Mało co jest mnie w stanie zbulwersować w dzisiejszej Polsce, którą jedni dumnie nazywają III Rzeczpospolitą, dla innych jest ona zaś zaledwie PRL-bis. Wielokrotnie pisałem tutaj o braku jasnego rozliczenia się z komunistyczną przeszłością zarówno w kwestii personalnej (lustracja), jak i symbolicznej (dekomunizacja przestrzeni publicznej), co owocuje poważnymi kłopotami w rozstrzygnięciu powyższego dylematu.
Brak wyraźnie zarysowanych granic między tym, co działo się przed, a tym, z czym mamy do czynienia po 1989 roku powoduje ogromny mętlik w głowach rodaków, zwłaszcza młodszego pokolenia. No bo co mogą sobie pomyśleć nastolatkowie, którzy zwiedzając warszawskie Powązki Wojskowe widzą, że niedaleko od siebie pochowano tam bohaterów i zdrajców naszej Ojczyzny, żeby wspomnieć tylko o generale Wojciechu Jaruzelskim i pułkowniku Ryszardzie Kuklińskim? A jak im wytłumaczyć, że prace ekshumacyjne na "Łączce", gdzie chyłkiem grzebano w latach 40. i 50. minionego wieku najdzielniejszych z dzielnych Żołnierzy Niezłomnych (Wyklętych) nadal są wstrzymywane, ponieważ nad anonimowym dołami ofiar sądowych morderstw komunistów pochowano w okazałych grobowcach stalinowskich katów?
Niestety, ten proces zakłamywania najnowszej historii oraz haniebne próby udowodnienia, że i realizujący testament Polski Podziemnej członkowie powojennego podziemia zbrojnego, i prześladujący, torturujący oraz mordujący ich zdrajcy polskiej racji stanu w moskiewskiej służbie na równi walczyli o niepodległą Rzeczpospolitą zdają się nie mieć końca.
Oto najnowszy przykład.
Kilkanaście dni temu status członka honorowego Związku Strzeleckiego "Strzelec" - Organizacji Społeczno-Wychowawczej (którego Komendantem Głównym był w okresie Dwudziestolecia Józef Piłsudski) otrzymali generałowie: Bronisław Izydorczyk - były szef Wojskowych Służb Informacyjnych, a wcześniej (w latach 1982-1984) zastępca attaché wojskowego przy Ambasadzie PRL w Waszyngtonie jako żołnierz Zarządu II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego oraz Franciszek Puchała - jeden z głównych planistów stanu wojennego i gorliwy obrońca reżimu komunistycznego, którego ideowe zaprzaństwo wiele razy podkreślał w rozmowach ze mną pułkownik Ryszard Kukliński.
W dodatku uroczystość odbyła się w trakcie zjazdu Zarządu Głównego Związku Żołnierzy Wojska Polskiego, skupiającego głównie weteranów LWP, którzy w sporej liczbie zasłużyli się nie Polsce, lecz Związkowi Sowieckiemu. Prezesem tego stowarzyszenia jest nie kto inny jak gen. Puchała, który odwdzięczył się za zaszczyt wręczając srebrne medale zasługi dla ZŻWP przedstawicielom "Strzelca". I tak nastąpiło powszechne zbratanie obu organizacji, które powinny stanowczo dzielić ich rodowody oraz przeszłość.
Wśród statutowych celów działalności "Strzelca" zapisano m.in. wychowanie członków Związku w duchu patriotycznym oraz popularyzowanie tradycji czynu niepodległościowego. Skandaliczną decyzją o uhonorowaniu dwóch komunistycznych generałów obecne władze "Strzelca" w sposób ewidentny złamały statut i zhańbiły dobre imię swej organizacji. Naturalną konsekwencją ich postępowania powinno być teraz pójście na grób gen. Jaruzelskiego, odśpiewanie Międzynarodówki oraz Mazurka Dąbrowskiego i złożenie kwiatów z szarfą, na której po jednej stronie będzie polski orzeł, a po drugiej sowiecki sierp i młot, bo dla tych ludzi najwyraźniej nie ma różnicy pomiędzy tymi godłami.
Żal mi tylko wspaniałej, gotowej do wielu poświęceń dla ukochanej Ojczyzny strzeleckiej młodzieży która musi się teraz wstydzić za swoich durnych przełożonych.
Jerzy Bukowski
PS. Jeden z poprzednich komendantów Jan Józef Kasprzyk natychmiast złożył rezygnację z członkostwa w tej organizacji, przysyłając mi poniższe oświadczenie:
Z ogromnym zdumieniem przeczytałem na stronach internetowych Związku Strzeleckiego "Strzelec" Organizacji Społeczno-Wychowawczej informację o nadaniu honorowego członkostwa Związku gen. Franciszkowi Puchale i gen. Bolesławowi Izydorczykowi. Jako jeden z najstarszych stażem i stopniem członków tej organizacji, a jednocześnie jako jej dawny i wieloletni Komendant Główny, nie mogę nad tym faktem przejść do porządku dziennego.
Honorowe członkostwo Związku to szczególne wyróżnienie. To także wskazanie młodym ludziom należącym do "Strzelca" wzorców osobowych. Jest to szczególnie ważne w chwili, gdy sprawy wychowania patriotycznego i obronności Państwa muszą znajdować się na pierwszym miejscu priorytetów każdego dojrzałego obywatela Rzeczypospolitej. Dlatego przed laty honorowymi członkami Związku byli gen. Antoni Heda ps. "Szary", płk Zbigniew Brym ps. "Zdunin", Rafał Gan-Ganowicz, czy Wojciech Ziembiński. Postaci, na których przykładzie można było pokazać młodym ludziom, czym jest honor, patriotyzm, ofiarność i bezinteresowna służba. Dziś do grona honorowych członków Związku dołącza gen. Puchała - jeden z planistów stanu wojennego oraz gen. Izydorczyk - były szef Wojskowych Służb Informacyjnych, którym wyróżnienia te wręczył obecny komendant Związku Marcin Waszczuk.
Mając nadzieję, że sytuacja ta wynikała z braku dostatecznych informacji czy też błędu władz Związku, podjąłem próbę przekonania się o tym. Niestety, rozmowa z komendantem Związku Marcinem Waszczukiem oraz kuriozalne wyjaśnienia, których mi udzielił, potwierdziły, że sprawa uhonorowania zasłużonych dla reżimu komunistycznego generałów nie była przypadkowa, ale całkowicie przemyślana.
Taki stan rzeczy jest dla mnie oraz dla wielu Koleżanek i Kolegów tworzących przed laty Związek Strzelecki "Strzelec" OSW nie do zaakceptowania. Nie pozwala na to sumienie, honor oraz zwykła "kwestia smaku", o której pisał Zbigniew Herbert.
Dlatego też z dniem dzisiejszym zrzekam się członkostwa Związku Strzeleckiego "Strzelec" Organizacji Społeczno-Wychowawczej. Ponieważ Związek Strzelecki "Strzelec" OSW nie jest jedyną organizacją strzelecką w Polsce, deklaruję, że zarówno Związek Piłsudczyków, jak i ja osobiście, wspierać będziemy te organizacje, które dobrze rozumieją, czym jest idea niepodległościowa i jakie wzorce osobowe należy pokazywać młodzieży. W ruchu strzeleckim tkwi istotna siła budowania wśród młodego pokolenia wspólnoty, której spoiwem są wartości, przyświecające strzelcom Józefa Piłsudskiego przed stu laty.