Piłkarze Legii Warszawa i Jagiellonii Białystok rozegrają dziś pierwsze ćwierćfinałowe mecze Ligi Konferencji. O 18:45 Legia podejmie na swoim stadionie Chelsea Londyn. O 21:00 Jagiellonia zagra w Sewilli z Betisem. Nasze kluby nie będą faworytami, ale może sprawią niespodziankę?

Dwa polskie kluby w ćwierćfinale Ligi Konferencji. To już jest fantastyczny wynik. Teraz można już mówić o chęci spełnienia sportowych marzeń, sprawienia sensacji. Bo w takich kategoriach trzeba rozpatrywać awans Legii czy Jagiellonii do półfinału.

Do Warszawy przyjechała Chelsea

Dla kibiców Legii wizyta drużyny z Londynu to wielkie wydarzenie. Jakie inne wielkie firmy odwiedziły Warszawę przez ostatnią dekadę? W czasie gry w Lidze Mistrzów były to Real Madryt, Borussia Dortmund i Sporting Lizbona. Później były to np. Ajax Amsterdam, Leicester City, Napoli czy jesienią Real Betis. Trzeba przyznać - biorąc pod uwagę wielkie nazwiska, sukcesy i kapitał - że z Chelsea niewiele z tych klubów może się równać.

Chelsea to faworyt całych rozgrywek. Jedna z najlepszych drużyn na świecie. Rywale walczą o bycie w Lidze Mistrzów. Tam jest miejsce tych piłkarzy, tego sztabu. Mamy odpowiedzialność walczyć za siebie, za klub, za marzenia. Chcemy pozwolić sobie na to marzenie. Odpowiedzialność za wynik, za wygranie spotkania, spoczywa po stronie Chelsea. Taka sytuacja zdarza nam się bardzo rzadko. To jest coś innego - mówił na konferencji prasowej trener Legii Gonzalo Feio.

Chelsea może dziś nie jest już tak naszpikowana gwiazdami jak kilkanaście lat temu, ale tacy piłkarze jak Cole Palmer, Enzo Fernandez, Jadon Sancho, Moises Caicedo, Marc Cucurella czy Nicolas Jackson to postaci doskonale znani fanom futbolu.

Londyńczycy w tabeli Premier League zajmują na razie czwarte miejsce. Chcą powrotu do Champions League, ale Ligą Konferencji w tym sezonie też nie pogardzą. Chelsea rozgrywki od początku traktuje bardzo poważnie. Wygrała wszystkie osiem meczów. Strzeliła w nich aż 29 bramek, a straciła zaledwie 6.

Warto jednak pamiętać, że w ostatnich latach Legia potrafiła u siebie wygrywać z faworyzowanymi rywalami z Premier League. W Lidze Europy jesienią 2021 roku udało się pokonać Leicester City. W Lidze Konferencji w sezonie 2022/23 Legia wygrała niespodziewanie 3:2 z Aston Villą. Przed laty w Lidze Mistrzów na Łazienkowskiej była lepsza także od Blackburn Rovers. Zatem... może znów uda się sprawić sensację.

Jagiellonia w Sewilli

Jagiellonia przed swoim ćwierćfinałem mogłaby skorzystać z jesiennych doświadczeń Legii. Rywalem mistrza Polski będzie Betis, z którym stołeczni piłkarze zagrali na początku fazy ligowej Ligi Konferencji. Na początku października Legia wygrała z Betisem 1:0.

Nie była to zresztą jedyna jesienna wpadka klubu z Sewilli. Betis przegrał bowiem także z czeską Mladą Bolesław. 

W fazie play-off Hiszpanie wyeliminowali belgijskie KAA Gent (3:0, 0:1), a w 1/8 Victorię Guimaraes (2:2, 4:0). Warto jednak zaznaczyć, że Betis wygrywał mecze wyjazdowe. U siebie wygrać nie potrafił i to pokazuje, że może w Andaluzji Jagiellonia nie stoi na straconej pozycji. Kilka dni temu w lidze hiszpańskiej Betis potrafił za to zremisować z Barceloną, a to musi robić wrażenie. Ostatnia porażka w krajowych rozgrywkach? Dwa miesiące temu.

Skład Betisu nie robi może takiego wrażenia jak gwiazdy Chelsea, które zagrają w Warszawie. Jednak tacy piłkarze jak Giovani Lo Celso, wypożyczony z Manchesteru United Antony czy Isco, to także piłkarze o odpowiednim statusie. Doświadczeni. Także w reprezentacjach swoich krajów - Argentyny, Brazylii czy Hiszpanii.

Betis ma także sporą motywację. W klubowej gablocie brakuje międzynarodowych trofeów. Jedno mistrzostwo Hiszpanii, trzy Puchary Króla. W tej sytuacji triumf w Lidze Konferencji wygląda na całkiem smakowity kąsek.

Hiszpanie z Białegostoku

Hiszpańskie media z uznaniem piszą o Jagiellonii. Zwracają uwagę na kilku Hiszpanów w barwach klubu z Jesusem Imazem na czele. Oczywiście, pada także nazwisko Angolczyka Afimico Pululu, który w rozgrywkach strzelił osiem bramek i jest najlepszym strzelcem rozgrywek.

"Pululu wygląda obecnie na największe zagrożenie bramkowe ze strony Jagiellonii, nieznanej hiszpańskiej publiczności"- to cytat z dziennika ABC. 

Oceniając potencjał i możliwości Jagiellonii, portal Relevo uznał, że to zespół, który mógłby walczyć w drugiej lidze hiszpańskiej o awans, a być może także o utrzymanie w Primera Division. Nie ma więc, co ukrywać: docenianie osiągnięć mistrza Polski to jedno, ale stawianie Betisu w roli mocnego faworyta to drugie. W Hiszpanii mają świadomość, że Jagiellonia to na tym etapie rywalizacji Kopciuszek. Białostoczanie jednak nie chcą wystąpić wieczorem tylko w roli turystów.

Z takimi drużynami nie gra się przypadkiem, my dzisiaj nie jesteśmy tu przypadkiem. Jak człowiek staje na tym stadionie, rozgląda się dookoła, patrzy na to wszystko, uświadamia sobie gdzie jest, to jest takie poczucie spełnienia, może trochę spełnionego marzenia. My nie mamy chcieć podziwiać Isco, mimo tego, że jest fantastycznym piłkarzem, tylko mamy chcieć mu odebrać piłkę. My nie mamy patrzeć na Antony'ego z podziwem i otwierać mu przestrzeń do biegania i dryblingu, tylko mamy chcieć zabrać mu piłkę i samemu konstruować akcję - mówił na przedmeczowej konferencji trener Adrian Siemieniec.

 

Opracowanie: