Ciąg dalszy brazylijskiej telenoweli z Paulo Sousą w roli głównej! Portugalczyk może jednak nie podpisać kontraktu z tamtejszym Flamengo. Okazuje się, że aktualny selekcjoner naszej reprezentacji ma poważnego rywala w walce o fotel trenera brazylijskiego giganta.
Kontrkandydatem Paulo Sousy ma być Jorge Jesus, który również miał już rozmawiać z przedstawicielami Flamengo i zadeklarować, że chce zostać trenerem brazylijskiego klubu. Problemem był jedynie jego kontrakt w Benfice Lizbona. Był, bo tamtejszy dziennik "A Bola" poinformował dziś, że Jorge Jesus ma zostać zwolniony ze stanowiska trenera Benfiki. To oznacza, że on będzie głównym kandydatem dla Flamengo.
Z pierwszych doniesień dotyczących obsady fotela szkoleniowca Flamengo wynikało, że to właśnie Jorge Jesus jest faworytet do objęcia tej funkcji. Przeszkodą był jednak fakt, że miał ważny kontrakt ze wspomnianą Benficą - klub ten nie był skłonny, by rozstać się z trenerem bez wpłaty sumy odstępnego w wysokości 6 milionów euro. To dlatego brazylijski klub wybrał Paulo Sousę, który stanowił opcję "numer dwa".
Hipotetycznie może dojść do sytuacji, w której Sousa nie będzie chciał odejść z funkcji trenera polskiej reprezentacji, ale prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Cezary Kulesza również nie będzie chciał, by Portugalczyk prowadził reprezentację w barażach.
Jeśli Polacy awansują na mundial (nawet faktycznie pod wodzą tymczasowego trenera), a selekcjonerem formalnie będzie wtedy Sousa (bo przecież nie zerwie kontraktu), to jego umowa ulegnie automatycznemu przedłużeniu aż do mistrzostw w Katarze.
Obecny kontrakt PZPN z Sousą obowiązuje do 31 marca 2022 roku, z opcją przedłużenia w przypadku zwycięskich baraży o awans do mistrzostw świata.
Selekcjoner 26 grudnia poinformował prezesa PZPN, że chciałby rozwiązać umowę za porozumieniem stron, bo pojawiła się lepsza oferta z klubu brazylijskiego. Prezes odmówił takiego rozwiązania. W związku z czym w tym momencie kontrakt jest nadal obowiązujący. Jednak należy dodać, że to zachowanie Paulo Sousy, sprzeczne z wcześniejszymi deklaracjami i poważnie godzące w nasze przygotowania do marcowych baraży, bardzo podważyło zaufanie do selekcjonera. Nie tylko ze strony PZPN, ale też piłkarzy, kibiców, całego środowiska piłkarskiego. W związku z tym trudno wyobrazić sobie, żeby w takim stanie rzeczy trwała dalsza misja Portugalczyka z reprezentacją Polski - powiedział w poniedziałek Piotr Szefer, bliski współpracownik Cezarego Kuleszy.
To zaufanie zostało bardzo mocno podważone. Nikt nie będzie zmuszać Paulo Sousy do tego, żeby prowadził reprezentację Polski. Więc jeżeli po jego stronie nie ma determinacji, motywacji i zaangażowania, to trudno wyobrazić sobie, aby przygotowywał naszą kadrę do najważniejszych meczów od kilku lat - dodał.
Dyrektor biura zarządu PZPN przyznał, że w środę odbędą się specjalne obrady zarządu federacji. Członkowie tego gremium zostaną wówczas zapoznani ze szczegółami dotyczącymi obecnej sytuacji. PZPN nie ukrywa, że będzie domagać się od Portugalczyka odszkodowania za przedwczesne rozwiązanie umowy.
Trwają analizy prawników, o jakie odszkodowanie powinien wystąpić PZPN, gdyby Paulo Sousa zerwał tę umowę w sposób jednostronny i podpisał kontrakt z innym pracodawcą. Analizy opierają się zarówno na treści kontraktu, jak i na linii orzeczniczej organów FIFA i Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) w Lozannie. One w tym momencie są w toku, więc nie chcę przedwcześnie ujawniać możliwości prawnych i strategii procesowej PZPN. Mogę ujawnić, że będziemy musieli oprzeć nasze roszczenia o ogólne przepisy FIFA, ponieważ - niestety - w umowie nie znalazły się obwarowania, które umożliwiałyby nam wystąpienie z roszczeniem opartym na karach umownych. Dlatego musimy w pełni odwołać się do ogólnych uregulowań FIFA - przyznał Szefer.