Amerykańscy i kanadyjscy astronomowie "przyjrzeli się" czarnej dziurze dokładniej, niż kiedykolwiek wcześniej. W przypadku tajemniczego obiektu znajdującego się w centrum galaktyki Messier 87, około 50 milionów lat świetlnych od Ziemi zmierzyli, gdzie znajduje się tak zwany punkt bez powrotu, po przekroczeniu którego materia nie jest już w stanie się uwolnić. Opisują to w artykule, opublikowanym w najnowszym numerze czasopisma "Science".
Czarnej dziury, obszaru tak masywnego, że nawet światło nie może pokonać siły grawitacji i "uciec", z oczywistych względów zobaczyć nie sposób. Można jednak zebrać informacje na jej temat obserwując zachowanie materii, która wokół niej krąży. Takie badania przeprowadzono z pomocą wirtualnego radioteleskopu, który utworzyła sieć połączonych radioteleskopów z Arizony, Kalifornii i Hawajów.
Po raz pierwszy udało się dokładnie zaobserwować obszar w pobliżu czarnej dziury, z którego emitowane są silne strumienie materii. Takie strumienie elektronów i cząstek elementarnych, poruszających się z prędkością bliską prędkości światła, obserwuje się w przypadku mniej więcej co 10 z takich obiektów. Niektóre z tych strumieni rozciągają się na przestrzeni setek, a nawet tysięcy lat świetlnych. Ich jasność często przewyższa jasność całej galaktyki, gdzie je obserwujemy.
Czarna dziura w centrum galaktyki M87 ma masę około 6 miliardów razy większą od Słońca. Otacza ją tak zwany dysk akrecyjny, którego promień zgodnie z teorią Einsteina ma związek z jej masą i częstością wirowania. Opisane w "Science" obserwacje strumieni materii wskazują, że wewnętrzny promień dysku, równy najmniejszej odległości w której materia utrzymuje się jeszcze na orbicie czarnej dziury jest 5,5 razy większy, niż teoretycznie przewidywany "promień" samej czarnej dziury. To niezwykle cenna informacja odsłaniająca jeden z sekretów tych najbardziej tajemniczych obiektów wszechświata, krok na drodze do ich lepszego poznania.