Firmy coraz mocniej tną zatrudnienie. Jak wylicza "Rzeczpospolita" na podstawie danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, w ciągu pierwszych dwóch miesięcy 2025 roku zgłoszono zwolnienia grupowe 14,8 tys. pracowników - to prawie trzykrotnie więcej niż rok temu. Pracownicy muszą patrzeć z większą ostrożnością na swoją sytuację - mówi w rozmowie z Tomaszem Terlikowskim na antenie Radia RMF24 Krzysztof Inglot z Personnel Service, ekspert rynku pracy.

Czy czeka nas kryzys na rynku pracy?

Za wcześnie, aby mówić o kryzysie. Na początku zeszłego roku bardzo martwiliśmy się informacjami o zwolnieniach grupowych, o tym, że firmy przenoszą działalność. Początek zeszłego roku był bardzo nerwowy - mówi Krzysztof Inglot, dodając, że liczba grupowych zwolnień, jaka odbyła się w zeszłym roku, była taka sama w skali roku, jak w poprzednich latach. Troszeczkę znowu negatywnych informacji i strachów mamy na początku tego roku - komentuje.

Początek roku określa się mianem najgorszego kwartału. W pierwszym kwartale firmy budują dopiero swoje zatrudnienia, budują plany dotyczące tworzenia nowych miejsc pracy pod zamówienia, które powinny wpaść do nich od drugiego kwartału, ale też w innych kwartałach - wyjaśnia ekspert.

Firmy, które mają się gorzej na rynku pracy i które na dzisiaj nie mają zamówień na drugi i trzeci kwartał, decydują się często na to, żeby w jakiś sposób się zredukować, bo często samo zamrożenie zatrudnienia nie wystarcza - tłumaczy.

Pogorszona sytuacja na rynku pracy

Z Barometru Polskiego Rynku Pracy wynika, że 33 proc. pracodawców, czyli co trzeci, spodziewa się pogorszenia sytuacji swojej firmy w tym roku. To jest 10-proc. wzrost tego wskaźnika w porównaniu do zeszłego roku, czyli rok do roku mamy 10 proc. wzrostu. Również 23 proc. firm obawia się wzrostu kosztów prowadzenia działalności. To jest aż 9 proc. wzrostu rok do roku. Kolejna negatywna informacja - 16 proc. firm planuje rekrutację i to jest spadek o 12 proc., czyli w zeszłym roku było to 28 proc. - przytacza dane rozmówca Tomasza Terlikowskiego.

Mamy do czynienia z powolnym wychodzeniem z rynku pracownika i powolnym wchodzeniem na podwyższenie w tym roku, być może w przyszłym, w rynek pracodawcy - wyjaśnia. Tłumaczy, że w tym roku w dalszym ciągu będzie stabilizacja, ale podwyżki mogą być nieco niższe.

Mniej pracowników niż w zeszłym roku mówi, że będzie w tym roku upominała się o podwyżkę. Pracownicy muszą patrzeć z większą ostrożnością na swoją sytuację, nie tak chętnie jak w zeszłych latach iść po podwyżkę. Ale to nie zmienia faktu, że w tym roku jeszcze możemy czuć się bezpiecznie - mówi ekspert.

Czy warto zmienić pracę?

To do czego namawiam, to żeby zostać u tego pracodawcy, u którego jesteśmy. Konsensualnie iść rozmawiać o mniejszych lub większych podwyżkach. Być może troszeczkę mniejszych, biorąc pod uwagę sytuację, o której rozmawiamy - radzi gość Tomasza Terlikowskiego.

Z ostrożnością podchodzimy do zmiany pracodawcy, czyli do dużych zmian w swojej pracy zawodowej. Dobrze sprawdzamy nowego pracodawcę, bo też istotnie zmienia się otoczenie globalne, mamy problemy z produkcją automotive i to też rzutuje na polską gospodarkę w Europie. To wynika ze zmian technologicznych, globalnych - tłumaczy.

Powiązane jest to również z postępującą automatyzacją oraz robotyzacją, która dotyka wszystkich gałęzi gospodarki na całym świecie. Jak przypomina ekspert, głównie w krajach zachodnich, w związku z rozwojem sztucznej inteligencji, ponad 100 tys. osób straciło pracę, przede wszystkim w dużych globalnych firmach.

