Przed szczypiornistami trenera Michaela Bieglera kolejny, czwarty już mecz na mistrzostwach świata w Hiszpanii, i chyba najtrudniejszy. Zagramy z liderem naszej grupy - Serbią. Tylko zwycięstwo pozwoli nam zachować szanse na pierwsze miejsce w grupie.
Zwycięstwo w grupie pozwoliłoby nam walczyć w 1/8 finału z Egiptem albo Algierią - fanów nie trzeba przekonywać - nie są to wymagający przeciwnicy. Niestety, po porażce ze Słowenią nie wszystko zależy od nas, bo nawet pokonanie Serbii i Korei nie musi dać pierwszego miejsca.
Z Serbami gra nam się ostatnio bardzo ciężko i - co ważniejsze - rywale z Bałkanów znaleźli na nas sposób. W poprzednim roku potrafili z nami wygrywać w bardzo ważnych spotkaniach (na mistrzostwach Europy i podczas kwalifikacji olimpijskich) i - jak zapewniają Polacy - mamy do wyrównania pewne rachunki. Wygrali z nami w tamtym roku na mistrzostwach Europy w Belgradzie, później, można powiedzieć, zamknęli nam drogę do Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Na pewno będziemy pamiętać o tamtych spotkaniach - mówił jeszcze przed mistrzostwami Michał Jurecki. Teraz, po trzech spotkaniach, o Serbach wiadomo jedno: Po tym, co dotychczas pokazali wyglądają na faworytów grupy - przekonuje Sławomir Szmal.
Drużyna z Bałkanów gra na razie w Hiszpanii wybornie. Z Koreą Serbowie wygrali dziewięcioma bramkami, z Białorusią sześcioma, a z Arabią Saudyjską dziesięcioma. Na koncie mają więc trzy przekonujące zwycięstwa. W zespole naszych rywali najwięcej bramek zdobył na razie Momir Ilić - 19. Jest o wiele bardziej skuteczny niż nasz Krzysztof Lijewski, który pochwalić może się na razie 12 trafieniami.
Eksperci nie mają wątpliwości, że czeka nas bardzo wyrównane i pełne walki spotkanie. Biało-czerwonych stać na wygraną, ale ważne, by nie przespali tak długich fragmentów spotkania, jak podczas meczu ze Słowenią. Nie możemy zagrać tak, jak na początku drugiej połowy tamtego spotkania, kiedy pozwoliliśmy rzucić sobie 8 bramek, a sami w tym czasie zdobyliśmy jedną.
(bs)