Na 20 minut przed egzaminem gimnazjalnym z języka polskiego na Twitterze pojawiła się informacja o zarysie tematu charakterystyki. Sprawę na policję zgłosiła Centralna Komisja Edukacyjna. Stołeczni funkcjonariusze starają się namierzyć numer IP komputera, z którego opublikowano w sieci przed egzaminem część wczorajszych testów gimnazjalnych.
Mundurowi wszczęli śledztwo w sprawie przecieku. Teraz planują przesłuchania. W pierwszej kolejności swoją wersję wydarzeń przedstawi policji urzędnik Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, który złożył zawiadomienie. Przesłuchane mają być też osoby,które miały dostęp do testów gimnazjalnych od momentu ich wydrukowania do przewiezienia do szkół, a także odpowiedzialni za bezpieczeństwo arkuszy.
Jeżeli policji uda się ustalić, kto to zrobił, w jakiej szkole do tego doszło - bo to musiał zrobić dyrektor szkoły, nauczyciel - to w tej szkole zostanie unieważniony egzamin dla wszystkich zdających - powiedział dyrektor CKE Marcin Smolik. Podkreślił, że konsekwencja poniesie też dyrektor szkoły i nauczyciel.
Arkusz zawierał 22 zadania - wśród nich były 20 zadania zamknięte, czyli takie, w których uczeń sam musiał wybrać prawidłową odpowiedź z zaproponowanych. Odnosiły się one do zamieszczonych w arkuszu: fragmentu tekstu Barbary Skargi "Godność w godzinie rozpaczy" opublikowanego w Tygodniku Powszechnym, powieści Małgorzaty Musierowicz "Tygrys i Róża", wiersza Jonasza Kofty "Wyspa" oraz tekstu Jana Burzyńskiego "Rowerować, teatrować czy kawkować".
W arkuszu były też dwa zadania otwarte. W pierwszym, odnosząc się do tekstu Burzyńskiego, uczniowie mieli odpowiedzieć na pytanie: "Czy dążenie do skrótowości w codziennym komunikowaniu się jest zjawiskiem pozytywnym czy negatywnym?". Swoje stanowisko mieli uzasadnić dwoma argumentami z tekstu "Rowerować, teatrować czy kawkować" i własnymi obserwacjami.
Drugim zadaniem otwartym było napisanie charakterystyki wybranego bohatera literackiego, który kierował się najważniejszą dla siebie wartością, dokonując życiowego wyboru.
(nm)