Złoczew był Twoim Miastem w Faktach RMF FM! Ta niewielka łódzka miejscowość może poszczycić się kilkoma naprawdę interesującymi miejscami.
Są co najmniej dwie legendy, związane z nawą "Złoczew". Jedna zakłada, że pierwsi mieszkańcy na terenach Złoczewa byli rozbójnikami czyli złoczyńcami. Dla takich osób świetną kryjówką mogły być bagienne, podmokłe lasy, otaczające Złoczew lub też pagórki, bo to były miejsca trudno dostępne. Od "złoczyńców" i słowa: "zło" może pochodzić nazwa miasta. Według innej legendy, nazwa Złoczewa ma swoje korzenie w historii o Mieszku I. Poślubił on kłótliwą i pyskatą Niemkę Gryfinę (jak się później okazało, kobieta miała też czynić dużo zła). Gdy książę wyjechał na polowanie, Gryfina zabrała cały dorobek męża i uciekając ze skarbem, wybrała trudniejszą drogę przez bagna. Utopiła wszystkie wozy. Mieszko na pamiątkę tego wydarzenia ufundował klasztor w miejscu klęski żony, a wioskę nazwał Złoczynnym Bagnem. Po latach został tylko pierwszy człon nazwy, który zmienił się na Złoczyń, a później Złoczew.
Pierwsze wzmianki o Złoczewie pochodzą z XV wieku i związane są z osadą o nazwie Zlaczów. W późniejszych dokumentach jest już mowa o wsi Złaczów, który dużo później stał się Złoczewem. Dziedzicem dóbr złoczewskich był miecznik sieradzki i chorąży kaliski - Stanisław Ruszkowski, herbu Pobóg. Jednak dopiero jego syn Andrzej z Rokszyc zamienił Złoczew w swoją główną rezydencję i stałą siedzibę. To właśnie wtedy Złoczew stał się ważnym ośrodkiem rzemieślniczo-handlowym i zyskał rangę miasta. Pierwszą budowlą sakralną - w tej niedużej dziś miejscowości - był klasztor Ojców Bernardynów, ufundowany około 1593 roku przez Złoczew, położony na skrzyżowaniu szlaków handlowych pomiędzy Wieruszowem, Sieradzem i Wieluniem, przejeżdżały karawany kupieckie z Norymbergii, czy Wrocławia.
Jedną z ciekawostek, dotyczących Złoczewa są kary, jakie nakładano na występnych mieszczan. Stosowano karę chłosty publicznej na rynku lub osadzenie w gąsiorze. Nie było kary śmierci, ponieważ miasta nie było stać na sprowadzenie i opłacenie kata.
Kiedyś kształt miasta był zupełnie różny od obecnego, gdyż dawny Złoczew został strawiony przez pożary i zniszczony w wojnach. Nie zachował się też złoczewski rynek, który na początku XVII wieku był centralnym punktem miasta.
Z dawnym klasztorem Ojców Bernardynów jest związana niesamowita historia, ponieważ podobno klasztor jest połączony podziemnym przejściem, tunelami z kościołem i złoczewskim pałacem. Zabudowania klasztorne są piętrowe, murowane, o sklepieniach kolebkowo-krzyżowych. Natomiast w podziemiach klasztornego kościoła można znaleźć krypty, w których pochowani są ważni obywatele miasta, w tym założyciel Złoczewa. Obok niego spoczywają fundatorzy i dobrodzieje konwentu.
W kościele koniecznie trzeba też zobaczyć obraz Matki Boskiej Złoczewskiej, który znajduje się w ołtarzu bocznym. W XVII wieku obraz zyskał srebrną, wysadzaną perłami i drogimi kamieniami sukienkę, a w XIX wieku - kolejną, nową, rzeźbioną w drewnie i pozłacaną. Ta ostatnia sukienka zachowała się do dziś.
Będąc w Złoczewie, musicie odkryć, jak smakuje... "Pokuta Pędzika". Możemy zdradzić, że są to pyszne babeczki z kaszy pęczak, zapiekane wraz z grzybami i siemieniem lnianym. To specjał miejscowych gospodyń, które sięgnęły do korzeni i stworzyły coś zupełnie nowego, zdrowego i bardzo na czasie, biorąc pod uwagę aktualne prądy w żywieniu. "Pokuta Pędzika" w ubiegłym roku robiła niesamowitą furorę we wszystkich miejscach, gdzie pojawiały się gospodynie. Nazwa jest ciekawa, bo powstała spontanicznie i pochodzi od nazwiska wiceburmistrza Złoczewa, dla którego w dzieciństwie pokutą było... jedzenie kaszy pęczak.
