Pływak Ryan Lochte, który w czasie igrzysk w Rio de Janeiro skłamał, że napadnięto go wraz z kolegami na stacji benzynowej, nie otrzyma kary od Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Sportowiec został już zdyskwalifikowany na dziesięć miesięcy przez federację pływacką i komitet olimpijski USA.
Międzynarodowy Komitet Olimpijski, który w sierpniu powołał komisję dyscyplinarną do zbadania tej sprawy, uznał, że kary nałożone przez te dwie organizacje - dyskwalifikacja i pozbawienie 100 tys. dolarów premii są adekwatne do czynu 32-letniego pływaka, 12-krotnego medalisty olimpijskiego (w Atenach, Pekinie, Londynie, Rio de Janeiro).
"W takiej sytuacji nie jest potrzebna dodatkowa kara" - stwierdziła komisja dyscyplinarna MKOl, akceptując również czteromiesięczną dyskwalifikację wobec kolegów Lochtego z reprezentacji USA, którzy również uczestniczyli w składaniu fałszywych zeznań: Gunnara Bentza, Jacka Congera i Jimmy'ego Feigena.
Kara od federacji pływackiej i USOC oznacza, że 18-krotny mistrz świata nie wystąpi w przyszłorocznych mistrzostwach kraju, czego konsekwencją będzie nieobecność w mistrzostwach świata (14-30 lipca) w Budapeszcie. Ponadto Lochte nie będzie mógł korzystać "ani z infrastruktury Amerykańskiego Komitetu Olimpijskiego, ani z jego subwencji". Już wcześniej pływacy zapowiedzieli, że nie będą odwoływać się od tej decyzji, a sześciokrotny złoty medalista olimpijski Lochte przeprosił za swoje kłamstwo.
Do rzekomego rozboju (w tym kradzieży m.in. portfeli i kart kredytowych) miało dojść 14 sierpnia, gdy Lochte i trzej jego koledzy wracali taksówką z nocnej imprezy. Napadu mieli dokonać ludzie przebrani w mundury policyjne.
W trakcie przesłuchania w Rio wyszło na jaw, że wersje zeznań nie były spójne, a wydarzenie zarejestrowane przez kamery bezpieczeństwa, pokazały zupełnie inny obraz. W rzeczywistości sportowcy zdemolowali pomieszczenia toalety na stacji benzynowej i wdali się w awanturę z ochroniarzami.
(mn)