Naczelna Rada Strzelecka opublikowała na portalu Związku Strzeleckiego "Strzelec"-OSW dosyć kuriozalne wyjaśnienie opisanego przeze mnie wczoraj skandalu, jakim było obdarzenie honorowym członkostwem tej organizacji dwóch komunistycznych generałów: Bolesława Izydorczyka i Franciszka Puchały.
Według niej "nadanie statusu członków honorowych członkom zarządu Związku Żołnierzy Wojska Polskiego odbyło się na wniosek Dowódcy Jednostki Strzeleckiej i było gestem wdzięczności za współczesne działania na rzecz <Strzelca>, które ZŻWP prowadzi w ciągu ostatnich lat".
Jak widać kierownictwu "Strzelca" obojętna jest haniebna przeszłość obu generałów, chociaż Rada deklaruje się jako przeciwnik reżimu komunistycznego, zwłaszcza stanu wojennego (jego plany opracowywał gen. Puchała) i nie aprobuje "nieprawomyślnych działań, jakich dopuszczali się niektórzy funkcjonariusze WSI" (gen. Izydorczyk był szefem Wojskowych Służb Informacyjnych), zdecydowanie potępiając je.
Komendant Główny przed wręczeniem wyróżnień "publicznie potępił stan wojenny, a udział w nim Wojska Polskiego przeciwko własnemu narodowi nazwał jednoznacznie hańbą na karcie historii oręża polskiego", natomiast "członkowie zarządu Związku Żołnierzy WP otrzymali te wyróżnienia tylko za wspieranie bieżącej działalności Jednostek Strzeleckich".
Rozumiem, że gdyby żył generał Wojciech Jaruzelski, w dodatku nawrócony na wiarę chrześcijańską, Naczelna Rada Strzelecka nie miałaby nic przeciw temu, aby i jemu zaproponować honorowe członkostwo, jeśli wspierałby bieżącą działalność "Strzelca". Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby zaproponować bieżącą współpracę gen. Czesławowi Kiszczakowi i uhonorować go w podobny sposób.
Szczyt hipokryzji i moralno-historycznego relatywizmu stanowią kolejne dwa akapity:
"Historia jest dla nas bardzo ważna, gdyż jest fundamentem naszej działalności. Jednak nie możemy zapominać, że rolą <Strzelca> jest budowanie Obrony Narodowej - realnej siły militarnej, która będzie mogła spełniać funkcję obrony terytorium Polski w obliczu zagrożenia wojennego. Aby tego dokonać, Związek Strzelecki <Strzelec> Organizacja Społeczno-Wychowawcza musi współdziałać ze wszystkimi środowiskami wojskowymi w kraju, a także z władzami państwowymi - niezależnie od ich przynależności partyjnej. Historia Polski potoczyła się takimi torami, że dawni oficerowie, wykształceni w PRL zajmują do dziś kierownicze stanowiska w polskiej armii i - czy nam się to podoba czy nie - musimy z nimi współdziałać niezależnie od różnic światopoglądowych.
Oficjalnie potępiamy reżim komunistyczny a wieloletnią działalnością naszego Związku, zarówno na szczeblu Komendy Głównej, jak i terenowych Jednostek Strzeleckich, daliśmy świadectwo postaw patriotycznych, pielęgnujących prawdziwe wartości patriotyczne. Jako Związek pielęgnujemy wartości Żołnierzy Wyklętych i Polskiego Państwa Podziemnego. Decyzja o przedmiotowym wyróżnieniu nie miała żadnego związku z PRLowską przeszłością wyróżnionych Panów."
Szanowna Rado! Historia to nie jest szuflada, z której można sobie dowolnie wybierać te kartki z opisami dawnych czynów poszczególnych ludzi, które nam aktualnie pasują. Gdyby generałowie Izydorczyk i Puchała przeżyli wewnętrzny przełom wyrażający się publicznym przeproszeniem za popełnione w epoce PRL haniebne czyny, którymi usiane są ich kariery, można byłoby zastanawiać się nad przyznaniem im honorowego członkostwa w "Strzelcu". Skoro nie było jednak z ich strony takich aktów ekspiacji, nie wolno było postąpić tak, jak Komendant Główny Marcin Waszczuk, który dopiero po fali medialnej krytyki oraz rezygnacji z członkostwa w organizacji swojego poprzednika Jana Józefa Kasprzyka przyznał, że "decyzja należy do niefortunnych" oraz gorąco przeprosił za nią "ludzi podziemia antykomunistycznego i urażone środowiska niepodległościowe."
Jedynym pozytywnym akcentem tej sprawy jest szybkie wycofanie przez Naczelną Radę Strzelecką uchwały o nadaniu członkostwa honorowego obu generałom.
Zawarte w końcowych słowach zapewnienie, że Rada będzie "pielęgnować ideały najpiękniejszej historii Oręża Polskiego, które swoją służbą niosły m. in. Armia Krajowa czy Narodowe Siły Zbrojne", a w przyszłości "znacznie rozważniej analizować decyzje o wyróżnieniach udzielanych przez nasz Związek" brzmią ładnie, ale ich wiarygodność należy oceniać wyłącznie po czynach, bo napisać można wszystko. Kto raz się zaś na kimś zawiódł, ten musi zachować naturalną powściągliwość i ostrożność wobec niego.