Sukcesem zakończyła się wyprawa Mateusza Waligóry i Łukasza Supergana na Grenlandię! Dwaj podróżnicy przeszli przez całą największą wyspę świata z zachodu na wschód. Wędrowali samotnie na nartach, bez wsparcia z zewnątrz, ciągnąc cały ekwipunek na saniach. Za nimi około 600 kilometrów trasy, której przejście zajęło im ponad miesiąc.
Nie popełniliśmy żadnego znaczącego błędu. Docieramy szczęśliwi i myślę, że nie jest to nasze ostatnie słowo we wspólnym działaniu w Arktyce - opowiada Mateusz Waligóra w specjalnym łączeniu z dziennikarzem RMF FM Michałem Rodakiem po dotarciu do celu.
Wyprawa przez Grenlandię była fantastyczną przygodą. Do celu naszego marszu na nartach dotarliśmy przede wszystkim bezpiecznie i w zdrowiu, bez większych urazów. W trakcie całej tej wędrówki zaprocentowało doświadczenie z kilkunastu naprawdę wymagających wcześniejszych wypraw. Nie popełniliśmy żadnego znaczącego błędu - mówi Waligóra.
Docieramy do Isortoq szczęśliwi, a jednocześnie przekonani, że stać nas na realizację naprawdę ambitnych polarnych celów i myślę, że nie jest to nasze ostatnie słowo we wspólnym działaniu w Arktyce. Przebieg tej wyprawy doskonale prognozuje na koniec roku, kiedy samotnie chcę wyruszyć na biegun południowy - przewiduje podróżnik.
Myślę też, że będzie mi brakowało towarzystwa Łukasza. Jedyne co tak naprawdę może stanąć mi na drodze w przygotowaniach do tej wyprawy, to kwestia finansowa. Niemniej jednak wierzę, że i tę barierę uda się pokonać. Każdy ze słuchaczy RMF FM może mi w tym pomóc, wchodząc na stronę biegunpoludniowy.pl. Korzystając z okazji, chciałbym podziękować sponsorom naszej wyprawy, patronom honorowym, patronom medialnym - w tym RMF FM. Chciałbym podziękować też swojej żonie Agnieszce i synom oraz Łukaszowi za współudział w tym, co minione. Jestem przekonany, że nie mogłem znaleźć na tę wyprawę lepszego partnera - podsumowuje Waligóra.
Razem z Łukaszem Superganem wyruszył on z Kangerlussuaq na zachodnim wybrzeżu Grenlandii na początku maja. Przeszli w sumie około 600 kilometrów. Cały ekwipunek ciągnęli na saniach. Wędrowali samotnie, bez wsparcia z zewnątrz.