To był naprawdę niesamowity mecz. FC Barcelona pokonała 5:2 Real Madryt i zdobyła Superpuchar Hiszpanii. Po golu Mbappe Real prowadził od piątej minuty, ale do przerwy było już 4:1 dla Barcelony. Gola z karnego strzelił Robert Lewandowski, z kolei w drugiej połowie czerwoną kartkę obejrzał Wojciech Szczęsny. "Barca zmiotła Real Madryt", "Królewscy zdeklasowani i bezradni" - to tylko niektóre z pierwszych komentarzy hiszpańskiej prasy po niedzielnym finale, rozegranym w Dżuddzie w Arabii Saudyjskiej.
"Monumentalne zwycięstwo" - tak sukces Barcelony opisuje gazeta "Mundo Deportivo". Najwięcej pochwał popłynęło w stronę ofensywnego trio "Dumy Katalonii", czyli Lamine’a Yamala, Roberta Lewandowskiego i Raphinhi. Panowie strzelili cztery bramki.
"Trójząb Barcelony zaliczył spektakularny występ. Byli ciągłym koszmarem dla obrońców Realu i bramkarza Thibaut Courtoisa" - czytamy.
Gazeta zastanawia się, jak na skonsolidowanie szatni Barcelony wpłynęły problemy z zarejestrowaniem do gry Daniego Olmo i Pau Victora. Wnioski? Możliwe, że paradoksalnie był to czynnik, który pozytywnie wpłynął na motywację zawodników. A rola tego zwycięstwa i zdobycia trofeum? "To zastrzyk pewności siebie przed tym, co ma nadejść" - ocenia "Mundo Deportivo".
Niewiele miejsca hiszpańska prasa poświęca Wojciechowi Szczęsnemu, który obejrzał w tym spotkaniu czerwoną kartkę. Polak sfaulował poza polem karnym Kyliana Mbappe. To oczywiście nie zakończyło się poważnymi konsekwencjami dla Barcelony, ale wpłynęło na oceny, które przyznano Szczęsnemu. "Spowodował jedyny moment niepewności w Barcelonie. Wcześniej również nie wydawał się tak spokojny, jak w swoich dwóch pierwszych meczach w barwach klubu" - oceniono w "Mundo Deportivo".
Hiszpańskie media oczywiście szeroko komentują wydarzenia na stadionie w Dżuddzie również z perspektywy Realu Madryt. Dziennik "Marca" analizując mecz, wraca także do porażki "Królewskich" z Barceloną w ligowym meczu w październiku ub.r. Łączny wynik obu spotkań to... 9:2 dla Barcelony.
"To pokazuje, że zespół musi zostać wzmocniony" - uważają dziennikarze. Dodają, że szkoleniowiec Barcelony Hansi Flick w jesiennym meczu kazał swoim piłkarzom często stosować pułapki ofsajdowe. Wczoraj "Duma Katalonii" grała pressingiem i szukała najsłabszych sektorów w obronie Realu, co świetnie wykorzystał dynamicznie grający Raphinha.
Prezes Realu Florentino Perez i jego współpracownicy muszą przeanalizować sytuację, ale sezon jest dynamiczny i na ekstremalne ruchy nie ma czasu - uważa publicysta "Marki". Remedium na problemy Realu miałyby być transfery i wzmocnienie prawej obrony - być może przez Alexandra Trenta-Arnolda z Liverpoolu. Prawdopodobnie dodatkowy piłkarz przyda się także na środek defensywy.