Polskie zwolnienia przez AI

Mieliśmy takie zwolnienia w Poznaniu, gdzie firma, która obsługiwała dokumenty korporacyjne, musiała zwolnić kilkaset osób, bo całą tę pracę zaczęła wykonywać sztuczna inteligencja i automatyzacja - podaje Krzysztof Inglot.

Roboty i sztuczna inteligencja wypychają osoby z miejsc pracy. Pracodawcy nie zatrudniają nowych, bo rekrutują wewnętrznie. Aktywność i siła tej zmiany, czyli robotyzacji i sztucznej inteligencji, jest niedostrzegalna z punktu widzenia zwolnień - mówi. Globalny trend pokazuje, że zastąpione osoby nie zawsze są zwalniane, ale przenoszone wewnątrz firm na inne stanowiska.

Tomasz Terlikowski zauważa, że to zjawisko będzie się tylko nasilać. Jak sam mówi, w Polsce także możemy spodziewać się kolejnych zwolnień oraz braku zatrudniania nowych osób, ponieważ ich pracę będzie wykonywać sztuczna inteligencja.

„Przed nami bardzo duże zmiany”

Jeżeli chodzi o globalne prognozy, to niestety są one negatywne, bo mówimy o perspektywie raportu z Davos, gdzie w 2030 roku jest prawie 80 milionów miejsc pracy, które zostaną zredukowane przez sztuczną inteligencję - informuje ekspert.

Jak dodaje, prognozy amerykańskiego sektora finansowego są jeszcze ostrzejsze. Mówi się nawet o 150 do 300 mln zredukowanych miejscach pracy w skali globalnej, w związku z postępem sztucznej inteligencjiTe zmiany, które są przed nami, są bardzo silne i bardzo duże - komentuje ekspert.

Czy w Polsce należy obawiać się zwolnień przez AI?

U nas bardzo duża część biznesu niestety nie jest wysoce technologicznie zaawansowana, więc my dużo rzeczy wykonujemy (pracą ludzi - przyp. red.). I tak naprawdę jest to obszar, gdzie sztuczna inteligencja tak mocno nie wchodzi, przynajmniej na razie - tłumaczy Krzysztof Inglot.

Humanoidalna robotyzacja powoli się rozwija, więc my tego na razie nie odczujemy przez najbliższe lata. Ale jeżeli myślimy o swojej perspektywie zawodowej albo przyszłości naszych dzieci, to dobrze iść w kierunku technicznym - mówi. Wykształcenie humanistyczne obecnie nie gwarantuje bezpiecznej przyszłości, zakładając, że w ciągu 5-10 lat duża liczba takich stanowisk zostanie wyparta przez sztuczną inteligencję.

Musimy złamać jeden polski dogmat. Posiadanie wykształcenia wyższego nie jest w tej chwili gwarancją ani pracy, ani dobrych zarobków - podkreśla ekspert. Jak podaje, osoba, która ukończyła studia wyższe, zaczyna z zarobkami 4-5 tysięcy na rękę, podczas gdy osoba ze specjalizacją, będąca mechanikiem bądź ślusarzem, otrzymuje na start 6 tys. zł lub więcej.

Dużo więcej możemy w tej chwili zarobić i w przyszłości będziemy zarabiać, posiadając realne umiejętności i fach w ręku, niż kończąc studia i szukając pracy, konkurując w przyszłości z komputerami - wyjaśnia.

Do bezpiecznych zawodów przyszłości należą wszelkie zawody związane z opieką, takie jak pielęgniarki, lekarze czy ratownicy. Kierunki związane z robotyką, automatyką, ale też energetyką, także zieloną energią - to są zawody, które w przyszłości dają bezpieczeństwo. Bardzo wysoko plasuje się również humanistyczny zawód, taki jak psycholog. To też pokazuje, że - według najnowszych prognoz - w przyszłości ludzie będą potrzebowali wsparcia w tym obszarze - mówi na antenie internetowego Radia RMF24 Krzysztof Inglot z Personnel Service, ekspert rynku pracy.

Opracowanie: Julia Domagała.

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.
Opracowanie: