Na 4 z plusem ocenił poranny szturm na moskiewski teatr jeden z żołnierzy oddziału specjalnego uczestniczącego w akcji. O przebiegu operacji opowiedział gazecie "Moskowskij Komsomolec". Według żołnierza najważniejsze jest to, że uczestnikom operacji udało się zlikwidować zamachowców.
Akcja odbicia zakładników – według informacji zdobytych przez korespondenta RMF - zaczęła się o 03.30 czasu polskiego. Komandosi wysadzili ściany w przejściach teatru, wpuścili do środka silny gaz obezwładniający oraz wrzucili kilka granatów. W sumie można było usłyszeć 5 potężnych wybuchów.
Żołnierze weszli prosto do sali, rozgorzała ostra strzelanina; w ciągu kilkunastu minut odział Czeczenów przestał istnieć. Jak podkreśla członek grupy uczestniczącej w akcji, innego sposobu na obezwładnienie człowieka, na którym wisi 2 kg materiału wybuchowego, niż jego zastrzelenie żołnierze nie widzieli.
W czasie szturmu nie zginął żaden z uczestników akcji. Zastrzelono natomiast 50 terrorystów. Niestety zginęło również 67 zakładników.
TERROR W TEATRZE: GODZINA PO GODZINIE
16:25