Dwa pierwsze etapy Silk Way Rally upłynęły pod znakiem syberyjskich wertepów, przejazdów przez błoto i wielkie kałuże. Rafał Sonik zmagał się nie tylko z trudnym terenem i wymagającą nawigacją, ale również… pułapkami zastawionymi przez kibiców. W drugim dniu ścigania stracił sporo czasu, usuwając przeszkodę ustawioną przez miejscowych.
Pierwszego dnia zmagań, choć odcinek specjalny był relatywnie krótki (niespełna 90 km), to pojawiły się już pierwsze trudności i wyzwania. Początek ścigania odbywał się na poligonie i "czołgówce", na której trzeba było bardzo uważać. Fala była nierówna i zdradliwa, a koleiny niesamowicie zaschnięte i twarde. Już na tym etapie motocykliści zaczęli się gubić, a nawigacja wymagał uważności. Potem ścigaliśmy się na twardych drogach pomiędzy polami uprawnymi. Było twardo i sucho. Niestety w takiej sytuacji zawodnik z tyłu ma większe szanse, bo w kluczowych momentach ma założony mocniejszy ślad - relacjonował Rafał Sonik.
Aleksander Maksimow nie wykorzystał do końca przewagi, o której opowiadał krakowianin, ponieważ ukończył etap z zaledwie 48 sekundami przewagi nad "SuperSonikiem". Rosjanin ruszał na kolejny etap jako pierwszy, a to z kolei dawało pole do popisu polskiemu mistrzowi. Niestety w wyjściu na prowadzenie przeszkodziła mu... pułapka zastawiona przez kibiców.
Choć pierwsza część trasy była bardzo szybka i dawała dużo satysfakcji z jazdy, to potem zrobiło się wąsko i nierówno. Szukania optymalnej linii nie ułatwiała gra światła i cienia pomiędzy drzewami. Tuż przed metą straciłem trochę czasu, kiedy musiałem rozebrać przeszkodę ustawioną przez kibiców na objeździe wielkiej łachy błota. Złożyli tam kawałki drewna, kamienie i uniemożliwili przejazd. Być może sprawiło im to trochę radości, mnie kosztowało kilka cennych minut - przyznał quadowiec.
Po pokonaniu niespodziewanych przeciwności, dziewięciokrotny zdobywca Pucharu Świata dotarł do mety już bez większych przygód, ale tam czekała na niego oraz innych uczestników Silk Way Rally dość smutna wiadomość. Ze względu na liczne przypadki Covid-19 w Mongolii, organizator zdecydował, że rajd nie wjedzie do tego kraju, ale pozostanie w Rosji. Rywalizacja zostanie skrócona do pięciu dni, a to oznacza, że zawodników czekają już tylko trzy dni ścigania na Syberii.
Rafał Sonik ma więc zdecydowanie mniej czasu, by odrobić 13-minutową stratę do Aleksandra Maksimowa. Doświadczony rajdowiec najlepszą okazję by zyskać przewagę nad rywale, będzie mieć już w niedzielę, na którą zaplanowano etap maratoński z Górnoałtajska do Kosza.