„Atmosfera wśród kibiców Lecha nie jest dobra. Klub nie spełnił w tym sezonie oczekiwań fanów i nawet zdobycie Pucharu Polski tego nie zmieni” – uważa były piłkarz „Kolejorza” Bartosz Bosacki. Jego zdaniem Lech ma szansę na wygranie finału w Warszawie, ale ważna będzie postawa środkowych pomocników klubu – Łukasza Trałki i Karola Linettego.
Adam Górczewski, RMF FM: Jak ocenia pan szanse Lecha na Puchar?
Bartosz Bosacki: Wszyscy byśmy chcieli, żeby Lech zdobył to trofeum, ale nie będzie to łatwe. Dla klubu w tej chwili to jednak najkrótsza droga do europejskich rozgrywek. Patrząc jednak na to, jak wygląda obecnie drużyna Lecha to nie jest zbyt dobrze. "Kolejorz" rozgrywa bardzo nierówne mecze, a Legia takie kłopoty wykorzysta.
Gdzie Lech może szukać swoje przewagi w pojedynku z Legią?
W środku pola. Bardzo widoczny jest brak Łukasza Trałki czy Karola Linettego. Bez nich Lechowi gra się bardzo ciężko. Jeśli jednak obaj są na boisku to potrafią zdominować każdego w naszej lidze. Jeżeli ci chłopacy zagrają dobrze, to szanse na zwycięstwo wzrosną. Nie ma jednak co ukrywać, że Legia gra w tym sezonie o wiele stabilniej. Lech ma za sobą fatalny początek sezonu, ale taki jest sport. O dobry wynik trzeba się martwić od pierwszego meczu. W Poznaniu to przespano. I teraz te słabe mecze na początku sezonu odbijają się na sytuacji "Kolejorza" w lidze. Nie chcę mówić, że musi stać się coś niesamowitego, żeby Lech zdobył Puchar Polski, ale musi zagrać dwie dobre i równe połowy.
Jakie są więc mocne strony rywala, czyli Legii?
Trudno powiedzieć, bo Legia od dwóch lat tworzy dobry zespół. Ściąga się dobrych zawodników i trudno szukać słabych punktów. To klub z tak szeroką kadrą, że jeśli ktoś gra słabiej to ląduje na ławce rezerwowych. A potencjał? Spójrzmy na Kaspra Hamalainena. W Lechu był gwiazdą w Legii wchodzi i to nie zawsze z ławki rezerwowych. Silna kadra to zaleta Legii.
A trener Czerczesow?
Nigdy z nim nie rozmawiałem, ale na pewno to charyzmatyczna postać. Widzę jak pracuje z zespołem czytałem wywiady z nim. Słyszałem, że jest bardzo wymagający, ale i życiowy. Potrafi dotrzeć do poszczególnych zawodników i to przynosi efekty.
Mecze Legii z Lechem są określane jako wydarzenia trochę przerastające ligę i to mimo pozycji w tabeli, które oba kluby zajmują. To nadal równie "elektryczne" starcie?
To był zawsze bardzo istotny mecz dla kibiców. Mistrzostwo zdobywa się poprzez wszystkie spotkania, ale takie pojedynki jak te z Legią to ważny dodatek. O finale Pucharu Polski mówiliśmy już przecież ładnych kilka dni temu przed ligowymi meczami Legii z Zagłębiem i Lecha z Lechią. To pokazuje rangę takiego spotkania. Dziś jednak atmosfera wokół Lecha jest zła. Kibice mają oczekiwania, które nie zostały spełnione. Fani na pewno są rozczarowani. Tej frustracji nie zmieni do końca także Puchar Polski, ale wierzę w mobilizację kibiców Lecha i na Stadionie Narodowym i przed telewizorami.
Nawet zdobycie Pucharu Polski tych nastrojów nie poprawi?
Nie sądzę. Za Lechem chyba najlepsza dekada w historii klubu, ale atmosfera jest daleka od ideału. Pewnie składa się na to wiele czynników. Pompowano ten balon. Mówiło się o transferach, a przecież od kilku lat w Poznaniu czekamy na napastnika na miarę takiego klubu jak Lech. Nie mamy na przykład piłkarza pokroju Nemanji Nikolicia, który trafił do Legii i strzela z niesamowitą regularnością. Jeżeli - z całym szacunkiem dla Dawida Kownackiego - na takim piłkarzu ciążyła przez pewien czas cała ofensywa Lecha to nie jest dobrze.
(ps/mn)