W Złoczewie mieści jeden z dwóch klasztorów mniszek kamedułek w Polsce. Na świecie takie zakonnice są jeszcze we Włoszech, Indiach, Stanach Zjednoczonych, Francji, Brazylii i Tanzanii. Mniszki osiedliły się w klasztorze należącym do Ojców Bernardynów w Złoczewie w 1949 roku. Ten zakon kontemplacyjny ma surowe reguły, bo mniszki muszą pracować i żyć w samotności. Aby im to zapewnić, każda ma swoją, osobną klasztorną celę. Jedną z reguł jest też milczenie, które może być przerywane tylko w razie konieczności, na przykład, żeby porozumieć się w czasie pracy. Czas na rozmowy jest tylko podczas rekreacji przy niedzielnym obiedzie - najczęściej jedna godzina w tygodniu. Mniszki żyją w ascezie, bez kontaktu ze światem zewnętrznym. Jedynie siostra do tego wyznaczona, może rozmawiać z osobami spoza zakonu. Czas kamedułek wypełniają modlitwy i praca (głównie na powietrzu, w otoczeniu przyrody).
Zakon kamedulski posiada tysiącletnią tradycję. Obecnie złoczewska wspólnota liczy 19 osób, w tym 17 mniszek po ślubach wieczystych.
"Pustelnia św. Romualda" to miejsce dla osób poszukujących bliższego kontaktu z Bogiem i chcących odnaleźć siebie. Złoczewskie mniszki udostępniły część klasztoru dla osób, które pragną spędzić trochę czasu w wyciszeniu i odosobnieniu od zgiełku świata. Teraz jest to dom gościnny nazwany "Pustelnią św. Romualda". Jednak przebywając w takim miejscu, trzeba przestrzegać reguł gospodarzy. I tak gości obowiązuje cisza, a reguła milczenia mniszek odzwierciedla się tak, że goście nie mogą rozmawiać z siostrami czy w żaden inny sposób nawiązywać z nimi kontaktu. Rozmowa możliwa jest tylko z siostrą, która opiekuje się domem gościnnym.
Złoczew także może się pochwalić nietuzinkową osobą, jaką jest malarka młodego pokolenia - Klaudia Świątczak-Pjanka. Artystka ma w Złoczewie swoją pracownię. Absolwentka malarstwa na ASP w Krakowie reprezentuje sztukę nowoczesną, coś na pograniczu grafiki i malarstwa, a może nawet z dziedziny surrealizmu. Pani Klaudia inspiracje do obrazów czerpie zewsząd, chociaż na jej płótnach pojawią się wielkie miasta, metropolie, a nie mały Złoczew. Na przykład ostatnio zafascynował ją teledysk grupy Coldplay i dał jej setki pomysłów na obrazy. Jej dzieła są w zbiorach polskich i zagranicznych galerii oraz dobrze się sprzedają. Mimo młodego wieku już w 2012 roku trafiła na 21. miejsce, a w 2015 roku na 25. miejsce w rankingu "Kompas Młodej Sztuki". W twórczości pani Klaudii przewijają się wizerunki faveli z Brazylii czy miasta podobne do amerykańskich.
Kapela jest ambasadorem Ziemi Złoczewskiej, który rozsławia Miasto i Gminę Złoczew w kraju i za granicą. Zespół jest stałym bywalcem ogólnopolskich festiwali i przeglądów muzycznych kapel podwórkowych. Na koncie "Złoczewianie" mają m.in.: 1. miejsce na Przeglądzie Kapel w Stroniu Śląskim czy drugą lokatę na Festiwalu Kapel Podwórkowych w Łobzie. A w tym roku "Złoczewianie" będą obchodzić piękny jubileusz - ćwierćwiecza istnienia zespołu.
Na deser w Złoczewie proponujemy jedyne w swoim rodzaju rogaliki biesieckie. Biesiec to wieś w gminie Złoczew i stąd właśnie pochodzą te specjały lokalnej kuchni. Rogaliki biesieckie proponują: Barbara Kowalska i Marek Kapica ze Stowarzyszenia Mieszkańców i Przyjaciół wsi Biesiec. Takich kulinarnych rarytasów w okolicach Złoczewa jest więcej, bo panie z kół gospodyń wiejskich ciągle odkrywają stare smaki i je uwspółcześniają.