zasoby ludzkie, armia syryjska wykorzystuje taktykę zdobywania kolejnych dzielnic czy osiedli poprzez izolowanie ich i poddawanie oblężeniom. Armia i jednostki paramilitarne reżimu okrążają dane skupisko ludzki, w którym schronienie znajdują rebelianci, a następnie nie dopuszczają dostaw żywności do okrążonej enklawy, aż ta nie zgodzi się na wydanie bojowników i nie zdecyduje się zaakceptować zwierzchności rządu centralnego. Wobec terenów skutecznie opierających się oblężeniom stosowany jest zmasowany ogień artyleryjski i moździerzowy oraz bombardowania lotnicze. W tych ostatnich wykorzystywane są powszechnie improwizowane bomby kasetowe, powodujące wysokie straty w ludziach.
To umożliwia wojskom Asada prowadzenie operacji militarnych bez wikłania się w kosztowne walki uliczne i oszczędzanie żołnierzy. Jednocześnie powoduje to ogromne straty wśród ludności cywilnej i wywołuje masowe jej przemieszczenia. Podobną taktykę stara się stosować rebelianckie ugrupowanie Islamskie Państwo Iraku i Lewantu (znane pod akronimem ISIS). Jednak z uwagi na gorszą organizację, brak ciężkiego sprzętu i wsparcia lotniczego, jest ona znacznie mniej skuteczna. To właśnie sposób prowadzenia wojny przez strony walczące w Syrii jest główną przyczyną bezprecedensowej fali uchodźców wywołanej konfliktem. Wedle szacunków ONZ już ponad osiem milionów Syryjczyków - około 40 proc. ludności kraju - zostało uchodźcami. Dla porównania, w Iraku ten odsetek po latach również brutalnej wojny domowej wynosił około 10 proc.
Katastrofa humanitarna spowodowana przez działania wojenne w Syrii została dostrzeżona przez państwa zasiadające w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Wysoki przedstawiciel Sekretarza Generalnego ONZ Lakhdar Brahimi zdołał nakłonić Rosję i Chiny do współpracy przy pracach nad potępieniem niehumanitarnych sposobów prowadzenia wojny. Rezultatem było uchwalenie 22 lutego 2014 rezolucji potępiającej wykorzystywanie głodu jako broni w syryjskiej wojnie domowej i umożliwienie dostępu dla międzynarodowej pomocy humanitarnej. Wiele wskazuje jednak na to, że rezolucja ta, nie przewidująca sankcji za złamanie jej postanowień, pozostanie martwą literą. Ponowne zaostrzenie stosunków pomiędzy Zachodem a Rosją w ostatnich dniach w związku z sytuacją na Ukrainie sprawia, że środki dyplomatyczne nie przyniosą raczej złagodzenia konfliktu syryjskiego w najbliższym czasie.
Skupienie uwagi światowej opinii publicznej na konflikcie krymskim stało się prawdopodobnie jedną z przyczyn, dla których siły militarne reżimu zwiększyły swoją aktywność, obejmując swoją kontrolą kolejne tereny. Na jednym z nich, w miejscowości Adra leżącej na przedmieściach Damaszku 12 marca wizytę złożył prezydent Asad. Spotkanie prezydenta z lokalną ludnością i uchodźcami z terenów objętych działaniami wojennymi nagłośnione było przez syryjskie media, a całemu wydarzeniu nadano wydźwięk normalnej, "gospodarskiej wizyty" głowy państwa. Jest to zgodne z polityką informacyjną syryjskiego reżimu, który nie zważając na fakt, że prawie połowa infrastruktury kraju legła w gruzach, w swoim przekazie zapewnia obywateli, że życie toczy się normalnie a rząd toczy walkę z grupami terrorystów.
W krótkim przemówieniu do osób przesiedlonych prezydent Asad powiedział: Zatroszczymy się o każdego z was i o każdą wysiedloną osobę w Syrii. Biorąc pod uwagę taktykę wojsk reżimu, brzmi to jak gorzka ironia i groźba zarazem.